Jung, Czerwona Księga i gnostyckie ewangelie

wybudzeni.com 14 godzin temu

Jung, Czerwona Księga i gnostyckie ewangelie

24 maj 2025

Daniel Howard James o związkach ideologii trans, gnostycyzmu i psychoterapeutycznej metody Junga

-> druga fala feminizmu zafascynowana była stworzonymi przez sekty wczesnochrześcijańskich gnostyków, wizjami Boga płci żeńskiej lub androginicznego Boga
-> psychoterapeuci pozostają pod wpływem Jungowskiej koncepcji archetypów, w tym archetypów płci, która twierdzi, iż każdy człowiek nosi w sobie nieświadomy obraz przeciwnej płci.
-> wpływ idei Junga i gnostyków na kulturę i terapię przyczynił się do popularności ideologii gender i do współczesnego trendu aby postrzegać problemy ducha (dysforię płciową) jako nadrzędne w stosunku do płci ciała i z tego powodu wymagające farmakologicznej i chirurgicznej modyfikacji ciała

W moim ostatnim artykule dla Genspect pisałem o odkryciu wczesnochrześcijańskich tekstów heretyckich w Nag Hammadi w 1945 roku oraz o odrodzeniu wiary w kobiecego lub androginicznego, samo zapładniającego się Boga w czasie drugiej fali feminizmu na Zachodzie. Jak te przekonania mogły wpłynąć na sposób leczenia kryzysu tożsamości płciowej we współczesnym systemie opieki psychiatrycznej? O ile terapeuci i klinicyści gender mogą wyznawać różne przekonania religijne lub nie wyznawać żadnych, to i tal pozostaje pytanie: jaki sposób idee gnostyckie wpłynęły na współczesną kulturę terapeutyczną?

Jeśli zdrowie psychiczne od dawna było Kopciuszkiem usług zdrowotnych, to tożsamość płciowa była niewielką niszą w ramach zdrowia psychicznego, dopóki, zupełnie niedawno, ta niejasna praktyka kliniczna została przyjęta przez poszukujących nowych rynków zbytu, komercyjnych dostawców usług zdrowia psychicznego. Wcześniej młodzi ludzie z problemami tożsamości płciowej byli uważani, zarówno w psychiatrii, jak i w psychoanalizie za potencjalnych psychopatów, czemu nie pomogła rola Anthony’ego Perkinsa w filmie z 1960 roku, w którym wcielił się w Normana Batesa, transwestytę z obsesją na punkcie matki. Nie było wielkiego zainteresowania opinii publicznej tym, czym zajmowało się kilka specjalistycznych klinik gender, ani też zbytniej sympatii dla ich pacjentów.

Wyznawcy Zygmunta Freuda, założyciele kliniki w Tavistock, w ostatnich latach swojego guru zapewnili mu schronienie w Hampstead, a w latach 30. organizowali wykłady Carla Gustava Junga, mimo iż ci dwaj patriarchowie psychoanalizy pokłócili się kilkadziesiąt lat wcześniej. Będąc o pokolenie młodszy i pochodząc ze Szwajcarii, a nie z Austrii, Jung umarł 16 lat po II wojnie światowej i żył wystarczająco długo, aby zobaczyć w kinie film Alfreda Hitchcocka „Psychoza” oraz doczekać się publikacji anty-psychiatrycznych dzieł Thomasa Szasza i innych autorów.

Od czasu filmu Davida Cronenberga z 2011 roku „Niebezpieczna metoda” Jung jest bardziej znany z nieodpowiedniego związku z obłąkaną i zagubioną pacjentką Sabriną Spielrein niż jako twórca odrębnego nurtu w psychoanalizie. Podczas gdy metoda Freuda skupiała się na leczeniu histerii (dosłownie: szaleństwa macicy) u jego pacjentek oraz lęku przed kastracją u mężczyzn, Jung miał inne pomysły, które doprowadziły do zarówno zawodowego, jak i intelektualnego rozstania obu naukowców, w 1913 roku. Metoda Junga nie polegała wyłącznie na leczeniu nerwic, ale na samodzielnym rozwoju duchowym, w którym terapeuta pełnił rolę spowiednika i psychoanalitycznego kapłana.

