Groźna sytuacja w Azji. Polka ostrzega turystów. "Rzucił się na nasz samochód"

gazeta.pl 8 godzin temu
Choć kraje azjatyckie są dla niektórych turystycznym rajem, nie wszystko jest tak bajeczne, jak się wydaje. Na co uważać, lecąc do Tajlandii? W ostatnim czasie podróżni alarmują o niebezpiecznych praktykach związanych z transportem. Nie chodzi jedynie o oszustwa, ale i o agresywne zachowania.
Kilka dni temu jedna z członkiń publicznej grupy na Facebooku "Tajlandia FAQ" poinformowała, iż w drugiej połowie kwietnia br. spotkała ją nieprzyjemna i niebezpieczna sytuacja w okolicach Khao Sok National Park. Wraz z towarzyszem podróży została zastraszona przez lokalnego taksówkarza, który aktywnie uniemożliwiał korzystanie z transportu typu Bolt czy Grab. Relacja zyskała rozgłos wśród turystów, ponieważ nie był to odosobniony przypadek. Podobne incydenty opisano wcześniej w recenzjach tego samego przystanku.


REKLAMA


Zobacz wideo Co wolno robić, a czego należy unikać odpoczywając w Tajlandii, Dominikanie lub Meksyku?


Na co uważać, lecąc do Tajlandii? Nie wszystkie lokalne taksówki są bezpieczne
Autorka poinformowała we wpisie, iż po zakończeniu transferu z Koh Lanty, który był realizowany minivanem należącym do firmy Jijie Tour & Travel, zostali wysadzeni przy przystanku autobusowym w okolicy parku narodowego. Ich nocleg znajdował się około 20 km dalej, dlatego przewoźnik zaproponował im skorzystanie z taksówki. Niemal natychmiast zostali zaczepieni przez mężczyznę oferującego przejazd za 1500 THB (ok. 170 zł), jednak odmówili, wiedząc, iż cena jest przesadzona.
Próby zamówienia Bolta kończyły się fiaskiem. Kierowcy aplikacji odmawiali realizacji kursu i sugerowali skorzystanie z lokalnych taksówek. Turyści postanowili oddalić się pieszo, by móc skorzystać z usług popularnej firmy. Z relacji wynika, iż starali się choćby złapać autostop, ale interwencja agresywnego mężczyzny sprawiła, iż kierowcy rezygnowali z pomocy.


Wtedy dopiero zdaliśmy sobie sprawę, iż ten sam srebrny pick-up z mężczyzną w czerwonej koszulce powoli nas śledził.


Gdy w końcu udało się zamówić Bolta spoza okolicy, sytuacja stała się dramatyczna.


W końcu przyjechał Bolt. Kiedy do niego podbiegliśmy, ze srebrnego pick-upa wybiegł mężczyzna w czerwonej koszulce i rzucił się na nasz samochód, próbując zatrzymać kierowcę


- czytamy. Na szczęście szybka reakcja mężczyzny uratowała podróżnych. Autorka przestrzega przed tym miejscem i informuje, iż to nie pierwsza tego typu sytuacja. O podobnych incydentach można przeczytać w opiniach Google. W takich przypadkach warto znać numer do tajlandzkiej Policji Turystycznej: 1155.


Screenshot z grupy Tajlandia FAQ Fot. Facebook, Tajlandia FAQ


Ile kosztują taksówki w Tajlandii? Różnice cen potrafią być ogromne
Choć Tajlandia kojarzy się z tanim transportem, rzeczywistość może zaskoczyć i to nie zawsze pozytywnie. Oszustwa taksówkarzy to temat, który regularnie powraca. Jeden z internautów pod postem relacjonował sytuację z lotniska w Phuket.


Chcieli nas naciągnąć na 600 THB (ok. 69 zł) od osoby do portu. Powiedzieli, iż Grab nie działa, co było kłamstwem. Finalnie znaleźliśmy postój i zapłaciliśmy 200 THB (ok. 23 zł) za całą trasę.


Inni komentują, iż większość taksówkarzy choćby nie uruchamia licznika i żąda zaporowych cen, a agresywne zachowania to niestety nie wyjątek. Aplikacje takie jak Bolt i Grab pozostają najbezpieczniejszym wyborem, ale tylko tam, gdzie lokalni kierowcy nie stosują presji lub gróźb wobec konkurencji. Co ważne, różnica między uczciwym kursem a próbą naciągnięcia może wynosić choćby kilkaset procent. Turyści powinni zachować czujność i unikać pochopnego korzystania z "lokalnych okazji", szczególnie w miejscach o słabej dostępności aplikacji. Słyszałeś/aś o oszustwach taksówkarskich w Tajlandii? Zapraszamy do udziału w sondzie i do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału