Emerytura w 2025: Który kandydat daje gwarancję stabilnego wieku emerytalnego?

plotkosfera.pl 3 godzin temu

W nadchodzących wyborach prezydenckich, jeden z najważniejszych tematów jest wiek emerytalny. Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki deklarują utrzymanie obecnych przepisów emerytalnych, które przewidują 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. To jasna deklaracja z ich strony i wyraźne odcięcie się od podwyższania granicy wieku.

Jednak, co ciekawe, obaj kandydaci różnią się w swoim podejściu do motywacji seniorów. Trzaskowski stawia na wolność wyboru, umożliwiając seniorom dłuższe pracowanie, jeżeli tylko chcą, i zapewniając im finansowe zachęty. Z kolei Nawrocki proponuje hojne waloryzacje i minimalne podwyżki emerytur o 150 zł brutto miesięcznie.

Według Trzaskowskiego, system emerytalny powinien opierać się na motywacji, a nie na przymusie. Proponuje on system zachęt finansowych dla tych, którzy zdecydują się pracować dłużej. Jednocześnie, jego partia, Koalicja Obywatelska, zaproponowała pakiet, który szacowany jest na 35 mld zł. W przeciwieństwie do tego, Nawrocki obiecuje hojne waloryzacje, które kosztowałyby budżet choćby 85 mld zł.

Zastanawiające jest, iż obaj kandydaci zapewniają, iż wiek emerytalny nie ulegnie zmianie, jednak różnią się w podejściu do finansowania systemu. I tu wchodzą liczby, które potrafią powiedzieć więcej niż hasła. Pakiet Trzaskowskiego, zakładający ulgę w podatkach i premiowanie dłuższej pracy, szacowany jest na ok. 32-35 mld zł rocznie. To dużo, ale w porównaniu z konkurencją, wciąż wygląda na bardziej wykonalny scenariusz.

Obietnice Nawrockiego, waloryzacje powyżej inflacji, minimalne podwyżki emerytur o 150 zł brutto miesięcznie, kosztowałyby budżet choćby 85 mld zł. Bez wskazania źródeł finansowania, ten plan budzi pytania, czy państwo faktycznie udźwignie taki ciężar. Z tej perspektywy, propozycje Trzaskowskiego mogą być po prostu bardziej realistyczne – stawiają na długofalowe zachęty, zamiast kosztownych, szerokich dopłat dla wszystkich.

Demografia nie stoi w miejscu. Społeczeństwo się starzeje, żyjemy dłużej, a coraz mniej osób pracuje na coraz więcej emerytów. Obaj kandydaci, mimo zapewnień o stabilności, unikają głębszej reformy systemu. Zamiast tego proponują rozwiązania doraźne – albo w formie zachęt, albo dodatków. Dobrze to brzmi w kampanii, ale może nie wystarczyć, by zapewnić systemowi długofalową stabilność.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2022 roku, liczba emerytów w Polsce wyniosła ponad 6,5 mln. Natomiast, liczba pracujących w wieku 60-64 lata wyniosła ok. 1,3 mln. To oznacza, iż co czwarty Polak w wieku produkcyjnym pracuje poza granicami wieku emerytalnego.

ZUS (Zakład Ubezpieczeń Społecznych) szacuje, iż w 2030 roku, liczba emerytów w Polsce wyniesie ponad 7,5 mln. To oznacza, iż w ciągu najbliższych 8 lat, liczba emerytów w Polsce wzrośnie o ponad 1 mln.

W tej sytuacji, kwestia wieku emerytalnego staje się coraz bardziej istotna. I choć obaj kandydaci deklarują utrzymanie obecnych przepisów emerytalnych, to jednak ich propozycje w zakresie finansowania systemu różnią się znacznie. Zostanie to więc kluczowa kwestia w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Idź do oryginalnego materiału