Młody Jung

W późniejszym okresie swojej kariery Jung porzucił pracę w zakładach psychiatrycznych i stworzył sieć, w ramach której zamożni klienci polecali go swoim przyjaciołom i współpracownikom, zachęcając ich do skorzystania z tej unikalnej metody psychoterapii. Po poddaniu się metodzie Junga, klienci Junga byli zatwierdzani jako terapeuci podstawowego poziomu aby, następnie, rekrutować i analizować nowych pacjentów, przekazując ich na kolejne poziomy piramidy szwajcarskiego mistrza. Ta forma terapii wymagała od pacjenta znacznych nakładów osobistych i finansowych; podobnie jak gorliwi wierni muszą w końcu odbyć pielgrzymkę, wszyscy pacjenci Junga dążyli do tego, aby pewnego dnia poddać się analizie przeprowadzanej przez samego mistrza. zwykle wiązało się to z podróżą do szwajcarskiego miasta, w którym Jung osiedlił się po zatrudnieniu w szpitalu psychiatrycznym Burgholzli w 1900 roku.

W artykule „From Neurosis to a New Cure of Souls: C.G. Jung’s Remaking of the Psychotherapeutic Patient” [Od neurozy do nowego lekarstwa duszy: Jak Jung zmienił pacjenta psychoterapii] autorstwa Sonu Shamdasani (2020) jeden z pacjentów Junga w wyraźnie religijnych słowach wyraził chęć pozyskania nowych wyznawców dla mistrza:

„Idźcie, bracia moi, idźcie do Mekki, to znaczy do Zurychu, i napijcie się z fontanny życia, wszyscy, którzy jesteście martwi w swoich duszach, idźcie i szukajcie nowego życia.”

Jung opracował tę metodę, wykorzystując swój ulubiony temat: siebie samego, pisząc i ilustrując dziennik snów, który nazwał „Czerwoną księgą”. Zachęcał swoich klientów do prowadzenia własnych dzienników i podążania za snami, jako drogą do samopoznania, dokądkolwiek by te sny prowadziły. Dzięki intensywnej autoanalizie opisów snów i rysunków pacjenta, dzienniki te miały rzekomo manifestować bardziej doskonałą duszę. Były one następnie przekazywane terapeucie, który za wynagrodzeniem słuchał i od czasu do czasu zadawał pytanie, podczas gdy pacjent paplał bez końca. Jung czasami zabierał swoich pacjentów na długie spacery po okolicy, być może dlatego, iż drętwiały mu nogi od siedzenia w fotelu psychiatry.

Dziennik snów Junga, „Czerwona księga”

W przeciwieństwie do komercyjnych pięćdziesięciominutowych sesji terapeutycznych Sigmunda Freuda, które dawały psychoterapeucie dziesięć minut na sporządzenie notatek o pacjencie przed wejściem kolejnego klienta, metoda Junga jest otwarta i nie ma ograniczeń czasowych ani zakończenia. Nie jest to quasi-medyczne lekarstwo na psychoseksualne kompleksy związane z mamą i tatą, ale praktyka duchowa, czerpiąca garściami z religii Wschodu, ezoterycznej „wiedzy” i alchemii.

Podobnie jak metale nieszlachetne rzekomo zawierają mistyczną esencję, którą alchemik może zamienić w złoto, tak samo „iskra” genderowej duszy ma przekształcić się w nieograniczoną materialną rzeczywistością boską manifestację, o ile tylko magik wypowiedział adekwatną inkantację. W związku z tym dzisiejsze fora trans na Reddicie i innych platformach można uznać za miejsca jungowskich spowiedzi; mnóstwo Czerwonych Książek w formie cyfrowych fantazji. J.K. Rowling zajmuje teraz miejsce demiurga, zazdrosnego i podłego Boga, który stworzył ich magiczny świat.

Podobnie jak jego dawny mentor, Jung pragnął znaleźć starożytne źródła, które potwierdziłyby słuszność jego metody. Dla Zygmunta Freuda były to oczywiście klasyczne mity o Edypie i Elektrze, które dowiodły, iż odkrył on źródło neuroz psychoseksualnych swoich pacjentów. Możemy sobie wyobrazić podekscytowanie Junga odkryciem z Nag Hammadi, które wierzący uznali za dowód istnienia męsko-żeńskiego Superboga lub wielu Bogów i Bogiń, podobnie jak, opublikowana kilkadziesiąt lat wcześniej, jego teoria „anima i animus” o ukrytej w każdym z nas duszy płci przeciwnej.

Zapoznając się z platońską koncepcją „form” lub „esencji”, Jung zauważył w swoim eseju „Archetypy zbiorowej nieświadomości” z 1935 roku, iż grecki biskup Ireneusz z II wieku n.e. napisał: „Stwórca świata nie stworzył tych rzeczy bezpośrednio z siebie, ale skopiował je z archetypów poza sobą”. Oznacza to, iż archetypy gender są starsze od ludzkości, a zatem mają charakter duchowy i pierwotny, a nie są społecznymi konstruktami współczesności. Cytując św. Augustyna, Jung napisał o „ideae principales”, „które same w sobie nie są ukształtowane… ale zawarte są w boskim zrozumieniu”. To wszystko w temacie „materialnych dziewczyn”.

Jung napisał jeszcze, iż we współczesnym świecie „nie spotykamy już animy jako bogini, ale raczej w formie osobistej nieszczęsnej intymnej lub być może w formie najlepszego przedsięwzięcia. Kiedy na przykład szanowany profesor w wieku siedemdziesięciu lat porzuca rodzinę i ucieka z młodą rudowłosą aktorką, wiemy, iż bogowie pochłonęli kolejną ofiarę”.

W swojej autobiografii „Wspomnienia, sny, refleksje”, opublikowanej pośmiertnie w języku angielskim w 1963 roku, słowa Junga zostały przetłumaczone jako:

„Każdy mężczyzna nosi w sobie wieczny obraz kobiety. Nie obraz tej czy innej konkretnej kobiety, ale zdefiniowany obraz kobiecości. Obraz ten zasadniczo pozostaje nieuświadomiony; jest to pierwotny czynnik dziedziczny, wyryty w żywym systemie organicznym mężczyzny, odcisk lub ‘archetyp’ wszystkich doświadczeń przodków płci żeńskiej, swego rodzaju depozyt wszystkich wrażeń wywartych kiedykolwiek przez kobiety – krótko mówiąc, odziedziczony system adaptacji psychicznej. choćby gdyby nie istniały żadne kobiety, w dowolnym momencie można by na podstawie tego nieświadomego obrazu dokładnie wywnioskować, jak powinna być zbudowana psychicznie kobieta. To samo dotyczy kobiety: ona również ma wrodzony obraz mężczyzny”.

Tak więc usłyszeliście to prosto od mistrza: „kobieta” to dosłownie uczucie w głowie mężczyzny i vice versa.

Gnostycy opracować mieli duchową, protopsychoanalityczną metodę opartą na uwolnieniu ukrytej boskości przez poprzez autoanalizę pewnych szczególnych osób, co jest podobne do schematu stworzonego przez Junga dla swoich wyznawców w Szwajcarii. Każdy z tekstów z Nag Hammadi odkrytych w Egipcie był Czerwoną Księgą; ktoś pisał własną Ewangelię i osiągał swój własny rodzaj nieśmiertelności, niezależnie od tego, jak nierozsądne brzmiało to dla ówczesnej religii establishmentu rzymskiego. Znajdując potwierdzenie w starożytnych tekstach gnostyckich, Jung uczynił siebie psychopompem, starożytnym bóstwem podobnym do Walkirii lub Shinigami, które uwalnia genderową duszę z jej ziemskiego, platońskiego więzienia.

Po odkryciu biblioteki gnostyckiej w 1945 roku i znalezieniu zwojów znad Morza Martwego w jaskini w Qumran na Zachodnim Brzegu, rok później, wśród współczesnych mistyków wzrosło zainteresowanie pozyskaniem tych starożytnych tekstów religijnych. Współpracownicy Junga byli wśród Europejczyków, którzy starali się kupić oryginalne dokumenty z Nag Hammadi, zanim rząd egipski zdołał je wszystkie odnaleźć i odzyskać. W latach 50. XX wieku do władzy doszedł Gamal Abdel Nasser, który jako wybitny arabski nacjonalista prawdopodobnie nie był zainteresowany grabieżą dziedzictwa regionu przez zachodnich kolekcjonerów i magików płci.

