
Na 20-lecie Cyrku Juremix czas na pierwszy w historii bloga wywiad z aż 3 osobami. Trzy siostry: Sonia, Dominika i Nelly Turek-Dmitriev od wielu lat zachwycają mnie i publiczność w Polsce pod namiotem Cyrku Juremix. Każda z nich ma ogrom talentu, moc serdeczności, naturalną urodę oraz bogate doświadczenie sceniczne.
Miłej lektury!
PS: Poniżej też spot widowiska 2025 mojego autorstwa.
Jak wspominacie początki na scenie, w Cyrku Juremix?
Dominika: Gdy zaczynałam to byłam bardzo mała, pierwsze swoje kroki na scenie postawiłam mając lat 8. Do tego stopnia byłam malutka, iż nie pamiętam tak naprawdę wszystkiego. To co pamiętam, to to, iż pierwszy nasz występ jaki kiedykolwiek się odbył, był na terenie ogrodu w starym domu dziadków, tam stał właśnie nasz namiot. Mama poszła nam po kostiumy, wtedy jeszcze nie były zamawiane profesjonalnie u krawcowych tylko wszystko totalnie było robione własnymi siłami. Pamiętam, iż jak wyszłam na scenę to miałam takie, to nie choćby nie były baletki, to były kapciuszki takie różowe, pluszowe. Jak sięgam pamięcią to jakoś tak mega pamiętam właśnie te klapki haha.
Moim pierwszym wyborem były hula hoopy, za nim jednak wyszłam pierwszy raz na scenę, to ćwiczyłam pewnie z 2 lata, a całe moje ciało było posiniaczone, ale się nie poddawałam tak bardzo w to brnęłam. No i zostało mi to po dziś dzień, kocham to co robię, kocham kręcić hula hoopy. Jest to moja ogromna pasja i przede wszystkim mam ogromne szczęście w życiu, że właśnie praca jest moją pasją. Nie muszę siedzieć i robić czegoś, czego nie lubię, a robię to co kocham, kiedy wychodzę na scenę, sprawia mi to ogromną radość i ogromną satysfakcję, iż ten nasz trud i wysiłek jest doceniany. Naprawdę cieszę się, iż właśnie tak potoczyły się moje losy, i iż tak to aktualnie wygląda.
Nie da się ukryć, iż początki łatwe nie były. Było sporo osób, które musiały i życzyły nam po prostu źle, ale my nie poddawaliśmy się pomimo tego, iż zostaliśmy, no można powiedzieć oszukani przez parę osób gdzieś tam na naszej drodze.
Nelly: Swoje pierwsze kroki na scenie postawiłam w wieku 7 lat. Pamiętam, iż bardzo ale to bardzo się stresowałam. Kiedy tylko zaczęłam występ stres całkowicie zniknął a ja zapamiętałam ten moment jako jeden z piękniejszych w moim życiu.
Sonia: Pierwsze kroki na scenie stawiałam już w pierwszym naszym sezonie. Pamiętam jak z Dominiką robiłyśmy razem hula-hopy. Było to na samym początku Juremixa i przez pewien krótki czas był to nasz wspólny numer w nowoczesnym stylu jak to u nas. Miałam wtedy około 10 lat, wyjeżdżałam na początku występu na takim crossie no i… się zapatrzyłam haha i zjechałam ze sceny tym motorem. Ale weszłam gwałtownie z powrotem na scenę i dokończyłam występ udając jak gdyby nigdy nic.
Czy po tylu latach w cyrku wyobrażacie sobie robić dziś coś innego? Jak wygląda Wasze życie codzienne w cyrku?
Dominika: Jak mam być szczera nie wyobrażam sobie robić czegokolwiek innego. Wydaje mi się, iż też różne sytuacje w życiu, mając na myśli między innymi o wypadek, po którym złamałam kręgosłup i kiedy tak naprawdę pod znakiem zapytania było nie tyle, to, czy ja wrócę kiedykolwiek na scenę, tylko czy ja w ogóle będę mogła chodzić? Moment tęsknoty za tym był tak wielki, iż utwierdziłam się, iż ja muszę w tym być i trwać i nie wyobrażam sobie robić w życiu czegoś innego niż występowanie dla publiczności.
Moment jak przychodzą rodzice z dzieciaczkami dziękować po występie, jakich wspaniałych emocji im dostarczyliśmy w czasie tego spektaklu. To wszystko utwierdza mnie tylko w tym, jak bardzo kocham to, co robię!
Nelly: Totalnie nie wyobrażam sobie innego życia poza cyrkiem. Cyrk to moje całe życie i drugi dom.
Sonia: Ciężko mi jest wyobrazić sobie inne życie bez występów, bez cyrku. Ciężko byłoby mi rozstać się z tym, bo robię to całe swoje życie. Odkąd tylko pamiętam, wszystko jest związane z cyrkiem tak naprawdę. Wszystko, co się dzieje w moim życiu, jest zawsze związane ze sztuką z czymś takim artystycznym, jak nie występy, to tworzenie kostiumów do nich więc nie potrafiłabym się raczej odnaleźć w takiej pracy siedzącej, mój temperament i mój charakter by mi na to nie pozwolił po prostu. Także odpowiedź brzmi nie, o ile choćby nie cyrk, to na pewno coś związanego z ze sztuką.
Życie prywatne tutaj w cyrku wygląda zupełnie normalnie, jedyna różnica, iż my mieszkamy w przyczepach, ale te przyczepy są tak dobrze dostosowane: wszystko tu jest czego nam do życia potrzeba i nie odczuwamy większej różnicy będąc tutaj w trasie, a będąc w domu, a latem to w ogóle jest tak, jakbyśmy byli wiecznie na wakacjach. Szczerze mówiąc myślę, iż dla chcącego nic trudnego wszystko da się pogodzić. o ile chodzi o związek, czy już później małżeństwo, czy dzieci w cyrku to naprawdę, to wszystko jest do ogarnięcia. Tak jak my chodziłyśmy do szkoły, teraz moje dziecko tak chodzi. Jak to się mówi: praca, dom, treningi. Codziennie budowa namiotu, czas wolny, potem występ, składanie namiotu, przejazd do kolejnego miasta i tak sobie jeździmy od 20 lat.
Jakie macie najlepsze/najmilsze wspomnienia z 20-lecia Cyrku Juremix? Może jakaś zabawna historia?
Nelly: Do moich najmilszych wspomnień należy dzieciństwo kiedy to codziennie miałam innych znajomych, a oni zamiast iść na występ bawili się ze mną przez cały nasz występ. A moje pierwsze kroki na scenie tak jak i na treningach dawały mi ogromną motywację i siłę by walczyć o marzenia. Są takie lepsze wspomnienia jak te ale są też te gorsze. Nie ukrywając są chwile, w których ma się wszystkiego dosyć i nie ma się na nic siły a wszystko staje się przytłaczające, jednak takie momenty nigdy nie sprawią, iż się zatrzymam, zawsze się podniosę i będę dążyć do swoich celów.
Sonia: Nie wiem dlaczego, ale ze mną jest zawsze najwięcej zabawnych historii. Zawsze tak mam, po prostu przyciągam jakoś takie rzeczy i zawsze jak siadamy gdzieś ze znajomymi, czy z rodziną to Dominika uwielbia opowiadać historię o mnie haha. Pamiętam jak powiedziałam tacie, iż będę chciała zrobić występ z wężem. Oczywiście do tego występu nie doszło, ale właśnie opowiem historię. Jak kupiliśmy tego węża to tak się go wystraszyłam podczas jazdy autem z Gorzowa do Dzierżoniowa (15 minut drogi). Byliśmy 500 metrów od domu, a wąż znalazł ujście, taką dziurę w kartonie. Ja tak się go wystraszyłam, iż chciałam uciekać, wbiegłam na terrarium i rozwaliłam terrarium i nie mieliśmy co z tym wężem zrobić na noc.
Jedno z wspomnień, które warto przytoczyć to moje 18-ste urodziny pod namiotem. To było moje wielkie marzenie, żeby zrobić tego typu imprezę właśnie pod namiotem. Było to niezapomniane nie tylko dla mnie, gdzie tak naprawdę moim domem jest cyrk, ale właśnie też dla osób, które były zaproszone, do dziś wszyscy wspominają tą imprezę, iż naprawdę było super. W pewnym momencie imprezy zaczął padać ulewny deszcz Pod namiotem, który stał w zagłębieniu terenu zaczęły robić się spore kałuże. W pewnym momencie nasz znajomy zniknął i moja mama do niego dzwoni i się pyta gdzie jest. Okazało się, ze był w na zapleczu swojego sklepu obuwniczego i przywiózł wszystkie kalosze, które miał na stanie i porozrzucał je imprezowiczom. Z tego co wiem, niektóre osoby mają do dziś te kalosze na pamiątkę, a minęło przecież sporo czasu. Mam nadzieję, iż trzydziestka będzie równie udana, a trzydzieste urodziny również planuję zrobić pod namiotem cyrkowym.
Wcielacie się w widowisku w różne postacie. Skąd pomysły na nie? Macie jakieś ulubione wcielenia?
Dominika: Jeśli chodzi o postacie, w które się wcielam to robię to w stylu cosplay, na świecie coraz więcej osób się tym zajmuje. I to nie jest tak, iż ja typowo zajęłam się cosplayem ja po prostu dopasowywała nam dane postaci pod występy i z czasem upływu czasu starałam się udoskonalać coraz bardziej te moje wybory. Głównym bez wątpienia jest Harley Queen, która jest już ze mną mocno zakorzeniona, iż to będzie znajomość na długie lata.
Na początku ja wtedy jeszcze kompletnie nie postrzegałam cosplayu jako cosplay. Pewnego razu kupiłam buty, po prostu mi się spodobały i jeszcze rozmawiałam z Markiem, który z nami tutaj bardzo długo pracował, co o nich sądzi, czy mu się podobają?
Powiedział, iż są zarąbiste buty, Domi kupuj! I kupiłam te buty. Minęło dosłownie parę miesięcy i wyszedł zwiastun do „Legionu Samobójców”. Aktorka Margot Robbie miała na sobie te dokładnie te same buty. Wtedy pomyślałam: dlaczego by nie spróbować zrobić reszty filmu? Wcieliłam się w Harley Quenn, wzięłam udział w Comic On w konkursie na najlepszy wystep sceniczny i tam zdobyłam nagrodę, a Harley stała się bliska memu sercu. Potem udział w Mam Talent, gdzie mój występ w roli tej postaci spotkał się z tak ciepłym odbiorem, iż nie wyobrażam sobie niej zrezygnować.
Sonia: W tym roku stałam się Cruellą mną i myślę, iż właśnie tego typu postaci, oddają najbardziej mój charakter. Kiedyś próbowałam robić takie liryczne numery, ale to po prostu nie idzie w zgodzie z moją naturą i źle się w nich czuję. Nie odnajduje się w nich. Chociaż był jeden wyjątek, kiedyś robiłam występ na żyrandolu i on był właśnie bardzo liryczny i powiem szczerze, iż to był jedyny liryczny numer, który wspominam do dziś i w sumie nie tylko ja, bo właśnie także moi znajomi, których ujął ten występ, iż był bardzo wzruszający. Występowałam też w roli Diaboliny na siatkach i to już zdecydowanie bardziej pod mój charakter, grając tę postać bardzo dobrze się czułam. Pamiętam, iż muzyka mi też bardzo pasowała, iż wszystko tutaj grało i cały kostium też był taki bardzo w moim stylu. Numer z Diaboliną i Cruellą to numer od A do Z: od kostiumów, charakteryzacji, po muzykę, wszystko w nich ze sobą gra. Bardzo lubię jeszcze mój występ Quick Change. On jest przede wszystkim bardzo rytmiczny, dynamiczny, więc myślę, iż te występy najbardziej utkwiły mi w głowie i najbardziej się po prostu z nimi utożsamiam.
20 lat Cyrku Juremix to jednak kawał czasu, zwłaszcza dla Was to całe, albo niemalże całe życie. Jak podsumujecie te dwie dekady?
Dominika: Ogromnie Jestem z nas dumna, iż udało nam się w tym wytrwać. Zbankrutowaliśmy po pierwszym roku i rodzice musieli sprzedać mieszkanie, i zamieszkaliśmy z dziadkami na wsi, w kolejnym roku spróbowaliśmy ponownie. Postawiliśmy tak naprawdę wszystko na jedną kartę. I udało nam się jesteśmy już 20 lat na rynku i naprawdę jestem z nas niesamowicie dumna, że trwamy w tym całą rodziną, iż wspieramy się nawzajem, iż jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy, iż dużo osób już nas teraz pamięta, kojarzy, iż dużo osób chętnie do nas wraca. To dodaje naprawdę tak wiele sił i jest dla nas tak ogromną motywacją, iż ciężko to opisać słowami.
Sonia: Nie wiem kiedy te 20 lat minęło. A czasem przez cały czas czuję się, jakbym stawiała swoje pierwsze kroki na scenie, bo codziennie przynosi mi to taką samą frajdę i przyjemność. Jakie mam najmilsze wspomnienia? Powiem szczerze, iż codziennie te nowe wspomnienia się piszą, bo każdy dzień jest wyjątkowy przez to, iż codziennie odwiedzają nas nowi widzowie. Bardzo cieszę się z takich chwil, w których poznajemy jakieś osoby właśnie będąc w trasie. Później te osoby do nas wracają i nawiązujemy taką przyjaźń jednodniową, która trwa potem naprawdę długie, długie lata. Od razu o czym myślę, to właśnie jak chodziłyśmy z Dominiką do różnych szkół. Po jednym dniu w dany mieście i po prostu te znajomości zostały z nami do dziś. Ja już sama jestem mamą. Moje znajome też są mamami i teraz nasze dzieci się przyjaźnią, także to jest niesamowite, ile wspaniałych i cennych osób można poznać, które pojawiają się na naszej drodze zupełnie niespodziewanie jest to naprawdę coś niesamowitego.
