Mia pasierbica zaprosiła mnie do restauracji – Byłem w szoku, gdy przyszło do zapłacenia rachunku

polregion.pl 4 godzin temu

Moja pasierbica zaprosiła mnie do restauracji Byłem bez słów, gdy przyszło do płacenia rachunku

Od wieków nie miałem wieści od mojej pasierbicy, Hiacynty. Gdy więc zaprosiła mnie na kolację, pomyślałem, iż może nadszedł czas, by naprawić nasze relacje. Ale nic nie przygotowało mnie na to, co czekało na mnie w tej restauracji.

Nazywam się Rafał, mam 50 lat i nauczyłem się godzić z wieloma rzeczami. Moje życie jest stabilne, może choćby zbyt spokojne. Pracuję w cichym biurze, mieszkam w skromnym domu i większość wieczorów spędzam z książką lub przed telewizorem.

Nic ekscytującego, ale mnie to wystarczało. Jedyną rzeczą, której nigdy nie potrafiłem ogarnąć, był mój stosunek z pasierbicą, Hiacyntą.

Minął rok, może więcej, od ostatniego kontaktu. Nigdy nie byliśmy sobie szczególnie bliscy, choćby odkąd poślubiłem jej matkę, Lilianę, gdy Hiacynta była jeszcze nastolatką.

Zawsze trzymała dystans, a z czasem ja też przestałem się starać. Ale zaskoczyła mnie, gdy nagle zadzwoniła z niezwykle radosnym tonem.

Cześć, Rafał powiedziała niemal zbyt entuzjastycznie Co powiesz na wspólną kolację? Jest nowa restauracja, którą chcę wypróbować.

Na początku nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Hiacynta nie odzywała się do mnie od wieków. Czy to miało być pojednanie? Próba zbliżenia? jeżeli tak, byłem gotowy. Od lat na to czekałem. Chciałem poczuć, iż w jakiś sposób jesteśmy rodziną.

Jasne odparłem, mając nadzieję na nowy początek. Powiedz tylko gdzie i kiedy.

Restauracja była elegancka, znacznie bardziej niż zwykle. Ciemne drewniane stoły, przytłumione światło i kelnerzy w nieskazitelnie białych koszulach. Gdy dotarłem, Hiacynta już tam była i wydawała się inna. Uśmiechnęła się, ale uśmiech nie sięgał jej oczu.

Cześć, Rafał! Jesteś! przywitała mnie dziwnie energicznie, jakby na siłę próbowała być swobodna. Usiadłem naprzeciwko, próbując odczytać atmosferę.

No to jak się masz? zapytałem, chcąc rozpocząć szczerą rozmowę.

Dobrze, dobrze odparła szybko, przeglądając menu. A ty? Wszystko w porządku? Jej ton był uprzejmy, ale chłodny.

Stara rutyna odpowiedziałem, ale nie wyglądało, by mnie słuchała. Zanim zdążyłem coś dodać, skinęła na kelnera.

Weźmiemy homara powiedziała, rzucając mi szybki uśmiech I może też stek. Co ty na to?

Mrugnąłem, zaskoczony. Nie zdążyłem choćby spojrzeć na menu, a ona już zamawiała najdroższe dania. Wzruszyłem ramionami, starając się nie myśleć o tym za dużo. Dobrze, jeżeli chcesz.

Ale sytuacja wydawała mi się dziwna. Była nerwowa, wierciła się na krześle, co chwilę sprawdzała telefon i ledwie odpowiadała na moje pytania.

Podczas kolacji próbowałem nawiązać do głębszych tematów. Minęło trochę czasu od naszej ostatniej rozmowy, co? Brakowało mi tego.

Tak mruknęła, nie podnosząc wzroku z talerza. Byłam zajęta.

Tak zajęta, iż zniknęłaś na rok? zapytałem z wymuszonym śmiechem, choć w głosie czuć było smutek.

Rzuciła mi przelotne spojrzenie i wróciła do jedzenia. No wiesz praca, życie

Jej wzrok wciąż błądził po sali, jakby na kogoś czekała. Próbował

Idź do oryginalnego materiału