Carl Alfred Meier, wybitny analityk jungowski i dyrektor Instytutu Junga, starał się opublikować „Kodeks Junga” zawierający materiały z Nag Hammadi, ale musiał obiecać rządowi egipskiemu, iż zwróci rękopis.

Znane symbole tożsamości płciowej wywodzą się z inspiracji Junga: alchemii

W liście do Meiera z 1958 roku Walter C. Till, niedoszły redaktor kodeksu, jak każdy dobry pacjent psychoanalizy, podzielił się jednym ze swoich snów o lęku przed kastracją:

„Mój znajomy (całkowicie nieokreślona postać męska) pyta mnie, czy widziałem już wielkiego węża, który jest w piekle; można go również zobaczyć w kinie. Odpowiadam, iż jeszcze nie widziałem. On zamierza dowiedzieć się, czy teraz można go zobaczyć. Wchodzi przez drzwi wejściowe do piekła. Idę za nim…

Zaraz potem z drzwi wychodzi młody diabeł. Ma na sobie bezkształtną, workowatą białą szatę sięgającą od szyi do podłogi, z nieokreślonym oliwkowo-zielonym nadrukiem. Trzyma w ręku jakiś długi przedmiot (gałąź z liśćmi?). Tańczy tak, jakby był skrzypkiem…

Następnie jeden z diabłów delikatnie dotyka moich genitaliów swoją „smyczkową” gałązką. Natychmiast przychodzi mi do głowy myśl, iż w ten sposób mogę stracić swoją męskość i stać się kobietą. Ale sama myśl o takiej możliwości wywołuje we mnie tak wielki dyskomfort, iż (również w rzeczywistości) wydaję z siebie niewyraźny dźwięk niezadowolenia i budzę się.”

Najwyraźniej analiza snów metodą Junga ujawnia głębokie, gnostyckie spostrzeżenia dotyczące niewidzialnego świata duchowego. A może nie. W angielskim tłumaczeniu swojej książki „Psychological Types or The Psychology of Individuation” [Typy psychologiczne lub psychologia indywidualizacji] z 1923 roku Jung przedstawił historyczne ostrzeżenie dotyczące przyjmowania boskiej jaźni:

„Gnostycyzm również podzielił się na dwie szkoły: jedna dążyła do duchowości przekraczającej wszelkie granice, druga pogubiła się w etycznym anarchizmie, absolutnym libertynizmie, który nie cofał się przed żadną lubieżnością, bez względu na to, jak okrutna i perwersyjna ona była”.

Według Junga, wczesnochrześcijańskiemu uczonemu Orygenesowi z Aleksandrii nie wyszło to na dobre, ponieważ „okaleczając się, poświęcił zmysłową więź ze światem. Dla niego intelekt nie stanowił tak wielkiego zagrożenia jak uczucia i doznania związane z przywiązaniem do przedmiotów. Poprzez kastrację uwolnił się od zmysłowości, która była związana z gnostycyzmem; mógł wtedy bez obaw oddać się bogactwu myśli gnostyckiej…”.

Zanim amputujemy więcej jąder, przypomnijmy, iż w piątej poprawionej edycji Podręcznika diagnostycznego i statystycznego (DSM-5-TR) spostrzeżenie pacjenta psychiatrycznego, który jest wyobcowany ze swojego ciała, jest „na spektrum”:

„Z dobrym lub średnim wglądem: pacjent uznaje, iż przekonania związane z cielesnymi zaburzeniami dysmorficznymi są zdecydowanie lub prawdopodobnie nieprawdziwe lub iż mogą być prawdziwe lub nieprawdziwe.

Z słabym wglądem: pacjent uważa, iż przekonania związane z cielesnymi zaburzeniami dysmorficznymi są prawdopodobnie prawdziwe.

Z brakiem wglądu/urojeniami: pacjent jest całkowicie przekonany, iż przekonania związane z cielesnymi zaburzeniami dysmorficznymi są prawdziwe”.

Metoda Junga może mieć wartość dla tych, którzy nie są pewni swoich celów życiowych lub chcą rozwijać wyobraźnię, aby walczyć z egzystencjalną nudą. Na podstawie przejawów gender w ciągu, mniej więcej, ostatniej dekady możemy stwierdzić, iż metoda ta jest autentycznie niebezpieczna dla pacjentów doświadczających silnych urojeń, takich jak przekonanie, iż urodzili się w „złym” ciele.

