Rozwód z własnej decyzji – czy łatwiej, gdy to ty odchodzisz?
3 marzec 2012
Jestem rozwiedziona, podobnie jak 50 procent populacji w USA. W trakcie rozwodu pochłaniałam książki i wymieniałam się historiami z innymi rozwodnikami, próbując zrozumieć ból, którego nie potrafiłam sobie wytłumaczyć. Po rozwodzie niektóre kobiety były załamane, inne świętowały odzyskaną wolność, a jeszcze inne ponownie wyszły szczęśliwie za mąż. Ale we wszystkich moich doświadczeniach nigdy nie spotkałam kogoś, kto podzielałby moje spojrzenie na rozwód: chociaż to ja zdecydowałam się odejść, byłam całkowicie zdruzgotana i pełna żalu — mój świat stanął na głowie.
Choć może się to wydawać nielogiczne — podjąć decyzję o odejściu, a potem cierpieć z tego powodu — dziś wiem, iż wiele kobiet znajduje się w podobnej sytuacji. Sądzę, iż rzadko się o tym mówi z obawy przed reakcją innych. Przyjaciele i rodzina nie są w stanie pojąć, dlaczego ktoś miałby zostawić udane małżeństwo na rzecz nowego życia pełnego niepewności, samotności i trudności — ale ja tak właśnie zrobiłam. Oto moja historia.
W przeciwieństwie do wielu rozwodzących się par, ja miałam idealne życie i idealny związek. Mieszkałam w mieszkaniu przy plaży, miałam świetną pracę i męża, który był uprzejmy i cierpliwy. Miałam przyjaciół, pieniądze i poczucie bezpieczeństwa. Jedyne, czego nie miałam, to szczęście. Nie czułam spełnienia w swoim życiu — nie dlatego, iż mojemu związkowi czegoś brakowało, ale dlatego, iż nie znałam samej siebie. Nie miałam poczucia, iż jestem aktywną uczestniczką własnego życia, więc nie potrafiłam czerpać satysfakcji z tego, co osiągnęłam.
Przez dziewięć lat, które spędziliśmy razem, próbowałam wszystkiego, by „naprawić” swój problem ze szczęściem. Chociaż pewne zmiany przynosiły chwilową ulgę, z czasem uczucie euforii znikało, a ja znów czułam pustkę i smutek. W końcu podjęłam trudną decyzję: wrócić sama do rodzinnego miasta i zacząć wszystko od nowa.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, decyzja o wyjściu z małżeństwa wcale nie sprawia, iż rozwód staje się łatwiejszy; wręcz przeciwnie — często marzyłam o tym, by to mój mąż mnie zostawił. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż to również nie byłoby łatwe, ale miałabym przynajmniej możliwość uniknięcia odpowiedzialności za decyzję, która tak bardzo mnie rozbiła. Gdyby to on odszedł, mogłabym wierzyć, iż zrobiłam wszystko, by uratować nasze małżeństwo. W trudnych momentach mogłabym się złościć i go obwiniać. Tymczasem musiałam zmierzyć się z samotnością, smutkiem i pustką po rozwodzie, a także z paraliżującymi wątpliwościami i poczuciem winy.
Z mojego doświadczenia wynika, iż jedynym sposobem, by pogodzić się z decyzją o odejściu, jest całkowita akceptacja — zarówno tej decyzji, jak i nowego życia. Bez akceptacji nie da się ruszyć dalej ani poczuć prawdziwego szczęścia. Wiele kobiet rzuca się w nowy związek lub nieustannie wypełnia swój czas towarzyskimi wydarzeniami, ale w większości przypadków to tylko odsuwa to, co nieuniknione — emocje wracają i są wtedy znacznie trudniejsze do przepracowania. Nie można oczekiwać, iż od razu upora się z całym bagażem emocjonalnym po rozwodzie, ale ważne jest, by codziennie, choć przez kilka minut, stawić czoła swojej nowej rzeczywistości.
Oczywiście, jak każda istotna zmiana psychologiczna, akceptacja jest znacznie łatwiejsza w teorii niż w praktyce. Ponieważ sytuacje takie jak moja budzą inne emocje niż typowy rozwód, trudno znaleźć odpowiednie wsparcie w trudnych chwilach. Uważam, iż kluczowa jest pomoc specjalisty. Mnie pomogło półtora roku terapii, która pozwoliła mi uporządkować sprzeczne emocje i odnaleźć akceptację. Choć terapia bywa kosztowna, to moim zdaniem jest najlepszym sposobem, by poradzić sobie z emocjonalnym ciężarem po rozwodzie.
W te dni, gdy siedzisz zamknięta w domu, płaczesz bez opamiętania i zadręczasz się, iż nie potrafiłaś uratować swojego związku — pamiętaj o tym: co najmniej 50 procent populacji przechodziło lub przechodzi przez ból rozwodu. To prosta myśl, ale w moich najciemniejszych chwilach świadomość, iż inni przeszli przez to samo i przetrwali, dawała mi ukojenie.
Dziś, sześć miesięcy po sfinalizowaniu rozwodu, mam za sobą najtrudniejszą część tego procesu — żal i przytłaczające emocjonalne spustoszenie. Choć zawsze będę czuła pewien smutek z powodu tego, iż musiałam zostawić męża, by odnaleźć siebie, jestem wdzięczna, iż miałam siłę to zrobić — i każdego dnia jestem z tego powodu coraz szczęśliwsza.
Źródło: Is It Easier To Deal With Divorce When You Made The Choice To Leave?
Zobacz na: Kto lub co zniszczyło małżeństwo?
Korzystanie z samodzielności w walce z depresją – Aaron Clarey
Mit samotnego staruszka
Mężczyźni nie są szczęśliwi – Archwinger
Pięć etapów czerwonej pigułki
Cykl Obserwuj, Zorientuj, Zdecyduj i Działaj [O.O.D.A. Loop]
Pogarda zwiastuje rozwód z 94% trafnością – Susan Walsh
Zdradziłam mojego IDEALNEGO męża i żałuję tego. [Kompilacja]
Kobiece etapy niewierności – Michelle Langley
Czy on jest szczęśliwy?