Islandia znów spływa lawą. Turyści błyskawicznie ewakuowani z popularnego kompleksu

gazeta.pl 13 godzin temu
Na Islandii ponownie obudził się wulkan. Długa szczelina wyrzuciła potoki lawy i kłęby dymu. Władze podjęły decyzję o ewakuacji turystów z luksusowego Blue Lagoon i mieszkańców Grindaviku. Choć erupcja uznawana jest za niewielką, region wciąż nie daje o sobie zapomnieć.
Do erupcji na Półwyspie Reykjanes doszło wcześnie rano w środę, 16 lipca. Magma, która od miesięcy gromadziła się pod powierzchnią, w końcu znalazła ujście, rozcinając ziemię długą szczeliną. Władze Islandii od razu podniosły poziom alarmu obrony cywilnej i zarządziły ewakuację mieszkańców oraz turystów z okolic zagrożonych lawą i gazami. Grindavík po raz kolejny opustoszał, a luksusowy kurort Blue Lagoon musiał wstrzymać działalność. Choć loty w regionie nie zostały wstrzymane, Islandczycy wiedzą, iż cykl wulkaniczny na Reykjanes może potrwać jeszcze długo.


REKLAMA


Zobacz wideo Polscy turyści narzekają na ceny. przez cały czas jest drogo


Erupcja wulkanu na Islandii. Przeprowadzono ewakuację
W ciągu zaledwie czterech lat Półwysep Reykjanes doświadczył już dwunastu erupcji. Islandzkie Biuro Meteorologiczne potwierdziło, iż tym razem magma przebiła się przez skorupę ziemską, tworząc rozżarzoną szczelinę o długości szacowanej na 700-1000 metrów. Wystrzeliły z niej słupy dymu i potoki lawy, które widowiskowo rozlały się po czarnym, surowym krajobrazie. To tak zwana erupcja szczelinowa - lawa nie wypływa z jednego krateru, tylko sączy się wzdłuż pęknięcia w ziemi. W sieci pojawiły się już nagrania z dronów, które pokazują pomarańczowe strumienie rozświetlające wulkaniczne pustkowie.


Grindavík, spokojne niegdyś miasteczko rybackie, dziś kojarzy się przede wszystkim z nieustannym zagrożeniem. Już w 2023 roku niemal 4 tysiące mieszkańców musiało się wynieść, gdy erupcje i trzęsienia ziemi zagroziły ich domom. Teraz, gdy Sundhnukur po raz kolejny wyrzucił magmę na powierzchnię, służby nie czekały. Ewakuowano mieszkańców i zamknięto drogi dojazdowe.
- Erupcja nie zagraża w tej chwili żadnej infrastrukturze - podkreśliło Islandzkie Biuro Meteorologiczne w oświadczeniu cytowanym przez "The Independent". Według ekspertów, na podstawie pomiarów GPS i sygnałów deformacji jest prawdopodobne, iż była to stosunkowo niewielka aktywność wulkaniczna, jednak ostrożność w tej części Islandii pozostaje zasadą numer jeden. Geolodzy natomiast alarmują, iż to część nowego cyklu, który według prognoz może potrwać choćby stulecia.


Blue Lagoon zamknięte, loty bez zakłóceń. Służby panują nad sytuacją
Największe emocje wzbudziła ewakuacja turystów z popularnego Blue Lagoon - luksusowego kompleksu spa z basenami termalnymi, który rocznie przyciąga setki tysięcy gości. Jak potwierdził islandzki nadawca publiczny RUV, decyzję o zamknięciu kurortu i wyprowadzeniu gości podjęto w porozumieniu z lokalną policją. To już druga taka sytuacja w tym roku. W kwietniu lawa przerwała wały ochronne w okolicy Grindavíku, zmuszając do podobnych działań. Tym razem wulkan okazał się łaskawszy: potoki magmy nie dotarły do zabudowań, a gorące gazy nie zagroziły infrastrukturze.


Reakcja służb jest błyskawiczna, gdyż pamięć o erupcji Eyjafjallajökull w 2010 roku wciąż jest świeża. Wtedy wulkaniczny pył sparaliżował ruch lotniczy w całej północnej Europie. w tej chwili sytuacja wygląda znacznie spokojniej. - Loty na lotnisku Keflavík nie zostały zakłócone - uspokaja Islandzkie Biuro Meteorologiczne, cytowane przez "The Independent". najważniejsze jest to, iż popiół nie trafił wysoko do stratosfery i nie grozi silnikom samolotów. Mimo wszystko lokalne władze monitorują poziom gazów i deformację gruntu, bo każdy dzień może przynieść kolejne niespodzianki. Islandia znów przypomniała, iż kraina lodu i ognia ma swój własny, nieprzewidywalny rytm. Czy ze strachu przed erupcjami wulkanów unikasz Islandii w planach wakacyjnych? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału