Krucjata przeciwko dwutlenkowi węgla [CO2] – prof. William Happer
Październik 2023

We wrześniu 2023 roku emerytowany profesor fizyki Uniwersytetu Princeton, William Happer, noszący tytuł profesora Cyrusa Fogga Bracketta, przemawiał do publiczności w Brisbane w Australii na temat krucjaty przeciwko dwutlenkowi węgla oraz uczciwości w nauce o klimacie. Profesor Happer jest jednym z czołowych naukowców i realistów klimatycznych na świecie. Wniósł istotny wkład w debatę na temat nauki o klimacie. Odegrał kluczową rolę w dbaniu o uczciwość w tej dziedzinie oraz w zapewnianiu, by społeczeństwo miało dostęp do informacji i argumentów, które wiele ważnych instytucji w naszym społeczeństwie stara się uciszyć lub ocenzurować.
Prof. William Happer: Muszę podziękować Peterowi za to bardzo miłe wprowadzenie. Scottowi również. Moja żona nie będzie mogła ze mną wytrzymać, kiedy wrócę do domu. Powiem jej jakim wspaniałym jestem człowiekiem. Jestem tu na zaproszenie Instytutu Spraw Publicznych. I jestem za nie bardzo wdzięczny. To głos wolności. Wolność nie jest darmowa. Każde pokolenie musi walczyć o utrzymanie wolności.
Wiem, iż ci z was na tej sali to rozumieją i zachęcam was, abyście się nie poddawali. jeżeli nie stracicie wiary, zachowacie ją. Zachowacie ją dla swoich dzieci i wnuków. Wszyscy musimy to zrobić. Będę dziś mówił o CO2 (dwutlenku węgla), życiodajnym gazie. Słyszy się o zanieczyszczeniu powietrza cząstkami węgla. Oczywiście chodzi im o dwutlenek węgla. Stoję tutaj i wydycham dwutlenek węgla. Każdy z was wydycha dwutlenek węgla. Na koniec zmierzymy jego poziom w tej sali. Mam tu miernik. Jeszcze go nie włączę. Ale zrobimy małą loterię i zobaczymy, kto zgadnie, jaki jest jego poziom w tej sali. Na zewnątrz jest 400 ppm. Może 420. Zmierzyłem jego poziom tuż przed naszym przybyciem tutaj, w pobliżu rzeki i miernik pokazywał 430 ppm.
Jednak każdy z nas wydycha około 1 kilograma CO2 dziennie. To bardzo dużo CO2. Na świecie jest 8 miliardów ludzi. Kiedy pomnożymy tę liczbę przez 1 kilogram, a następnie przez 365 dni w roku, to okazuje się, iż zbyt duża ilość CO2 w atmosferze w pewnym stopniu wynika z wielkości populacji ludzi. Niektórzy z bardziej radykalnych obrońców planety twierdzą, iż podstawowym problemem nie jest dwutlenek węgla, ale ludzie. Planeta nie jest w stanie znieść więcej niż miliard ludzi. Rozglądam się więc dookoła i myślę sobie, iż to oznacza, iż 7 na 8 z nas musi opuścić planetę, aby ją ocalić.
Maltuzjanie powrócili
Jak nauka osadzona jest w religii – Jonathan Pageau
To naprawdę nie jest adekwatne podejście do tej kwestii. Nie powinniśmy tego tolerować. To nonsens. To krucjata. Nie mówimy tu o nauce, ale o krucjacie religijnej. A krucjaty mają to do siebie, iż źle się kończą. Ta była jedną z pierwszych, kiedy to Europejczycy wyruszyli, by ocalić drzewo Krzyża świętego. A przynajmniej taka była przykrywka. W rzeczywistości chodziło o zarobienie dużych pieniędzy lub zawziętą walkę o władzę w kraju. Było wiele powodów, ale ostatnim było ocalenie drzewa Krzyża świętego. Ale mieli slogany typu „Deus Vult” („Bóg tego chce”). Najwyraźniej dzisiaj Bóg chce, abyśmy pozbyli się całego dwutlenku węgla. Miejmy nadzieję, iż tego nie zrobimy, ponieważ byłby to koniec życia na Ziemi.
Oczywiście nikt z nas nie popiera zanieczyszczania powietrza. Nie jestem zwolennikiem zanieczyszczania powietrza. Tak wygląda zanieczyszczone powietrze w Szanghaju. Ledwo widać budynek w kształcie otwieracza do butelek, Pearl Tower. Biedny obywatel Szanghaju z maseczką na twarzy. To nie z powodu COVIDu, to z powodu zanieczyszczenia, prawdziwego zanieczyszczenia powietrza. Jednak nie widać, iż pomieszczenie jest pełne CO2. Jest pełne pary wodnej.
Oba są gazami cieplarnianymi. Chyba widzę was wyraźnie, a wy mnie. Niemniej jednak, kiedy studiujecie popularne media, pokazują wam to zdjęcie i powinniście założyć, iż patrzycie na CO2. Jest to więc kolejny przykład nieuczciwości tej kampanii kłamstw. Rzekomo tak wygląda przyszłość.
To moja żona, Barbara, która chciała wziąć udział w tej podróży, ale niestety miała problemy zdrowotne, które jej to uniemożliwiły. Stoi niedaleko mojego domu w Princeton, gdzie kiedyś była zielona łąka i właśnie zaczęto tam stawiać panele słoneczne. Czasami nazywają je farmami solarnymi. Może lepszą nazwą byłaby plantacja solarna, z którą wiąże się skojarzenie z niewolnictwem. W każdym razie od tego czasu cały ten obszar jest pokryty tymi czarnymi, przygnębiającymi panelami. Czy naprawdę w takim świecie chcemy żyć? I oczywiście te głupie rzeczy nie wytwarzają żadnej energii elektrycznej w nocy. Jest to więc wyłącznie sygnalizowanie cnoty. Nie ma to uzasadnienia ekonomicznego ani naukowego.
Jeśli nie czytaliście tej książki to gorąco ją wam polecam. Nosi tytuł „Zdumiewające popularne urojenia i szaleństwo tłumów” („Extraordinary Popular Delusions and the Madness of Crowds”).
