Jeden dzień, dwie interwencje. Polacy dali o sobie znać na lotnisku. "Wpadł w szał"

gazeta.pl 4 godzin temu
Ubiegły weekend okazał się wyjątkowo pracowity dla Straży Granicznej pełniącej dyżur na gdańskim lotnisku. Wszystko z powodu dwóch Polaków wybierających się na wakacje. Ze względu na skandaliczne zachowanie, mogli o nich zapomnieć. Posypały się mandaty.
Zdawać by się mogło, iż każdy wie, jakie mogą być konsekwencje głupich żartów o bombie wypowiadanych w trakcie odprawy na lotnisku. Tymczasem praktyka pokazuje inaczej, o czym w sobotę, 10 maja, przekonali się pracownicy obiektu oraz wezwana na miejsce Straż Graniczna. To jednak nie koniec rewelacji, gdyż tego samego dnia musiała odbyć się kolejna interwencja, tym razem wobec podróżnego, który wpadł w szał. O szczegółach poinformowali strażnicy we wtorkowym komunikacie.


REKLAMA


Zobacz wideo Z wizytą w wieży kontroli lotów


Czego nie można mówić na lotnisku? Ten pasażer postanowił głupio zażartować
Pierwszym zatrzymanym był 40-letni mieszkaniec powiatu gdańskiego, który wybierał się do Bodrum, miasta położonego w Turcji. Jednak ze względu na głupi żart, jakiego się dopuścił na lotnisku, jego podróż zakończyła się jeszcze zanim na dobre się zaczęła. Jak możemy przeczytać na stronie morski.strazgraniczna.pl, mężczyzna poinformował obsługę, iż w bagażu przewozi bombę, co skutkowało niemal natychmiastową interwencją służb.


Torby mężczyzny zostały sprawdzone pod kątem pirotechnicznym. Na szczęście okazało się, iż nie mówił prawdy. Niemniej za zachowanie został ukarany mandatem w wysokości 200 złotych. Dodatkowo kapitan samolotu nie wpuścił go na pokład, przez co mógł zapomnieć o wakacjach.


Port lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy Fot. Kamil Gozdan / Agencja Wyborcza.pl


Miał lecieć do Dublina. "Wpadł w szał"
Tego samego dnia doszło do drugiego, wymagającego interwencji Straży Granicznej, zdarzenia. Tym razem chodziło o zachowanie 24-latka z powiatu działdowskiego. Mężczyzna miał lecieć do Dublina, jednak zaniepokojona jego zachowaniem obsługa gate'u wezwała funkcjonariuszy. Pasażer był nerwowy, wręcz agresywny i za nic miał sobie prośby oraz polecenia mundurowych.


Pasażer wpadł w szał, rzucał swoimi rzeczami i nie reagował na to, co mówili do niego funkcjonariusze


- czytamy w udostępnionym komunikacie. W związku z tym podjęto decyzję o zastosowaniu środków przymusu bezpośredniego. 24-latek przez cały czas stawiał opór i nie chciał współpracować. Zamiast udać się w podróż, wylądował na Pogotowiu Socjalnym dla Osób Nietrzeźwych oraz został ukarany mandatem w wysokości 600 złotych. Jak zaznacza Straż Graniczna, była to już 27 interwencja na gdańskim lotnisku w tym roku. Z którego lotniska w Polsce latasz najczęściej? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału