Miłość przyszła niespodziewanie. Nie do wiary, czym ją oczarował. Anna i Bronisław Komorowscy realizowane są przy sobie od niemal 50 lat

viva.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Rafal Oleksiewicz/REPORTER


Kluczem jest partnerstwo – choć przyznają, iż przy dwóch silnych charakterach to bywa nie lada wyzwanie. Dziś mogą się pochwalić pięciorgiem dzieci: Zofią, Tadeuszem, Marysią, Piotrem i Elżbietą, oraz siódemką wnucząt. „W ogóle nie czuję się samotna”, mówi Anna Komorowska z uśmiechem. Historia ich miłości to opowieść o sile, kompromisach i... odrobinie harcerskiego ducha!

Anna i Bronisław Komorowscy: jak zaczęła się ich historia? Nikt nie spodziewał się, co ich połączy

Był kwiecień 1970 roku, kiedy los po raz pierwszy skrzyżował ich ścieżki. Oboje związani z harcerstwem, spotkali się podczas rajdu po Puszczy Kampinoskiej. To właśnie wtedy Anna po raz pierwszy usłyszała, jak jej koledzy mówią o nowym uczestniku: „Szef”. Ale zanim spojrzała mu w oczy, zachwyciła się… jego butami. "Najpierw - to zabawne - poznałam jego buty. Niezwykle atrakcyjne. Żółte, amerykańskie, jakich nikt nie miał, pożyczał moim kolegom na rajdy. Nagle sam w nich przyszedł". Stała wtedy pod rozłożystą sosną, pełniąc funkcję drużynowej, gdy przedstawił się jej 18-letni Bronek. „Nie padłam plackiem. Ktoś inny mi się podobał” – przyznała szczerze.

Jednak los nie pozwolił im się rozstać. Przez dwa kolejne lata ich drogi nieustannie się przecinały. „Coś razem robiliśmy, o czymś rozmawialiśmy, był szarmancki, z pomysłami, poczuciem humoru. Pomyślałam, iż może być z nim interesująco” – opowiadała Anna w wywiadzie dla „Dużego Formatu”.

Ślub wzięli w 1977 roku. Anna kończyła studia z filologii klasycznej, Bronisław był niemal absolwentem historii. Marzyli, by powiedzieć sobie „tak” w Jerozolimie – planowali choćby ten wyjazd zarobkowy do Austrii, by spełnić swoje marzenie. „Doznałam szoku cywilizacyjnego. To był stary gasthof w Tyrolu. A w nim zmywarki do naczyń, maszyny do obierania kartofli i (śmiech) toalety na fotokomórki” – wspominała z humorem była Pierwsza Dama. Ostatecznie zdecydowali się na ślub w Warszawie. „Rozsądek wziął górę” – dodała.

Choć nie zawsze byli tacy praktyczni – potrafili dać się ponieść romantycznym uniesieniom. Zamiast klasycznej rocznicy zaręczyn, obchodzili datę zimowego dnia, w którym Bronisław po raz pierwszy powiedział Annie, iż ją kocha – wtedy, gdy delikatnie ją objął i pocałował. To właśnie takie detale budują ich piękną historię.

Zobacz także: Miłość, która nie przemija. Jolanta Kwaśniewska oczami swojej córki w niezwykłym ujęciu

Anna Komorowska: u boku opozycjonisty. Czego nie zdradziła przez lata?

Po ślubie zamieszkali w skromnym, 37-metrowym mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Tuż obok słynnej Stodoły – kultowego miejsca spotkań opozycjonistów, wśród których bywał również Bronisław Komorowski. Gdy Anna powiedziała, iż „z Bronkiem może być interesująco”, raczej nie miała na myśli jego podziemnej działalności... A może właśnie tak?

"Ania jest osobą bardzo dzielną, odważną, dobrze zorganizowaną. W jej naturze nie jest działanie dla siebie, ale dla innych. Bardzo wiele jej zawdzięczam. Decydując się na małżeństwo ze mną, wiedziała, w co wchodzi, ale nigdy się nie skarżyła. Razem ze mną dzielnie znosiła rewizje bezpieki, aresztowania, moje internowanie" - pisał Komorowski na swojej stronie internetowej, kiedy przybliżał portret swojej rodziny przed wyborami prezydenckimi.

Razem przeżywali rewizje, przesłuchania, aresztowania. W ich niewielkim mieszkaniu działał magazyn bibuły, a funkcjonariusze bezpieki nieustannie zakłócali spokój domowego ogniska. „Odmawiam odpowiedzi” – powtarzała z opanowaniem Anna Komorowska podczas przesłuchań. Kiedy kolejny raz aresztowano jej męża, spokojnie pakowała mu szczoteczkę do zębów, skarpety, sweter i... Pismo Święte.

Największy dowód miłości? Gdy Bronisław został internowany w Jaworzu, Anna odnalazła to miejsce na mapie i 31 grudnia 1981 roku – mimo zimy, śniegu i mrozu – dotarła do niego z plecakiem na plecach. „Najbardziej byłem z niej dumny, kiedy siedziałem internowany. Ania znalazła Jaworze na mapie, dojechała tam 31 grudnia 1981 roku, brnęła kilka kilometrów przez śnieg, z plecakiem dotarła do ośrodka” – wspominał Komorowski. To była nie tylko miłość, ale i niezłomna lojalność.