Po raz pierwszy została opublikowana chyba w 1841 roku przez Charlesa Mackay’a. Wylicza wszystkie szalone rzeczy, które ludzkość robiła przez wiele, wiele stuleci. A teraz jesteśmy w samym środku nowej. Jest to zdumiewające popularne urojenie i szaleństwo tłumów związane z klimatem, ratowaniem planety, emisją CO2 na poziomie zerowym netto, wszystkimi modnymi hasłami, które nic nie znaczą. Oto wstęp do tej książki.
Lubię przypominać ludziom, iż Bernard Baruch, wielki amerykański finansista w czasie kryzysu, który zarobił mnóstwo pieniędzy prawidłowo go przewidując, nalegał, aby każdy, kto z nim pracował, przeczytał tę książkę i zdał egzamin, który osobiście stworzył, aby upewnić się, iż rozumieją lekcje zawarte w książce, czyli unikanie za wszelką cenę powielania myślenia grupowego [cudzych poglądów]. Oto, co mówi:
„Czytając historię narodów, odkrywamy, iż podobnie jak jednostki, mają one swoje kaprysy i osobliwości; okresy podekscytowania i lekkomyślności, kiedy nie przejmują się tym, co robią. Odkrywamy, iż całe społeczności nagle skupiają swoje umysły na jednym obiekcie, [emisji CO2 na poziomie zerowym netto], i wariują w czasie tej pogoni; iż miliony ludzi są jednocześnie pod wrażeniem jednego urojenia i gonią za nim, aż ich uwaga zostanie przykuta przez jakąś nową głupotę, bardziej urzekającą niż pierwsza”.
Wtedy [autor] rozumiałby w pełni, co się teraz dzieje. Zdarzyło się to już wcześniej. Niestety, prawdopodobnie się to powtórzy. Scott wspomniał, iż nie jestem klimatologiem. Uznałbym za zniewagę nazwanie mnie klimatologiem biorąc pod uwagę to, w jakim kierunku rozwinęła się nauka o klimacie. Jednak wiem dużo na temat klimatu.
Byłem autorem jednej z pierwszych książek o klimacie, jako członek JASON. Moje nazwisko znajduje się na liście autorów. Było to w 1982 roku, jeszcze zanim zrobiło się gorąco. ale już wtedy mówiono o tym w kręgach rządowych Stanów Zjednoczonych.
The Long-Term Impacts Of Increasinc Atmospheric Carbon Dioxide Levels
Badaliśmy co może zrobić CO2, jeżeli zwiększymy jego stężenie. Jak można się było spodziewać, doszliśmy do wniosku, iż spowoduje to pewne ocieplenie klimatu. Pierwsza liczba, którą otrzymaliśmy, była zbyt mała, więc zwiększaliśmy ją losowo, aż stała się na tyle duża, że wydawało się, iż można ją umieścić w książce, która spodobałaby się naszym sponsorom. Zgadywaliśmy więc, iż podwojenie CO2 spowoduje ocieplenie o trzy stopnie. Zapewniam was, iż to nie była nauka, tylko to, czego naszym zdaniem chcą sponsorzy. adekwatnie wstydzę się tego.
W każdym razie pokazuje to, iż zajmuję się tą dziedziną od dawna, dłużej niż większość klimatologów. Peter był na tyle uprzejmy, iż wspomniał o jednym z powodów, dla których nie zwracałem zbytniej uwagi na tę książkę, a mianowicie, iż pracowałem nad czymś, co uważałem za ważniejsze. Nigdy nie uważałem, iż dwutlenek węgla jest bardzo ważny. Były to wczesne dni Strategicznej Inicjatywy Obronnej w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Reagan na swoją korzyść powiedział:
„Nie chcę odpowiadać na sowiecki atak na Stany Zjednoczone unicestwieniem Moskwy i Sankt Petersburga. Chcę nas bronić”.
W tamtym czasie obowiązywała doktryna wzajemnego gwarantowanego zniszczenia (MAD). jeżeli zostaniemy zaatakowani, wszyscy razem zostaniemy starci na proch i wszyscy będą się z tym dobrze czuli. Reaganowi bardzo się to nie podobało i nie zamierzał tego robić. Rzucił więc wyzwanie społeczności inżynierów i naukowców, aby wymyślili sposoby na zatrzymanie nadlatujących pocisków rakietowych, abyśmy nie musieli unicestwiać Moskwy.
Jedną z rzeczy, o których rozmawialiśmy, była obrona z użyciem laserów o dużej mocy. Można w łatwy sposób zbudować na Ziemi laser o mocy megawata. A megawat mocy skupiony na nadlatującym pocisku rakietowym zniszczy go. Żaden problem.
Problem polega na tym, iż trzeba dostarczyć tę moc przez atmosferę nad nami bezpośrednio do pocisku. A gdy laser rozprzestrzenia fale w atmosferze – bardzo podobnie do tego, co opisał Peter – zachodzi zjawisko migotania gwiazd. Zanim fala dotrze do zamierzonego celu, rozpada się na setki małych wiązek. Zamiast więc atakować cel megawatem mocy, atakujesz go jedną setną megawata, co nie wystarczy, by go uszkodzić.
Był to więc problem dobrze znany astronomom. Dzieje się tak, ponieważ choćby przy całkowicie czystym niebie powietrze nad głową ma małe obszary ciepłego i chłodnego powietrza. Gdy promieniowanie lasera przechodzi przez powietrze, ulega pomarszczeniu, biegnie nieco szybciej od ciepłego powietrza, nieco wolniej od chłodnego, przez co nie skupia się prawidłowo i rozpada się na plamki.
Astronomowie wiedzieli, iż mają ten sam problem. Gdy patrzysz na odległą galaktykę lub gwiazdę, na kliszy fotograficznej, zamiast uzyskać ładny obraz o wysokiej rozróżnialności, otrzymujesz sto plamek. I nie można stwierdzić, czy ta plamka to inna gwiazda, czy też gwiazda znajdująca się w pobliżu.
Tak więc astronomowie stwierdzili, iż można to skorygować. jeżeli masz wystarczająco dużo światła pochodzącego z gwiazdy, można było zmierzyć, jak bardzo czoło fali zostało zniekształcone. Następnie odbija się nadchodzące światło gwiazdy od lustra, którego tafla została zniekształcona w przeciwnym kierunku. W ten sposób zaburzona fala uderza w lustro, odbija się od tak zwanego gumowego lustra, którego tafla została starannie zniekształcona, a kiedy wychodzi, jest idealna. Następnie można ją zogniskować.
