Miesiąc temu mój mąż wyrzucił mnie z domu po kolejnym nieporozumieniu. Nasze relacje już od dawna nie były najlepsze, ale ostatnio sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. Podejrzewam, iż ma inną kobietę, chociaż mi powiedział po prostu, iż nie może już ze mną wytrzymać. Syna zostawił u siebie, a ja mieszkam u przyjaciółki i nie wiem, co dalej robić

przytulnosc.pl 5 dni temu

Wiele znajomych zazdrościło mi „udanego” małżeństwa. Ale prawda jest taka, iż przez 11 lat wspólnego życia lekko nie było. Mieszkaliśmy w jego mieszkaniu i na jego pieniądze, bo nigdy nie pracowałam. Mamy syna, dziesięcioletniego chłopca.

Mąż wiecznie wypominał mi, iż jestem złą gospodynią. Fakt, czasem bywało, iż w domu panował bałagan, a obiady gotowałam bez większego zapału, ale czy to naprawdę powinno mieć aż takie znaczenie, gdy dwoje ludzi się kocha?

Miesiąc temu wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Po kolejnym konflikcie mąż wystawił mnie za drzwi. Teraz mieszkam u przyjaciółki i choćby nie próbuję wrócić – wiem, iż mnie nie wpuści, a tylko przeraziłabym syna. Do niego mąż powiedział, iż wyjechałam do babci. Nie wiem, czy dziecko mu uwierzyło, bo cała sytuacja wygląda podejrzanie. Przecież choćby nie zdążyłam się z nim pożegnać.

Przyjaciółka namawia mnie, żebym poszła do sądu i walczyła o swoje prawa, ale od razu powiedziałam nie. Nie chcę, by mój syn w tym wieku oglądał cały ten brud i negatywne emocje, których absolutnie nie zasłużył. Czy to normalne, żeby dziesięciolatek był świadkiem, jak jego rodzice ciągle się kłócą, a później spotykają się w sądzie?

W dzieciństwie nie miałam takich doświadczeń. Moi rodzice też nie byli idealnym małżeństwem, ale starali się mnie chronić przed swoimi problemami.

Nie mam wielu opcji. Myślałam, żeby porozmawiać z mamą, bo sama przez to przeszła, ale nasze relacje nigdy nie były dobre. Ojca nie ma już od dawna. Zaczęłam choćby szukać wsparcia na forach internetowych, ale tam wszyscy piszą jakieś historie, które brzmią jak wymyślone, a nie jak realne problemy.

Będę szczera – moje małżeństwo nie obchodzi mnie już tak bardzo. Najważniejsze jest dla mnie szczęście mojego syna. Wiem, iż u ojca jest bezpieczny – mąż nigdy by go nie skrzywdził. Sama przyznam, iż kocha go bardziej niż mnie.

Ale dziecko powinno być z matką. Dlatego odzyskanie syna to mój główny cel – zaraz po znalezieniu mieszkania. Nie mogę przecież mieszkać u przyjaciółki w nieskończoność, bo niedługo wrócą jej rodzice i oni też będą potrzebowali miejsca.

Szczerze mówiąc, nie wiem, gdzie będę mieszkać. Najpewniej będę musiała znaleźć pracę i wynająć pokój albo małe mieszkanie. W takich warunkach mogłabym zabrać do siebie dziecko dopiero za jakieś trzy miesiące. A przez ten czas trzeba będzie podtrzymywać bajkę, iż naprawdę wyjechałam i nie mogę się z nim skontaktować. Być może uda mi się jakoś dogadać z mężem, żeby wszystko obrócić tak, by syn nie cierpiał z powodu mojej nieobecności.

Idź do oryginalnego materiału