Czy śląski strój ludowy, z jego ciężarem historii i lokalnej symboliki, może stać się modowy? A może wręcz przeciwnie — powinien pozostać zamknięty w muzealnej gablocie, jako dowód kultury minionej, nieprzystającej do współczesnych trendów?
Wystawa „Etnoalternatywa. Nowe spojrzenie na modę ludową” w Muzeum Śląskim nie udziela być może jednoznacznej odpowiedzi. Zamiast tego nakłania do refleksji.
Od 10 maja 2025 do 25 stycznia 2026 roku zwiedzający będą mogli oglądać zderzenie dwóch światów: autentycznych śląskich strojów ludowych i nowoczesnych kreacji inspirowanych nimi, zaprojektowanych przez Beatę Bojdę. Projektantka sięga po hafty z makatek, koronki koniakowskie czy serwety z pchlich targów, tworząc ubrania, które są w jakimś stopniu awangardowe, ale także czuć, iż wyrastają z szeroko rozumianej śląskiej tradycji.
To, co zobaczymy na wystawie, na pewno nie jest rekonstrukcją folkloru, przynajmniej w jej współczesnej części. To jego interpretacja. Stroje, które kiedyś komunikowały nie tylko pochodzenie, ale również status społeczny w Muzeum Śląskim stają się nośnikiem estetycznych przemyśleń. Projektantka używa elementów przeszłości i osadza je w teraźniejszości – w świadomej modzie, współczesnym podejściu do materiałów, ale w końcu także w kontekście naszej tożsamości. Całości dopełniają stylizowane zdjęcia modowe autorstwa Natalii Domalewskiej, prezentujące stroje na modelkach i modelach, które podkreślają unikatowy charakter śląskiej mody w nowoczesnym ujęciu.
Czy więc to, co stare, może być nowoczesne? W przypadku „Etnoalternatywy” – zdecydowanie tak. Ale niekoniecznie w sposób dosłowny. Nie chodzi o kopiowanie wzorów sprzed stu lat, ale o ich przetwarzanie. Widz nie dostaje gotowej odpowiedzi, ale raczej pytanie: czy potrafisz spojrzeć na śląskość inaczej?
Kuratorski duet — Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko i Małgorzata Paul — zbudował narrację, która przemyca nieznacznie nostalgiczny ton. To nie jest opowieść o tym, jak kiedyś było pięknie. To opowieść o tym, iż przeszłość może być tworzywem dla teraźniejszości. I iż strój ludowy nie musi być wyłącznie domeną regionalistów, choć chwała im za to, iż potrafią go używać jeszcze przy każdej okazji.
„Etnoalternatywa” pokazuje, iż śląskość nie musi być siermiężna. W alternatywnym spojrzeniu może być wyrafinowana, a choćby w pewnym stopniu odważna. Czy jednak każdy odbiorca odnajdzie się w tej propozycji? Ten mocno osadzony w przekonaniu, iż „kiedyś to były czasy” a potem ktoś nam śląskość odebrał, na pewno nie. To wystawa dla tych, którzy potrafią zrozumieć, iż czasami odejście od tego, co autentyczne, może prowokować do rozmowy o tym, iż Śląsk i śląskość jest tu i teraz, tak samo jak był wtedy i tam.
Wystawie towarzyszyć będą warsztaty i spotkania – m.in. haftu, upcyklingu czy oprowadzania kuratorskie. To kolejne okazje, by skonfrontować się z pytaniem: jak przetwarzać dziedzictwo, by nie straciło swojej duszy?
„Etnoalternatywa” to propozycja dla tych, którzy chcą czegoś więcej niż folklorystycznej pocztówki. Dla tych, którzy nie boją się pytać: czy tradycja to skansen, czy przestrzeń do eksperymentu? Muzeum Śląskie podsuwa jedną z możliwych odpowiedzi. Reszta należy do nas.