Nazywa się to optyką adaptacyjną (adaptywną).
Aby to zadziałało, musisz być w stanie zmierzyć stan atmosfery w kierunku, w którym patrzysz. Na niebie jest tylko około pięciu gwiazd, które są wystarczająco jasne, aby to zrobić. Społeczność astronomiczna uznała to za interesujące, ale niezbyt praktyczne.
A już na pewno nie było praktyczne z punktu widzenia obrony, ponieważ nie można liczyć na to, iż Rosjanie zaatakują z kierunku najjaśniejszej gwiazdy na niebie. Przedyskutowaliśmy to i powiedziałem:
„Wiem, jak to rozwiązać, ponieważ możemy stworzyć sztuczne gwiazdy w dowolnym kierunku, w tym w kierunku, z którego jesteśmy atakowani, ponieważ istnieje warstwa atomów sodu na wysokości 100 kilometrów nad nami, nad Australią, nad Ameryką, nad Rosją. I świecąc laserem, którego promieniowanie jest rozpraszane przez atomy sodu, można stworzyć sztuczną gwiazdę, która jest wystarczająco jasna, aby wykonać korektę optyki adaptacyjnej i ustawić gumowe lustro w idealnej pozycji”.
Trzeba przyznać, iż oficerowie Sił Powietrznych, którzy tam byli, po wyrażeniu sporego niedowierzania, wrócili i przyjrzeli się temu z należytą starannością, nie mogli znaleźć nic złego w tym pomyśle, i faktycznie wydali kilka milionów dolarów na zakup lasera, który oświetlałby sód i zbudowali tajne obserwatorium.
Jak widać, nie jest ono już tajne, ale było tajne przez 10 lat. Na pustyni w Nowym Meksyku. Denerwowałem się, iż to może nie zadziałać, ale na szczęście, kiedy go włączyli, zadziałał za pierwszym razem. Bardzo mnie za to ceniono w rządzie USA. Było to tajne przez 10 lat. Z tego powodu często wzywano mnie z Waszyngtonu, abym pomógł z jakimś problemem technicznym, takim czy innym, ponieważ rozwiązałem problem, który był uważany za istotny w tamtym czasie.
Od tego czasu Związek Radziecki się rozpadł. Nie martwimy się już o ataki rakietowe. I zostało to odtajnione. jeżeli pójdziecie dziś w nocy do jakiegokolwiek dużego obserwatorium, zwykle zobaczycie jedną z tych żółtych wiązek skierowanych w niebo, aby poprawić obrazowanie astronomiczne.
Teraz zamierzam poświęcić kilka minut i opowiedzieć o zagadnieniach z nauk ścisłych. Przepraszam wszystkich, którzy nie przepadają za naukami ścisłymi. Postaram się mówić zwięźle.
Pierwszą rzeczą, o której należy pamiętać, mówiąc o globalnym ociepleniu, jest to, iż Ziemia nie ma jednej temperatury. Temperatura różni się w zależności od miejsca.
W tym pomieszczeniu jest inna temperatura niż na zewnątrz, gdzie piliśmy drinki i/lub na świeżym powietrzu, na ulicy. W szczególności, gdy wznosimy się w górę atmosfery, temperatura spada bardzo szybko. Oto przykład z Australii. Niedaleko Góry Kościuszki znajduje się Hotel Kościuszko, gdzie są prowadzone zapisy temperatur i dostałem ich kopię zanim przyjechałem do Australii. Porównałem je z temperaturami w Melbourne.
Średnio, w ciągu roku, Hotel Kościuszko na wysokości 1,5 kilometra jest o 10 stopni chłodniejszy niż Melbourne zlokalizowane na poziomie morza. Oznacza to, iż temperatura spada. Okazuje się, iż wykres jest liniowy. Współczynnik spadania: 10 stopni/1,5 kilometra = 6,6 stopnia Celsjusza/kilometr. To bardzo dobra liczba dla wilgotnego powietrza.
Jeśli podróżujecie po całym świecie – nie ma znaczenia, gdzie jesteście – okazuje się, iż temperatura spada w tym tempie. To ta dolna czerwona linia tutaj. Oś pozioma to temperatura. Temperatura jest coraz niższa po lewej stronie, a coraz wyższa po prawej.
Gdy idziecie od powierzchni gruntu w górę, robi się coraz zimniej, aż osiągniecie zwykle 11, 12, 13 kilometrów, gdzie przestaje być zimniej. Potem następuje długi okres, w którym temperatura jest prawie taka sama. A potem znów się ociepla z powodu ultrafioletowego promieniowania słonecznego ogrzewającego ozon. To rzecz, o którą walczyłem z panem Gorem. Wiedziałem o ozonie znacznie więcej niż on.
Oto najważniejszy wykres tego wieczoru. jeżeli nie wyniesiecie stąd niczego innego, chcę, abyście odeszli właśnie z tym przesłaniem. Poświęcę więc trochę czasu w wyjaśnienie, jak brzmi to przesłanie.

Promieniowanie cieplne w przestrzeń kosmiczną z Ziemi o temperaturze powierzchni 15,5 C i z gazami cieplarnianymi to obszar pod postrzępioną czarną krzywą Schwarzschilda. Jest to tylko około 70% tego, co byłoby bez gazów cieplarnianych, czyli obszar pod gładką niebieską krzywą Plancka. Słońce ogrzewa Ziemię, a gazy cieplarniane utrudniają chłodzenie.
To, co tutaj pokazuję, to promieniowanie, które przechodzi przez przestrzeń kosmiczną. Zatem oś pionowa to moc promieniowania cieplnego. Promieniowanie, z którym się spotkaliśmy, to promieniowanie o bardzo długich falach. Promieniowanie o takich długościach fal mierzy się zwykle w kategoriach częstotliwości przestrzennej. Tak więc liczba fal na centymetr. 500 fal na centymetr, 1000 fal na centymetr, i tak dalej. Częstotliwość promieniowania rośnie od lewej do prawej, a moc w górę.
