Dzieci przestały mnie zapraszać, wynajęły nianię, aby mnie unikać

newskey24.com 2 tygodni temu

Dzieci przestały mnie zapraszać do wnuczki, po cichu wynajęły nianię, żeby nie musiały się z mną widywać.

Rodzona córka nie chce ze mną rozmawiać. choćby nie podnosi słuchawki, gdy dzwonię. Uważa, iż to ja doprowadziłam do rozwodu w jej rodzinie. A przecież nie jestem winna – sama prosiła o pomoc.

Kasia wyszła za mąż, gdy miała osiemnaście lat. Poznała Wojtka zaraz po tym, jak wrócił z wojska. Zakochali się, jak to młode bywa. Rzuciła studia, wszystko poszło w złym kierunku, a moje rady spływały po niej jak woda. Wojtka musiałam wziąć pod swój dach, żeby nie musieli wynajmować mieszkania. Na początku było dobrze, choćby po ślubie jakoś się dogadywaliśmy. Ale gdy córka zaszła w ciążę, zaczęła się czepiać każdego drobiazgu – iż gotuję, a jej niedobrze. Nalegałam, by się wyprowadzili.

Ze swatami umówiliśmy się, iż dołożymy się do mieszkania dla młodych, bo wiedzieliśmy, iż sami nie dadzą rady. Próbowałam dodzwonić się do ojca córki, myślałam, iż pomoże w tej sprawie. A on tylko rzucił, iż alimenty płacił i nic mu do nas.

Gdy Kasia urodziła, pomagałam, jak tylko mogłam. Całe dnie spędzałam z wnuczką, żeby młodzi rodzice mogli odpocząć. Ale niedługo córka zaczęła symulować – wymyślała choroby, żeby zrzucić na mnie obowiązki.

Często zostawiałam ich samych, żeby mogli wyjść do kina czy na kolację, a choćby pojechali razem na dziesięć dni wakacji. Lubiłam zajmować się Zosią, więc nie było to dla mnie problemem. Owszem, czasem padałam ze zmęczenia, ale cóż się nie robi dla szczęścia własnego dziecka?

Po powrocie z wyjazdu zaproponowałam Wojtkowi remont. Przecież tylko wylegiwał się po pracy, mimo iż miał luźny grafik. Przywiozłam materiały budowlane i zabrałam Zosię do siebie na dwa tygodnie. choćby znalazłam ekipę remontową, żeby nie musiał się nadwerężać. A tu nagle cała wina na mnie. Wojtkowi nie podobało się, iż „rozdaję rozkazy”. Ale co miałam robić, skoro on sam nie potrafił wziąć spraw w swoje ręce?

Po remoncie kontakt się urwał. Dzieci przestały mnie zapraszać, wynajęli nianię, żebym im nie przeszkadzała. Byłam wściekła, ale na swoją rocznicę zaprosiłam całą rodzinę. Córka przyszła sama z Zosią. Wojtek choćby nie zadzwonił, żeby złożyć życzenia. Tak bardzo bolało… Przecież im pomagałam, za remont zapłaciłam… Czy naprawdę zasłużyłam na takie traktowanie?

Wojtek nakrzyczał na mnie, iż mam nos w ich sprawy. Że to jego dom i nie chce mnie tam widzieć.

Może i przesadziłam z tą pomocą, ale chciałam dobrze. Teraz Kasia ciągle się z nim kłóci i obwinia mnie. Płacze przez telefon, wyrzuca mi pretensje. Okazuje się, iż Wojtek już mówi o rozwodzie. Nie widzę Zosi, choćby przez telefon nie mogę usłyszeć jej głosu.

Przecież żyłam dla nich… Co mam teraz zrobić? Dlaczego mnie tak nienawidzą?

Idź do oryginalnego materiału