Dopiero teraz, mając 63 lata, zrozumiałam, iż nie warto wiązać się z żonatym mężczyzną, który ma już dzieci. Przez całe życie poświęcałam się dzieciom mojego męża z pierwszego małżeństwa, a dziś zostałam zupełnie sama

przytulnosc.pl 2 dni temu

Wyszłam za mąż za wdowca z dwójką dzieci. Minęło ponad 35 lat i dziś już wiem, iż to nie była dobra decyzja.

Starszy syn miał wtedy siedem lat, był słabowity, chorowity. Jego matka zdecydowała, iż będzie mieszkał z ojcem – choćby zrzekła się do niego praw oficjalnie. Córkę, Krystynę, zostawiła sobie. Starałam się jak mogłam. Dorabiałam szyciem, żeby było na wszystko. Mąż też był krawcem, pracował w spółdzielni.

Nie żyliśmy biednie. Nigdy nie zabraniałam synowi kontaktów z biologiczną matką, ale ona się nie interesowała – nie dzwoniła, nie przyjeżdżała. To my jeździliśmy z prezentami do Krystyny i zostawialiśmy pieniądze na jej potrzeby.

Krystyna gwałtownie dorastała. Malowała się jeszcze jako nastolatka, aż w końcu sama przyszła do nas mieszkać – bo u nas było wygodniej, dostatniej. Jej matka dla zasady wyraziła niezadowolenie, ale później już więcej się nie pokazała.

Syn ledwo skończył szkołę i poszedł do zawodówki. Krystyna też ukończyła liceum, przez cały czas mieszkając z nami, a my – znów my – zapisaliśmy ją na płatne studia. Było mi ciężko, ale powiedziałam sobie: dzieci trzeba wychować. Czułam, iż Krystyna mnie nie kocha, choć potrafiła się przytulić, powiedzieć coś ładnego – serce jednak czuło fałsz. Mąż wszędzie opowiadał, iż sam wychował dzieci – o mnie ani słowa. Wtedy tego nie zauważałam. Byłam młoda, pełna energii, kręciłam się jak w kołowrotku.

Dzieci rosły, a ja robiłam się coraz starsza. Dziś widzę, jak głupio postąpiłam, iż nigdy nie urodziłam własnego dziecka. Krystyna skończyła 18 lat, zrobiliśmy dla niej przyjęcie urodzinowe – i następnego dnia oznajmiła, iż się wyprowadza.

Zamieszkała z chłopakiem i przestała się z nami kontaktować. Tylko czasem, potajemnie, rozmawiała z bratem – zastrzegając, żeby nic nam nie mówił. Później los tak chciał, iż dostaliśmy z mężem małą firmę – szyliśmy na zamówienie. Syn nam pomagał, myśleliśmy nawet, żeby kiedyś wszystko mu przepisać. Był dla mnie wsparciem, radził się mnie w sprawach życiowych. Ożenił się, pytając wcześniej o moją opinię – dziewczyna, Gabi, przypadła mi do gustu.

Pewnego dnia syn powiedział, iż u Krystyny źle się dzieje. Mieszka już z trzecim partnerem, pracuje w sklepie obuwniczym. Pojechaliśmy z mężem zobaczyć, jak żyje. Wychudzona, zmęczona. Zaproponowaliśmy pracę u nas w firmie jako menedżerka, z porządną pensją. Pracowała rok. Mieliśmy wtedy bogatych klientów – i Krystyna poznała jednego z nich. Ten się w niej zakochał, pomagał… i wtedy znowu zniknęła.

Syn też po ślubie zmienił się. Pracował rok, potem zaczęło mu „nie pasować”: a to za mała pensja, a to nie miał czasu, bo coś majsterkował żonie. Ludziom w firmie to się nie podobało. W końcu jego żona z teściową go od nas „odciągnęły”.

Syn zaczął myśleć ich kategoriami. Mój mąż z kolei popłynął w innym kierunku – kobiety, zdrady, kłamstwa. Krystyna, która miała z nim kontakt, dolewała oliwy do ognia. Prezenty, drogie zegarki – wszystko po to, by przeciągnąć go na swoją stronę. choćby wynajęła mu kawalerkę, namawiała, by rozwiódł się ze mną i zostawił mi tylko wspomnienia.

Ona nie wiedziała, iż cały biznes opiera się na mnie i moich znajomościach. Dobrze, iż przyszła kryzysowa fala – zamówień nie było, sprzedałam firmę choćby za coś.

Zamieszkaliśmy z mężem na działce, którą wcześniej kupiłam. Wybudowaliśmy mały domek. Syn przez rok się do nas nie odzywał – powiedział, iż już nie jesteśmy jego opiekunkami i niech nie liczymy na pomoc.
Na początku chcieli, byśmy w domu zrobili dla nich osobny pokój, zamykany na klucz. Odmówiłam. Powiedziałam, iż może być pokój gościnny, ale nic więcej. Obraziła się synowa: „Zbudujemy własną działkę”.

I tak budują. Syn wszystko sam – nikt go, jak twierdzi, nie oszuka. My siedzimy z wnukami. Ale syn się zmienił – stał się obcy. Szuka tylko korzyści, próbuje nas z mężem poróżnić. Plotkuje za plecami. Przestał pracować – od dziesięciu lat. Twierdzi, iż nie ma sensownej pracy – chciałby zarabiać dużo i się nie przemęczać.

Teraz żałuję wielu rzeczy. Moja rada dla każdej kobiety: nie wiążcie się z mężczyzną z bagażem w postaci dzieci! jeżeli zostawił jedną, może zostawić i was. A jego dzieci nigdy nie uznają was za matkę. Teraz wiem – mając 63 lata – iż jestem całkowicie sama.

Idź do oryginalnego materiału