Całkowita moc wysyłana w przestrzeń kosmiczną to obszar pod tymi krzywymi. W rzeczywistości jest tutaj wiele krzywych. Istnieje gładka niebieska krzywa. I jest to wspaniała krzywa dla fizyków. Zawdzięczamy ją Maxowi Planckowi, który jest dżentelmenem w prawym górnym rogu.
Max Planck odkrył wzór na tę krzywą. Przez wiele lat była ona uważana za bardzo tajemniczą. Jej kształt był znany jedynie z eksperymentów. Opracował wzór, który pasuje do niej idealnie, z dokładnością do ułamków procenta. To był początek mechaniki kwantowej, rok 1900.
Gdyby na Ziemi nie było gazów cieplarnianych, ilość promieniowania, która wydostałaby się na zewnątrz, stanowiłaby obszar pod tą niebieską krzywą Plancka. Lecz w rzeczywistości to, co wychodzi, jest znacznie mniejsze i jest to obszar pod postrzępioną czarną krzywą.
Zawdzięczamy ją Karlowi Schwarzschildowi, który był nieco młodszy od Plancka. Odkrył on w jaki sposób dwutlenek węgla, para wodna i ozon wpływają na promieniowanie emitowane z Ziemi w przestrzeń kosmiczną.
Czarna krzywa jest nazywana krzywą Schwarzschilda. Można zauważyć, iż jest tam wiele drgnień. A obszar pod czarną krzywą stanowi tylko około 70% obszaru pod niebieską krzywą. Tak więc gazy cieplarniane w sumie redukują lub chłodzą promieniowanie o około 70% lub 30%. Promieniowanie wysyłane w przestrzeń kosmiczną wynosi 70% tego, co byłoby, gdyby nie było gazów cieplarnianych.
Widać tu dużą lukę w oznaczeniu CO2, niczym brakujący ząb. Jest to dość znaczny wpływ. Tak więc CO2 z pewnością utrudnia chłodzenie Ziemi. Naprawdę jest gazem cieplarnianym, naprawdę ogrzewa Ziemię i powinniśmy być mu wdzięczni. Bez CO2 większość Ziemi byłaby zbyt zimna, aby na niej żyć. Ale ważnym przesłaniem tutaj jest fakt, iż istnieje również czerwona krzywa.
Czerwona krzywa pokazuje, co się stanie, jeżeli podwoimy ilość CO2.
Mamy czarną postrzępioną krzywą, a pod nią czerwoną krzywą, które są prawie takie same. To przesłanie, które należy zapamiętać. Podwojenie emisji CO2 prawie nie ma znaczenia, ponieważ niemal nie wpływa na promieniowanie wysyłane w przestrzeń kosmiczną. Podwojenie CO2 zmniejsza promieniowanie wysyłane w przestrzeń kosmiczną tylko o 1%. 100% wzrost CO2, 1% wpływ na promieniowanie wysyłane w przestrzeń kosmiczną. Oczywiście media głównego nurtu nigdy by wam o tym nie powiedziały. Jednak ONZ doskonale wie, iż to prawda. Otrzymują te same liczby, co my. Nigdy nie pokażą wam tej krzywej albo nie przyznają, iż to tylko 1%. Jednak jest to wpływ o wartości 1%.
Dependence of Earth’s Thermal Radiation on Five MostAbundant Greenhouse Gases

Rycina 15: Pionowe intensywności ˜I(0) na szczycie atmosfery, obserwowane dzięki interferometru Michelsona umieszczonego na satelicie[44], oraz modelowane zgodnie z równaniem(27): nad Saharą, Morzem Śródziemnym i Antarktydą. Jednostką intensywności jest 1 j.i. = 1 mW m⁻² cm sr⁻¹. Wymuszanie radiacyjne ma wartość ujemną nad Antarktydą zimą, ponieważ stosunkowo ciepłe gazy cieplarniane w troposferze, głównie CO₂, O₃ i H₂O, emitują więcej promieniowania w kierunku przestrzeni kosmicznej, niż zimna, pokryta lodem powierzchnia o temperaturze T = 190 K mogłaby wyemitować przez przezroczystą atmosferę.
Teraz możecie zapytać: skąd wiesz, iż robimy to dobrze? To tylko porównanie kodów. To model, którego użyto. ale ten model jest prawie taki sam jak to, co zostało zmierzone.
Po prawej stronie macie trzy widma promieniowania wychodzącego z Ziemi w przestrzeń kosmiczną, zmierzone przez satelity około 1970 roku. Górny wykres to Sahara, środek wybrzeża Morza Śródziemnego. Dolny dotyczy obszaru nad biegunem południowym, bliżej Australii. A po lewej są obliczenia tego kodu, który pokazałem wcześniej.
Tak naprawdę nie widać różnicy. Jest to więc jedna z niewielu rzeczy w dziedzinie klimatu obliczając którą, uzyskujesz dokładnie to, co zaobserwowano. Nie ma tu żadnej niepewności. ONZ też o tym wie. Doskonale wiedzą, iż nie można popełnić błędu, jeżeli robi się to ostrożnie. Jest więc prawdą, iż podwojenie CO2 powoduje tylko 1% zmianę. To ostatni slajd dotyczący fizyki.
Na nim gwałtownie zakończę swój wywód w tej kwestii. Zmiana o wartości 1% jest jak zmiana emisyjności Ziemi o 1%. Okazuje się, iż pozostało dwóch innych interesujących ludzi, o których powinniście wiedzieć.
Jednym z nich jest Josef Stefan. To jedyny słoweński fizyk, o którym słyszałem, ale był świetny. To on odkrył, że E = σT4, to pierwsze równanie. Nosi ono nazwę równania Stefana-Boltzmanna, ponieważ dokonał on innego ważnego odkrycia. Odkrył doktoranta nazwiskiem Boltzmann. I powiedział do Boltzmanna:
„Zmierzyłem, jak promieniowanie jest wysyłane w przestrzeń kosmiczną, a działa to jak czwarta potęga temperatury”.
