Kolacja, która zakończyła się rozwodem

polregion.pl 1 tydzień temu

Kolacja skończyła się rozwodem
– Oszalałeś zupełnie? – Beata cisnęła serwetką, aż kieliszek z winem zachwiał się niebezpiecznie. – Zaprosić ją tu, do naszego domu!
– Basiu, uspokój się – Mieczysław nerwowo poprawił krawat. – Nic się nie stało. Rutynowe spotkanie służbowe.
– Służbowe? – Jej głos się załamał. – O dziesiątej wieczór? Z butelką szampana i świecami?
– Omawialiśmy nowy projekt…
– Jaki projekt, Mietku? Jaki projekt z tą… z tą Magdą?
Mieczysław spuścił wzrok. Na stole wciąż stały talerze po kolacji – tak starannie przygotowywał bigos, chciał sprawić żonie przyjemność. Teraz wszystko poszło na marne przez jeden nierozważny telefon.
Beata wstała i zaczęła nerwowo chodzić po kuchni. Czterdzieści trzy lata, a wyglądała młodziej. Szczupła, zadbana, zawsze o siebie dbała. Mieczysław często mówił znajomym, iż to szczęście mieć taką żonę.
– Słuchaj mnie dobrze – zatrzymała się naprzeciw męża, ręce oparte na biodrach. – Nie jestem idiotką, choć mnie tak traktujesz. Ta dziewczyna dzwoni do ciebie codziennie, spóźniasz się z pracy, wracasz w jej perfumach.
– Basiu, przesadzasz…
– Przesadzam? – Wyciągnęła z kieszeni telefon. – A to co? Piętnaście nieodebranych połączeń tylko dziś!
Mieczysław zbladł. Zapomniał, iż Beata widzi wszystkie powiadomienia na jego telefonie przez wspólne konto.
– Dzwoniła w sprawie pracy…
– Pracy! – Beata gorzko się zaśmiała. – W sobotę? W niedzielę? O północy! Jaka praca jest aż tak pilna?
Mieczysław milczał, kręcąc w dłoni widelec. Dwadzieścia dwa lata małżeństwa, a nigdy nie widział żony w takim stanie. choćby gdy mieli problemy finansowe, gdy chorowała jej matka, Beata trzymała się dzielnie. Teraz była na granicy wytrzymałości.
– Mieczysławie – jej głos stał się cichszy, ale pełen bólu – widzę, co się dziejesz. Zakochałeś się w niej.
– Nie – zaprzeczył, ale brzmiało to nieprzekonująco choćby dla niego.
– Nie kłam mi! Nie kłam sobie! Znam cię dwadzieścia dwa lata, myślisz, nie widzę? Promieniejesz, gdy dzwoni. Oczy ci błyszczą, gdy wychodzisz do pracy. A gdy wracasz do domu…
Beata nie dokończy
Za kierownicą, wpatrując się w opustoszałe już miejsce na palcu, gdzie przez dwadzieścia dwa lata nosił obrączkę, Bogdan zrozumiał, iż czasem najtrudniejsza prawda objawia się dopiero w pustce, którą zostawiamy za sobą.

Idź do oryginalnego materiału