Co chcę, to robię. To moje miejsce. Nie podoba się – odchodź! – krzyknął, patrząc na matkę spode łba.

twojacena.pl 15 godzin temu

— Co chcę, to zrobię. To też moje mieszkanie. Nie podoba się? To wynoś się! — warknął Kacper, patrząc spode łba na matkę.

Bożena wyszła z klatki schodowej. Łzy zasłoniły jej oczy. Dotarła do ławki na podwórkowym placu zabaw i opadła na nią ciężko. Zacisnęła paltro, choć czerwiec zbliżał się ku końcowi, noce wciąż były chłodne. Obiecywane przez synoptyków upały nigdy nie nadchodziły.

Przeziębiona, wsunęła ręce do kieszeni. Posiedzi tu, aż lodowaty wiatr przemrozi ją do kości. A potem? Gdzie pójdzie? Dożyła tego, iż własny syn wyrzucił ją z domu. Zaszlochała cicho. Całe życie spędziła w tym mieszkaniu — stąd pojechała do USC, tu wróciła ze szpitala, niosąc na rękach nowo narodzonego Kacpra. Syn…

***

— Mamo, jedziemy z klasą na majówkę do Krakowa — rzucił Kacper od progu, rzucając plecak na podłogę.

— Mamo, słyszysz? — Stał już w drzwiach kuchni, patrząc na matkę, która przy zlewie obierała ziemniaki. Po jej zesztywniałych plecach od razu zrozumiał, iż wyjazd wisi na włosku. Spróbował jeszcze raz.

— Mamo, dasz mi pieniądze? — zapytał, podnosząc głos, by przebił się przez szum wody.

— Ile? — odparła, nie odwracając się.

— Pociąg w obie strony, nocleg, jedzenie, bilety do muzeów… — wyrecytował bez namysłu.

— Ile? — powtórzyła ostrzej, wrzucając ziemniaka do garnka. Rozbryzgi oparzyły jej dłonie, zmoczyły bluzkę.

Bożena cisnęła nóż do zlewu i odwróciła się gwałtownie.

— Wszyscy jadą, tylko ja nie! — mamrotał pod nosem, wracając do pokoju. — Ja też chcę jechać! — krzyknął już głośniej, a w jego głosie zadrżały tłumione łzy.

Matka pewnie go nie usłyszała, ale odpowiedziała, jakby słowa wisiAle gdy Kacper podszedł bliżej i zobaczył łzy w jej oczach, coś pękło w jego sercu, i po raz pierwszy od lat przytulił ją mocno, szepcząc: „Przepraszam, mamo.”

Idź do oryginalnego materiału