To ogromny wpływ, ponieważ oznacza to, iż podwojenie temperatury zwiększa promieniowanie o 2 do czwartej potęgi. O 16. Jest to więc niesamowity czynnik. ale Boltzmann nie mógł zrozumieć, dlaczego jest to czwarta potęga. Przydzielił więc temu kiepskiemu studentowi, który okazał się nie być takim kiepskim studentem, zadanie wyjaśnienia, skąd bierze się współczynnik cztery. A on rozwiązał ten problem.
Okazało się, iż – kieruję to do tych z was, którzy mają doświadczenie w naukach ścisłych – wynikało to z prostej teorii elektromagnetycznej, która została właśnie opracowana przez Maxwella i z termodynamiki. Jest to więc coś, co można wyprowadzić, jeżeli jest się Boltzmannem, w czterech lub pięciu linijkach. To niesamowity wyczyn. Ale nie można uzyskać współczynników z przodu. Jednak uzyskujemy czwartą potęgę.
Wynika z tego, iż zmiana promieniowania wysyłanego w przestrzeń kosmiczną o 1% to 0,25%. Ten sam współczynnik cztery, ale w mianowniku. 0,25% zmiana temperatury. Temperatury bezwzględnej. Można więc obliczyć ocieplenie w głowie, ponieważ temperatura bezwzględna przy powierzchni wynosi około 300 Kelwinów. 0,25% z 300K to – lub jeżeli wpiszę adekwatną liczbę – około 0,75. adekwatnie jest to 0,71, jeżeli wpiszę wszystkie prawidłowe wartości.
Zatem bezpośrednie ocieplenie spowodowane CO2 jest mniejsze niż 1°C, 0,7°C. Bardzo mała wartość. Jest to problem dla klimatologów, ponieważ nikogo nie obchodzi, iż jest to 0,7°C. Nie można poczuć ocieplenia o 0,7°C. Klimatyzator nie włącza się i nie wyłącza, jeżeli macie ocieplenie o wartości 0,7 stopnia.
Zatem co robić w takiej sytuacji?
Cóż, we wszystkich modelach klimatycznych ONZ przywołuje się ogromne dodatnie sprzężenia zwrotne. Zamiast zachowywać się jak normalny system, w jakiś sposób tylko 0,7°C zostaje pomnożone przez współczynniki 3 lub 4, lub 5, a choćby 10 w niektórych przypadkach, iż prawie niemożliwe jest uzasadnienie tej koncepcji dodatniego sprzężenia zwrotnego.
Ale jest ono potrzebne, w przeciwnym razie CO2 jest zbyt słaby, by się nim przejmować. Ich problem stanowi to, iż pierwszym krokiem jest to, jak bardzo CO2 wpływa na promieniowanie wysyłane w przestrzeń kosmiczną. Prawie nie ma na nie wpływu.
Potrzebne jest więc coś w drugim kroku, aby zmienić to promieniowanie wysyłane w przestrzeń kosmiczną w temperaturę, która jest przerażająca. I to właśnie jest dodatnie sprzężenie zwrotne. Lubię żartować, iż to trochę jak akcja afirmatywna dla CO2. jeżeli na nasz uniwersytet przychodzą biedni studenci, często i tak ich wpuszczamy, choćby jeżeli nie są w pełni przygotowani. To akcja afirmatywna. Zatem CO2 jest trochę jak biedny, przyszły student uniwersytetu.
Problem z dodatnim sprzężeniem zwrotnym ma ten facet.
To francuski chemik, Le Chatelier. Henry Le Chatelier zauważył, iż w większości naturalnych procesów w przyrodzie sprzężenia zwrotne są ujemne. Dodatnie sprzężenia zwrotne prawie nigdy nie występują. A jednak zakładamy, iż istnieje dodatnie sprzężenie zwrotne.
Jeśli nie założymy dodatniego sprzężenia zwrotnego, nie dostaniemy pieniędzy na nasze laboratorium w przyszłym roku, ponieważ nikt się tym nie przejmie. Jest to więc realny problem.
Pozwólcie więc, iż podsumuję to dla tych z was, którzy być może nie są tak zaznajomieni z prostą fizyką. CO2 znajdujący się w tej chwili w ziemskiej atmosferze jest bardzo podobny do warstwy farby na powierzchni Ziemi. Sprawia, iż Ziemia ma konkretny kolor w podczerwieni, gdzie promieniowanie cieplne idzie w górę. Jeśli pomalujemy stodołę na czerwono, otrzymamy ładną czerwoną stodołę. Możecie pomyśleć:
„Cóż, nie jest wystarczająco czerwona, nałożę kolejną warstwę farby i wtedy będzie bardziej czerwona”.
Jednak jeśli nałożysz kolejną warstwę tej samej farby na stodołę, będzie ona wyglądać tak samo jak wcześniej, ponieważ jedna warstwa dobrej jakości farby wystarczy, aby ją nasycić. I nie pomoże nałożenie większej ilości farby.
I taką sytuację mamy teraz z CO2. Ilość CO2 jest jak ta pierwsza warstwa czerwonej farby. Wywarła duży wpływ.
Pokazałem wam… Zobaczmy, czy uda mi się to cofnąć. Pokazałem wam, iż pierwsza warstwa CO2 to ta czarna postrzępiona linia w miejscu, gdzie jest napisane CO2. Zielona linia to brak CO2. Przejście od braku CO2 do czarnej linii to duży krok. I to jest pierwsza warstwa czerwonej farby. Przejście od czarnej postrzępionej linii do czerwonej postrzępionej linii to druga warstwa czerwonej farby. Prawie nie widać różnicy.
No dobrze, teraz chcę przejść do kolejnej kwestii. Właśnie powiedziałem wam, iż CO2 prawie nie ma znaczenia dla klimatu. To nic takiego. To fałszywy stan wyjątkowy.
Lecz jest niezwykle korzystny dla planety i życia na niej, ponieważ jest niezwykle korzystny dla wzrostu roślin. To pole… Kto wie? Dobrze, to pole soi. I jest genetycznie modyfikowana. Skąd wiem, iż jest genetycznie modyfikowana? Nie ma na nim żadnych chwastów. Zasadził odmianę soi, którą można spryskać herbicydem, na który jest odporna, ale wszystkie chwasty są niszczone. Dlatego właśnie nie ma na nim chwastów. Odporne na Roundup.