Dominika jak wspominasz udział Twój, ale i całej rodziny w licznych produkcjach TV, które często dały Wam jeszcze większą popularność?
Dominika: Jak wspominam udziały w programach TV? Zarówno kiedy byłam w nich sama, jak i z resztą rodziny, w tych programach to dobrze się czułam. Ogólnie nie mam problemu z pracą przed kamerą. Oczywiście, że doświadczając pewnych nowości, które towarzyszą nam w życiu, to wiadomo trochę stresuje człowieka. Praca przed kamerą, to coś nowego, nietypowego, ale wydaje mi się, iż i ja i reszcie rodziny udawało się gwałtownie zaaklimatyzować w tej nowej przestrzeni. Zawsze trafialiśmy na super obsługę na planie, towarzyszył nam sztab miłych ludzi, którzy pomagali, doglądali – a to jest bardzo ważne przy nagrywaniu różnych programów.
Nelly, jak to jest być najmłodszą z sióstr i najmłodszą artystką w Waszym cyrku?
Nelly: Pewnie sporo osób utożsamia się z tym, iż bycie najmłodszym nie zawsze ma same plusy. Czasami jest lepiej czasami gorzej, ale zawsze walczę o to co kocham. Tak samo jak w każdej rodzinie nie zawsze jest kolorowo, ale pomimo wszystko nasza rodzina jest pełna miłości i wsparcia. Mamy pełno wspólnych wspomnień i historii, które prawdopodobnie będą się za nami ciągnąć z pokolenia na pokolenie
Masz jakieś marzenie?
Nelly: Od zawsze moim ogromnym marzeniem jest występowanie w cyrku Filc Flac, a być może w przyszłości połączę cyrkowe życie z modelingiem. Jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom za szansę, którą mi dają bo to dzięki nim mam otwarte drzwi na świat i marzenia, które tak bardzo chcę spełnić.
A skąd pomysł na serię "Cyrk to ja mam na co dzień"? Którą podbiłaś socialmedia i serca fanów?
Dominika: jeżeli chodzi o serie „Cyrk to ja mam na co dzień”. Wpadłam na to, żeby nagrywać po tym, jak wielokrotnie, dostawaliśmy pytania zarówno od widzów, jak i od znajomych dotyczące kulis życia w cyrku. Widziałam, iż bardzo ich to interesuje i pomyślałam, żeby zacząć nagrywać taką serię, gdzie będę opowiadała po prostu o tych kulisach życia w cyrku. Za każdym razem jak ktoś usłyszy, iż pracuje w cyrku, no to pada tekst: a cyrk to ja mam na co dzień; albo po prostu cyrk to ja mam w szkole albo “mam w pracy, no to uznałam, iż właśnie tak powinna się ta seria nazywać, iż każdy ma na swój sposób jakoś ten cyrk w swoim życiu z tym, że ja mam go za swoimi plecami.
Kilka słów od siebie na koniec?
Dominika: Na koniec chciałabym powiedzieć, że mimo naprawdę wielu trudności, które napotkaliśmy gdzieś tam po drodze to jestem z nas po prostu dumna, iż trwamy w tym, razem tworzymy, dalej jesteśmy w tym razem, dalej się wspieramy, dalej w to brniemy i przede wszystkim jestem dumna z tego, iż mam taką rodzinę. Chciałabym życzyć kolejnych wielu wspólnych lat na wspólnym dzieleniu się naszą ogromną pasją, jaką jest cyrk.
Sonia: Cieszymy się tym naszym życiem. Publiczność nasza, która do nas przychodzi też
się cieszy, a to jest dla nas największa zapłata, o ile ktoś wychodzi, jest
zadowolony, a tych osób jest naprawdę mnóstwo. Naprawdę nie ma znaczenia
wiek, bo przychodzą do nas od najmłodszych dzieci do seniorów. Cieszymy się, że
taki nowoczesny cyrk może też zajmować naprawdę wysoką pozycję gdzieś tam w
świecie cyrkowym jak tradycyjne cyrki.
Pozostaje życzyć dalszych sukcesów, kolejnych co najmniej 20 lat w Juremixie i po prostu wszystkiego co najlepsze!