W połączeniu z herezją gnostycką, w której prawdziwi wyznawcy stają się głównymi bohaterami własnej ewangelii, w tej chwili możliwe jest życie w stanie ciągłego zaburzenia psychiczno-duchowego i uzyskanie afirmacji tego stanu. Znany influencer, opisany przez Libs of TikTok ogłosił, iż jego zaimki to „bóg/boska istota”.

Po zamknięciu tradycyjnych zakładów dla umysłowo chorych na całym Zachodzie, co miało miejsce w odpowiedzi na anty-psychiatryczną krytykę (lub, bardziej cynicznie, brak opieki i troski o chorych psychicznie w okresach oszczędności państwowych), Genderowy Jezus może znów swobodnie chodzić po ulicach. Definiując „trans” w transcendencji, obłęd uciekł z psychiatrycznego środowiska, znanego Jungowi z jego wczesnych prac.

Zamiast tego Jung zdecydował się pracować z zamożną grupą pacjentów, którzy przychodzili do niego z własnej woli, zwykle z osobistych rekomendacji: byli to stosunkowo zdrowi psychicznie, ale ciekawi ludzie, którzy szukali u mistrza wskazówek, jak stać się introspektywnym i pewnym siebie. w tej chwili młodzież bez nadzoru rodziców uczy się nawzajem sztuki kontemplacji własnego pępka i bombardowania miłością.

W erze internetu, mistycyzm Junga nie osłabł. W książce „Siedem planet alchemii: alchemia hormonalna i transformacja duchowa” Samael Aun Weor napisał: „Endokrynologia, badana poprzez alchemię, wkracza w dziedzinę psychologii i astrologii. Kiedy gruczoły dokrewne są nadmiernie stymulowane, w naturalny sposób wytwarzają większą ilość hormonów, które ożywiają metaliczne (hormonalne) planety alchemii w naszym wnętrzu”. Okazuje się, iż mężczyźni naprawdę pochodzą z Marsa, a kobiety z Wenus, co prawdopodobnie oznacza, iż osoby niebinarne pochodzą z planety Merkury.

Psychoanalityczne terapie rozmową mogą być przydatne, ale mają również znaczący bagaż psychoseksualny, alchemiczny i gnostycki, którego muszą się pozbyć, jeżeli mają pomagać, a nie szkodzić pacjentom cierpiącym z powodu dysforii płciowej.

Niestety, dziedzictwo Junga jako mistyka nie jest jedyną mistyczną przeszkodą oddzielającą przemysł gender od medycyny opartej na dowodach naukowych. Przynajmniej od czasu opublikowania w 1955 roku książki Herberta Marcuse’a „Eros i cywilizacja: filozoficzne studium Freuda” istnieje sakramentalny sojusz między radykalną polityką, niemieckim idealizmem i psychoanalizą. Judith Butler napisała pracę doktorską o Heglu, innym niemieckojęzycznym alchemiku i propagatorze magii.

W przeciwieństwie do wczesnych gnostyków, unikających rzymskiego męczeństwa na arenie publicznej, dzisiejszy ruch gender nie jest tajny ani nie jest niezgłębioną tajemnicą; jest głośny, dumny i domaga się naszej afirmacji. Nie możemy jednak ulegać przesądom, niezależnie od tego, czy są one ubrane w szaty nauki, czy najnowszej kwestii praw człowieka. Jak ujęła to dziennikarka Róisín Michaux w artykule ilustrowanym fałszywym ukrzyżowaniem Jezusa LGBT

„Problem nie polega na tym, iż tego nie rozumiemy. Chodzi o to, iż my rozumiemy to aż za dobrze, ale nie możemy grzecznie milczeć na ten temat”.

Tłumaczenie: Magda Lewandowska

Źródło: Jung, the Red Book and the Gnostic gospels

Zobacz na: Trzeci składnik kultury zachodniej – Gnoza i Hermetyzm
Negacja Rzeczywistości – James Linsday | Sekretne Religie Zachodu, cz. 1 z 3
Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay | Sekretne Religie Zachodu, cz. 2 z 3
Postmodernizm jako Pasożytnicza Idea – prof. Gad Saad

Cybele, Izyda i Mitra: Tajemnicza sekciarska religia w starożytnym Rzymie

Idź do oryginalnego materiału