Co więcej, jest to bardzo bujne pole soi. Jednym z powodów, dla których wygląda tak bujnie, jest to, iż w tej chwili jest więcej CO2 niż 50 lat temu.
Na całym świecie, jeżeli oceniacie plony i próbujecie wyeliminować inne czynniki zakłócające, takie jak różne nasiona lub zastosowanie nawozów albo opady deszczu – nie ma znaczenia, na jakie uprawy patrzycie – wszystkie rosną teraz lepiej i prawie na pewno jest to spowodowane większą ilością CO2.
Jest to więc duży wpływ. Nie jest to niewielki wpływ. Oto na przykład eksperyment laboratoryjny z pospolitym chwastem, który rośnie na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Po lewej stronie znajduje się poziom głodu zbliżony do ostatniego maksimum lodowcowego, 140 ppm na milion.

Rycina 2: Reprezentatywne rośliny Abutilon theophrasti (C3) uprawiane w warunkach stężenia [CO₂] od poziomu glacjalnego do prognozowanego w przyszłości. Wszystkie rośliny miały 14 dni i były hodowane w podobnych warunkach wodnych, świetlnych i odżywczych. Rośliny te zostały sfotografowane podczas badania przeprowadzonego przez Dippery i in. (1995). Źródło: New Phytol. 2010 Nov;188(3):674-95; Plant responses to low [CO2] of the past https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/20840509/
W miarę zwiększania stężenia CO2 od lewej do prawej, chwast rośnie coraz szybciej. Dotyczy to również upraw. Dotyczy to również drzew leśnych. Dotyczy to wszystkich organizmów fotosyntetyzujących, na których polegamy w kwestii naszego życia. Nie przeprowadzamy fotosyntezy. Musimy jeść rośliny, które to robią lub zwierzęta, które jedzą rośliny, które to robią. Tak więc wszystkie rośliny radzą sobie znacznie lepiej z większą ilością CO2.
Chcę, żebyście zapamiętali dwa główne powody, dla których rośliny radzą sobie lepiej z większą ilością CO2. Po pierwsze, nie potrzebują tak dużo wody. A jeżeli ktokolwiek z was ma ogród lub jest rolnikiem, to wie, iż zawsze występują susze. W niektórych latach jest lepiej niż w innych, ale jest to problem. Jeśli mamy więcej CO2, rośliny potrzebują mniej wody. jeżeli podwoicie CO2, roślina potrzebuje mniej więcej o połowę mniej wody. Jest to więc duży wpływ.
Powodem jest to, iż roślina musi pozwolić cząsteczkom CO2 rozpraszać się przez liść. Może mam jakiś obrazek. Tak. Oto obrazek, który to przedstawia.
Oto liść wiązu, który ma otwór w powierzchni liścia, epidermie (skórka liścia). Otwór ten umożliwia rozproszenie CO2. To jedyny powód, dla którego tam jest. CO2 jest następnie wychwytywany przez enzymy rośliny i łączony z wodą, a energia słoneczna jest wykorzystywana do produkcji cukru. Używają tego wszystkie drzewa leśne. Mechanizmu, przedstawionego na obrazku, który tutaj pokazałem.
Istnieje niewielka liczba roślin, a niektóre z nich uprawiane są tutaj w Australii, w szczególności trzcina cukrowa i amerykański labirynt kukurydziany, który wykorzystuje nieco bardziej skomplikowany sposób radzenia sobie z CO2, który jest dostosowany do niskich poziomów CO2, jakie mamy obecnie. W przypadku roślin są to głodowe poziomy CO2. Dało to ewolucyjną przewagę trzcinie cukrowej, kukurydzy oraz wielu chwastom.
Pierwszą zaletą, której prawdopodobnie nie wyjaśniłem do końca, jest to, iż rośliny nie są głupie. Jeśli zauważą, iż w powietrzu jest więcej CO2, po prostu wykształcają mniej otworów w liściach. jeżeli więc spojrzycie na liść rosnącej w tej chwili rośliny, wiązu, i porównacie go z okazem muzealnym, który został tam umieszczony w 1850 roku, co możecie zrobić, zauważycie, iż dzisiejsze wiązy mają o wiele mniej otworów w liściach. Nie potrzebują więc dziś tyle wody, co 150 lat temu. I można to zrobić ilościowo.
Nie ma więc wątpliwości, iż wszystkie rośliny mają liście, które przepuszczają wodę w mniejszym stopniu. Jest to więc korzyść dotycząca wody wynikająca z większej ilości CO2.
Druga korzyść jest nieco bardziej subtelna. Nazywa się to fotorespiracją (fotooddychanie). I to jest powód, dla którego nawet jeżeli możecie uprawiać rośliny w szklarniach i nie martwić się o wodę – nie ma problemu z zapewnieniem wody w szklarni – wiecie, iż nie wszystko wyparuje, macie szkło, aby ją zatrzymać.
Rośliny przez cały czas rosną znacznie lepiej przy większej ilości CO2 w szklarni.
A to dlatego, iż więcej CO2 hamuje fotooddychanie.
Jest to interesująca historia, która sięga początków wiązania węgla w organizmie żywym. Być może 3,5 miliarda lat temu, dawno, dawno temu, istniał enzym zwany RuBisCO. To skrót od karboksylaza/oksygenaza rybulozo‑1,5‑bisfosforanu. Został on wynaleziony. Miał wadę konstrukcyjną, która nie miała znaczenia, gdy został wynaleziony, ponieważ w powietrzu nie było tlenu.
Lecz w wyniku rozkwitu fotosyntezy u roślin do powietrza dostało się coraz więcej tlenu. Okazało się więc, iż tlen zatruwa ten enzym. Zatem wszystkie rośliny z wyjątkiem trzciny cukrowej i kukurydzy, wszystkie inne rośliny (a to większość roślin) musi odtruwać produkty uboczne okazjonalnego popełnienia błędu i złapania tlenu zamiast CO2 w wewnętrznej biochemii liścia.
Skutkuje to powstawaniem paskudnych produktów, których roślina nie lubi, na przykład nadtlenku wodoru lub amoniaku. Tak więc rośliny są pełne różnych schematów odtruwania, aby poradzić sobie z tym błędem, który sięga wielu miliardów lat wstecz. To poważna sprawa.
