"Jak cham, to wiadomo, iż Polak". Straszne, co niektórzy robią na urlopie swoim rodakom

natemat.pl 4 godzin temu
Polacy z każdym rokiem podróżują coraz chętniej. Szkoda tylko, iż wraz z liczbą odwiedzonych państw nie wzrasta nasza kultura. – Dzieci puszczone jak bezpańskie psy. Nikt szczególnie nie zwraca na nie uwagi. Kąpią się, nurkują, rzucają kamieniami. Rodzice w pełnym słońcu popijają piwa – opowiada o wakacjach w Chorwacji Daria. Niestety, podobnych historii jest znacznie więcej.


Spotyka Polak Polaka na wakacjach… I co dalej? Są trzy rozwiązania. W pierwszym wszyscy się uśmiechają, poznają i może spędzą wspólnie trochę czasu. Drugi scenariusz jest zupełnie inny. Spotkają się i będą udawali, iż są z innego kraju. W trzecim zetkną się przez przypadek, a jedna ze stron sprawi, iż druga będzie się za nich wstydzić.

Czasami Polak na urlopie bywa antyreklamą naszego kraju. Chamstwo zaczyna się już na grupach na Facebooku


Każdy, kto zadaje pytanie na facebookowej grupie, od razu staje się celem. Zdecydowana większość użytkowników miło odpowie na pytanie, coś doradzi, pomoże. Jednak w tym gronie zawsze znajdzie się hejter, którego życiowym celem jest rujnowanie jestestwa innym.

Przykładów naprawdę nie trzeba daleko szukać. Na jednej z grup dotyczącej Czarnogóry ktoś spytał o najbezpieczniejszą trasę samochodową z Krakowa do tego kraju. Odpowiedź przyszła natychmiast. "Wrocław-Podgorica samolot, wypożyczalnia na miejscu tylko i wyłącznie, po co męczyć się tak długą trasą, skoro leci się tam 1,5 godziny, nie kumam" – pisał użytkownik.

Pytanie o to, z których bankomatów można za darmo wypłacić pieniądze w Anglii mając Revoluta. "Napisz do Revolut i będziesz wiedział, po ch** ludziom głowę zawracać" – przyszła odpowiedź. W innym poście ktoś pytał, czy może zabrać wędlinę i sery na wakacje do Czarnogóry. "Jak ci k**** nie wstyd takie pytanie zadawać" – przyszła odpowiedź.

Polskie grupy dyskusyjne przepełnione są hejtem, nienawiścią i ludzką złośliwością w najczystszej postaci. Wszystko to pojawia się obok normalnych, życzliwych i pomocnych komentarzy. Tak samo wygląda to już w konkretnych kurortach wakacyjnych. Możesz trafić na normalną, życzliwą osobę, albo gbura, za którego będzie ci wstyd.

Daria pojechała na wakacje do Chorwacji. Polacy dali tam popis


Z naszą redakcją skontaktowała się Daria, która wróciła niedawno z urlopu w chorwackim Zadarze. To popularny kraj, ale i miasto wśród naszych podróżnych. Miała cieszyć się tam spokojem z mężem i córką. Zamiast tego płonęła rumieńcem, słysząc i widząc, co robią tam Polacy.

– Dzieci puszczone jak bezpańskie psy. Nikt szczególnie nie zwraca na nie uwagi. Kąpią się, nurkują, rzucają kamieniami. Rodzice w pełnym słońcu popijają piwa – kontynuuje. W pewnym momencie do jednej z kobiet w tej grupie podszedł mężczyzna, który wskazał na jedno z dmuchanych kół na leżaku i łamanym angielskim mówi: "This is moje".

Po chwili, kiedy nie doczekuje się żadnej reakcji ze strony kobiety, orientuje się, iż ona i jej towarzysze to też Polacy. I wtedy wyjaśnia, iż pływał kawałek dalej, ale prąd porwał mu koło. Wskazuje na to leżące na leżaku i mówi, iż chyba udało im się je znaleźć i pyta, czy może je odzyskać. Nie doczekuje się żadnej odpowiedzi. Koło odzyskuje, ale tleniona blondynka, która mu je wręcza, nie jest szczęśliwa.

Chłopak wrócił po chwili. W ramach znaleźnego kupił im dwa zimne piwa. Mimo licznych i miłych podziękowań, od rodaków nie doczekał się ani słowa.

"Kiedy słyszę Polaków, od razu przechodzę na angielski"


Daria miała podczas urlopu jeszcze dwa niemiłe spotkania z Polakami. Podczas pierwszego młode Polki były chamskie, głośne i dużo przeklinały. W końcu przechodzący obok mężczyzna zwrócił im uwagę. – Obruszyły się. Nakrzyczały na niego. Po czym jedna rzuciła: "Jak cham, to wiadomo, iż Polak" – opowiada nasza rozmówczyni.

Trzecia sytuacja miała miejsce na niewielkiej zatłoczonej plaży. Dzieci Polaków znów puszczone samopas, krzyczą, rzucają kamieniami. Podchmieleni przed południem rodzice nic sobie z tego nie robią. Głośno rozmawiają, nie unikając wulgaryzmów. – W końcu jedna pani nie wytrzymała i uprzejmie poprosiła o cichsze rozmowy. W odpowiedzi usłyszała "jak nie pasuje, to niech pani s******** do Polski – opisuje Daria.

Na Polaków na urlopie swoją metodę wypracowała już Antonina. – Kiedy słyszę Polaków, od razu przechodzę na angielski lub hiszpański, żeby nie wiedzieli, iż jestem z Polski – mówi w rozmowie z naTemat.

Skąd taka niechęć do rozmowy z rodakami na wakacjach? – Jest mi wstyd kiedy słyszę, o czym rozmawiają i jak komentują innych ludzi, będąc w ich kraju. Nie chcę się z nimi utożsamiać. Mogłabym z nimi porozmawiać, ale po co, skoro ja kocham korzystać z kraju, w którym jestem i chłonąć jego kulturę i zwyczaje. A jak natrafiam na kogoś, kto jest januszem wakacji to wolę być w ich oczach blondwłosą hiszpanką lub turystką z innego kraju – wyjaśnia Antonina.

Polak Polakowi Polakiem. choćby obcokrajowcy widzą naszą niechęć do siebie


Niechęć Polaków do Polaków na urlopie dostrzegają choćby obcokrajowcy. Na jednej z wycieczek w Tajlandii spytał mnie o to przewodnik. – Co jest z wami nie tak? Jak spotyka się dwóch Brytyjczyków, to bawią się razem. To samo z Niemcami, a choćby Rosjanami. A jak spotyka się dwóch Polaków, to udają, iż się nie widzą i odchodzą w przeciwnych kierunkach – stwierdził.

Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Sama trochę podświadomie też próbuję unikać kontaktu z polskimi turystami podczas zagranicznych wakacji. Ostatecznie stoi chyba za tym strach, iż trafię właśnie na tego wulgarnego i roszczeniowego. A na urlopie nie chcę wstydzić się za innych i psuć sobie odpoczynku.

Choć oczywiście nie wszyscy polscy turyści są źli. Większość jest pewnie zupełnie normalna. Można z nimi porozmawiać i dobrze się bawić. Ale jednak ten cień szansy na spotkanie "janusza wakacji" skutecznie odstrasza wiele osób.

Idź do oryginalnego materiału