Jak „wykurzyłem” teściową z domu, nie mówiąc ani słowa Kiedy ożeniłem się z Martą, myślałem, iż z teściową trafiłem prawdziwy los na loterii. Nie wtrącała się w nasze sprawy, nie pouczała, nie sypała radami jak wiele „mam żon”. Co więcej, gotowała jak anioł, zawsze była uprzejma, a choćby zabawna w swoim staroświeckim spojrzeniu na świat. […]