Kosztuje to około 25% potencjalnej produktywności rośliny przy obecnym poziomie CO2. Dlatego właśnie szklarnie działały tak dobrze. Nie ze względu na oszczędność wody, ale z powodu tłumienia fotooddychania. Tutaj można zobaczyć zdjęcie wykonane przez satelity przedstawiające zazielenianie Ziemi. Dotyczy to okresu od 1982 do 2010 roku.
Pierwszą rzeczą, którą można zauważyć, jest to, iż większość zazielenienia występuje w suchych regionach Ziemi. Australia Zachodnia zazieleniła się w ogromnym stopniu. Pustynia Kalahari w południowej Afryce. Namibia zazieleniła się w ogromnym stopniu. Sahel, zachodnie Stany Zjednoczone i Kanada. I to jest korzyść z odporności na suszę, o której mówiliśmy. Rośliny mają teraz mniej otworów w liściach i nie wycieka z nich tak dużo wody. Nie potrzebują więc tak dużo wody do wzrostu. To bardzo ważna korzyść, jaką odnieśliśmy dzięki większej ilości CO2.
Nawiasem mówiąc, Donahue, którego nigdy nie poznałem, był Australijczykiem, który jako pierwszy zwrócił na to uwagę i opublikował to zdjęcie. No dobrze, prawie skończyłem. A teraz przejdę do obszarów, w których nie jestem większym ekspertem niż ktokolwiek tutaj.
Może wiem więcej o transferze promieniowania, ale tak naprawdę całe życie studiowałem ludzką naturę i wciąż jej nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. Ale oto kilka możliwych powodów, dla których mamy to szaleństwo na punkcie emisji dwutlenku węgla na poziomie zerowym netto i ratowania planety, z których wszystkie nie są prawdziwe.
Nie ma takiej potrzeby, nic nie wymaga ratowania. Są to więc szlachetne kłamstwa, o których pokrótce wspomnę, kłamstwa polityczne, ignorancja, głupota i stara dobra uniwersalna wada, chciwość.
Po pierwsze, o szlachetnym kłamstwie można przeczytać w „Państwie” Platona. To jedna z bardziej niejasnych części. Oto definicja – wydaje mi się, iż pochodzi z Wikipedii – która mówi:
„W polityce szlachetne kłamstwo jest mitem lub nieprawdą często, ale nie zawsze, o charakterze religijnym, świadomie propagowanym przez elitę w celu utrzymania harmonii społecznej lub realizacji programu”.
Szlachetne kłamstwa, koncepcja zapoczątkowana przez Platona, opisana w „Państwie”. Tak więc część tego ruchu z pewnością była szlachetnym kłamstwem.
Niektórzy z was pamiętają Klub Rzymski, który szukał jakiejś wielkiej sprawy, z którą moglibyśmy walczyć, aby zjednoczyć ludzkość. Dwutlenek węgla był idealny do tego celu. Zamiast walczyć z Rosjanami czy Chińczykami, wszyscy razem będziemy walczyć z CO2. To szlachetny cel. Trzeba przyznać, iż to szlachetny cel i faktycznie się sprawdził. Problem polega na tym, iż jest to kłamstwo. A kiedy już powie się jedno kłamstwo, następne nie będzie już tak szlachetne.
Dalej mamy kłamstwa polityczne. A to jest jeden z moich ulubionych Amerykanów. To H. L. Mencken. Mówi:
„Celem praktycznej polityki jest utrzymywanie niepokoju w społeczeństwie (i dlatego chwalebne jest prowadzenie do bezpieczeństwa) poprzez straszenie go niekończącą się serią straszydeł, z których wszystkie są wyimaginowane”.
Z pewnością zagrożenie katastrofą klimatyczną jest całkowicie wyimaginowane. To proste. Smutne jest to, iż działa to najskuteczniej na nasze dzieci. Małe dzieci nie stały się cyniczne wobec rasy ludzkiej, więc wierzą w te wszystkie bzdury.Wiele z nich traktuje to zbyt poważnie.To naprawdę jest zbrodnia. Nie powinniśmy tego robić.
Jest też ignorancja. Na świecie jest mnóstwo ignorancji. To jeden z moich ulubionych przykładów. To Jan Hus, który został spalony na stosie w 1415 roku za pokazanie, iż kościół w Czechosłowacji w tamtym czasie był całkowicie skorumpowany. Ludzie przyjmowali łapówki. Tak więc spalono go na stosie. Dzień, w którym go spalono, był deszczowy. Padała mżawka, więc ogień nie chciał się rozpalić. Bardzo pobożna staruszka podeszła, aby spróbować pomóc Bogu przynosząc wiązkę suchego chrustu, którą rzuciła mu pod nogi. Potem stos się zapalił i Hus spłonął. A kiedy płonął, jego słowa brzmiały: „Sancta Simplicitas!” („Święta Niewinność!”).
Wielu ludzi, którzy dziś forsują szerzenie paniki, jest faktycznie ignorantami. Nie można ich za to winić, ponieważ wszystko, co słyszeli od dzieciństwa, to te twierdzenia służące praniu mózgu, iż mamy powietrze zanieczyszczone dwutlenkiem węgla, a Ziemia spłonie.
Macie panikować – Greta Thunberg w Davos, 2019
Oto nieco bardziej zaskakujące spojrzenie na tę kwestię, pochodzące od Dietricha Bonhoeffera, który był jednym z niewielu niemieckich duchownych, którzy przeciwstawili się Hitlerowi. Większość innych duchownych albo milczała, albo uciekła do Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii.
Jednak Bonhoeffer pozostał w Niemczech i zrobił wszystko, co w jego mocy, aby powstrzymać nazistów. Miał mnóstwo czasu, by zastanowić się nad tym, co stało się z Niemcami, krajem poetów, muzyków, filozofów i naukowców. Jak to możliwe, iż ten najbardziej bogaty w kulturę kraj w Europie został przejęty przez tych bandytów? W końcu doszedł do wniosku, iż głównym problemem jest głupota. Oto jego słowa:
„Przed głupotą nie mamy obrony. Ani protesty, ani siła nie są w stanie jej dotknąć. Rozumowanie jest bezużyteczne. Fakty sprzeczne z osobistymi uprzedzeniami można po prostu odrzucić – rzeczywiście, głupiec może im przeciwdziałać, krytykując je, a jeżeli są niezaprzeczalne, można je po prostu odepchnąć na bok jako trywialny wyjątek. Tak więc głupiec, w odróżnieniu od łajdaka, jest do szczętu zadowolony z siebie. W rzeczywistości mogą łatwo stać się niebezpieczni, ponieważ nie potrzeba wiele, aby stali się agresywni”.
Tak, regularnie dostaję groźby śmierci od głupców. Nie biorę ich na poważnie, ale martwi mnie to.
„Z tego powodu należy zachować większą ostrożność niż w przypadku złośliwych.”
Oto przykład. To dobrze znany problem. Przed takim problemem stanął Galileusz. Galileusz został postawiony przed sądem za herezję z powodu twierdzenia, iż Słońce jest centrum Układu Słonecznego. Że planety krążyły wokół Słońca. Twierdzono, iż jest to sprzeczne z Biblią. Nie sądzę, żeby tak było. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek czytał w Biblii o centrum Układu Słonecznego. Niemniej jednak takie było założenie. To list Galileusza, który przebywał w więzieniu, adresowany do Keplera, który odkrył, iż planety poruszają się wokół Słońca po eliptycznych orbitach. Obaj byli wielkimi ludźmi.
„Mój drogi Keplerze, chciałbym, abyśmy mogli śmiać się z głupoty ludzkiego stada. Co masz do powiedzenia o głównych filozofach tej Akademii, którzy są pełni uporu żmii, którzy nie chcą patrzeć ani na planety, ani na Księżyc, ani na teleskop, mimo iż dobrowolnie i rozmyślnie oferowałem im taką możliwość tysiące razy. Zaprawdę, tak jak żmija zatyka uszy, tak ci filozofowie zamykają oczy na światło prawdy.”
Widać to cały czas w przypadku klimatu. Ludzie zajmujący się klimatem nie będą debatować, nie stawią czoła kompetentnym krytykom. Jest to więc bardzo podobna sytuacja, w jakiej znalazł się Galileusz – kardynałowie, którzy postawili go przed sądem. Miał szczęście, iż uszedł z życiem. Odmówił spojrzenia przez teleskop, aby zobaczyć księżyce Jowisza lub kratery na Księżycu, naszym własnym Księżycu.
Dalej mamy chciwość. Jeden z moich ulubionych cytatów z twórczości Aleksandra Puszkina. Puszkin był najbliższą osobą, jaką Rosjanie kiedykolwiek mieli do Szekspira. Był wspaniałym pisarzem. Poetą. Sam był wielkim fanem Szekspira. Nie wiem, czy uważał się za rosyjskiego Szekspira. W języku rosyjskim mówi się:
„Jeśli będzie koryto, będą świnie”.
I to z pewnością prawda. To duży problem w mojej własnej społeczności akademickiej. jeżeli jesteś skłonny wesprzeć narrację, iż istnieje zagrożenie klimatyczne, to pieniądze zostają przelane akademii. To rozczarowujące. Kiedy byłem młodszy, myślałem, iż ustalimy wyższą cenę, aby zostać kupionym, ale najwyraźniej tak się nie stało.
Chcę zakończyć jeszcze jednym cytatem Bonhoeffera. Niestety został powieszony zanim Amerykanie zdołali go uratować. Ale nie ma wątpliwości, iż będzie to finał emisji CO2 na poziomie zerowym netto. Czy to w Australii, Ameryce, Europie, czy w Wielkiej Brytanii, będzie to zagłada.
Ludzie stracą pracę, prąd przestanie płynąć. Bonhoeffer mówi tutaj:
„Jeśli widzę szaleńca wjeżdżającego samochodem w grupę niewinnych przechodniów, to nie mogę czekać na katastrofę, a potem pocieszać rannych i grzebać zmarłych, muszę spróbować wyrwać kierownicę z rąk kierowcy”.
To coś, co każdy z nas powinien starać się robić. Nie trzeba być naukowcem, by to robić. Każdy powinien próbować to zrobić. Wyrwijmy kierownicę z rąk tych szaleńców, zanim zostaniemy z wrakiem, takim, jak ten na zdjęciu. Na tym skończę swój wywód. Bardzo dziękuję. jeżeli możesz poczekać minutę. Scott, to urządzenie potrzebuje 30 sekund, aby się rozgrzać. Kto chciałby zgadnąć, jakie jest stężenie CO2 w tym pomieszczeniu?
– 700.
– 600?
– 700.
– 700. No dobrze. Jakaś inna liczba?
– 1000.
– 1000. Okej. [Miernik] poda nam prawdziwą odpowiedź za 15 sekund.
– 600.
– Nie słyszę.
– 600.
– 800?
– 600.
– 600. No dobrze.
– 400 lub 800.
– Okej. Mamy już wystarczające stężenie gazów. Dwa, jeden. Całkiem nieźle.
Zobacz na: Ich własnymi słowami: Alarmiści klimatyczni obalają swoją „Naukę™” | Prof. Larry Bell
Sojusz Religii i Ochrony Środowiska [ARC] dla Klubu Rzymskiego: dlaczego wiara jest niezbędna, by ocalić świat
Historia zmian klimatycznych opowiedziana przez rdzenie lodowe – prof. J. P. Steffensen
Globalne ocieplenie: pochodzenie i natura rzekomego konsensusu naukowego – prof. Richard S. Lindzen
Krucjata przeciwko dwutlenkowi węgla [CO2] – prof. William Happer
https://rumble.com/v6t89mr-krucjata-przeciwko-co2.html
https://rumble.com/embed/v6r1ddx/?pub=h88ld

„Wolność nigdy nie jest dalej niż o jedno pokolenie od zagłady. Nie przekazujemy jej naszym dzieciom wraz z mlekiem matki. Trzeba o nią walczyć, chronić i przekazywać ją dalej, aby oni mogli zrobić to samo, w przeciwnym razie pewnego dnia spędzimy nasze schyłkowe lata, opowiadając naszym dzieciom i dzieciom naszych dzieci, jak to było kiedyś w Stanach Zjednoczonych, kiedy ludzie byli wolni” – Ronald Reagan