Zobacz także: Poprosiła go o przysługę, są razem od 5 lat. Jarosław Bieniuk i Zuzanna Pactwa są dla siebie wszystkim

Anna i Bronisław Komorowscy: skromność, wyzwania i wielka rodzina. Tak wyglądało ich życie w PRL-u

Czasy PRL-u nie były łatwe, ale Anna i Bronisław Komorowscy potrafili z nich wycisnąć to, co najważniejsze – bliskość, stabilność i rodzinne ciepło. Żyli skromnie, a Anna – mistrzyni zarządzania domowym budżetem – z powodzeniem ogarniała codzienność siedmioosobowej rodziny. „Dom prowadziliśmy oszczędnie. Żyliśmy za tyle, ile mieliśmy, wakacje spędzaliśmy tak, jak mogliśmy, to znaczy skromnie. Mąż na szczęście zawsze miał pracę. Pracował choćby w tych najtrudniejszych czasach, kiedy o pracę dla opozycjonistów było trudno. Przez parę lat uczył historii w niższym seminarium duchownym w Niepokalanowie” – mówiła w rozmowie z Vivą! była Pierwsza Dama.

Choć o pracę dla opozycjonistów nie było wtedy łatwo, Bronisław Komorowski nie miał przestoju – przez kilka lat uczył historii w niższym seminarium duchownym w Niepokalanowie. Anna z kolei pracowała jako nauczycielka łaciny w warszawskich szkołach, później dorabiała, udzielając korepetycji. Ale to właśnie w roli „menedżera domowego” czuła się najlepiej. Ogarnianie pięciorga dzieci przy ograniczonym budżecie to zadanie dla prawdziwej liderki – a Anna Komorowska poradziła sobie z nim koncertowo.

W 1995 roku, kiedy Polska stawiała pierwsze kroki w nowej rzeczywistości po częściowo wolnych wyborach, Anna zdecydowała się na zawodowy zwrot. Z bólem serca i niepewnością postanowiła spróbować sił w nowej roli – rozpoczęła pracę w towarzystwie ubezpieczeniowym. „TTo strasznie trudne po latach wejść w nowe, nieznane obowiązki. Pojechałam na kurs przygotowawczy w Nieborowie. Było na nim parę takich osób, iż choćby pomyślałam: jeżeli one wytrzymają, to i ja ze swoim krytycyzmem wytrzymam. Zupełnie przyzwoicie się ułożyło. Pracowałam pięć lat. Całą sobą broniłam się jednak przed zassaniem przez korporację. Awanse i kariera mnie nie interesowały” – wspominała w „Dużym Formacie”.

Choć świetnie odnalazła się w nowym środowisku, awanse i korporacyjne ambicje nigdy nie były jej celem.

Warszawa, 1996 r. Dzieci Bronislawa i Anny Komorowskich, od lewej u dołu: Elżbieta Komorowska, Anna Komorowska, Piotr Komorowski, u góry: Zofia Komorowska, Tadeusz Komorowski, Maria Komorowska

Anna i Bronisław Komorowscy: para prezydencka z ludzką twarzą. Co naprawdę działo się za kulisami Pałacu Prezydenckiego?

Decyzja Bronisława Komorowskiego o kandydowaniu na prezydenta oznaczała jedno – ich życie już nigdy nie będzie takie jak wcześniej. Anna Komorowska doskonale zdawała sobie sprawę z czekających ją wyrzeczeń. Choć nie wyobrażała sobie życia w blasku fleszy, jeszcze bardziej nie wyobrażała sobie, by mogła nie trwać u boku męża – jak robiła to przez całe wspólne lata.

Publiczność poznała ją dopiero pod koniec kampanii wyborczej. Świadomie trzymała się z dala od kamer, unikała odpowiedzi na pytanie: „Jaką będzie Pierwszą Damą?” Kiedy w końcu zabrała głos, powiedziała prosto: „Każdy powinien dostosować model sprawowania funkcji pierwszej damy do własnego charakteru. Na pewno wiele rzeczy mi się podobało w sposobie, jaki wypełniała tę rolę i pani Jolanta Kwaśniewska, i pani Maria Kaczyńska”. Nie kryła sympatii wobec swoich poprzedniczek – Jolanty Kwaśniewskiej i Marii Kaczyńskiej.

Dla Anny Komorowskiej najważniejsze było jedno: pozostać sobą. choćby gdy w kampanijnym spocie pokazała się, nalewając mężowi zupę, i została skrytykowana za „patriarchalny model rodziny”, potrafiła odpowiedzieć z humorem. „Nie powiem, iż jest tak, iż w poniedziałki obiad podaję ja, a we wtorek mąż, ale naprawdę często wymienimy się tymi rolami, funkcjonuje to w sposób zupełnie naturalny” – żartowała w rozmowie z MamaDu.

Ich związek zawsze opierał się na partnerstwie. Mimo silnych charakterów i czasem zaciętych dyskusji, kiedy w grę wchodzą rodzinne relacje, oboje odkładają ambicje na bok. Podczas pięcioletniej prezydentury Bronisław Komorowski miał w niej największe wsparcie. To Anna tworzyła dom – niezależnie od tego, czy znajdowali się w Warszawie, czy na oficjalnych wyjazdach. Choć ceniła prywatność i stroniła od publicznych wystąpień, z oddaniem promowała polską kulturę i rodzinne wartości. Jako Pierwsza Dama zaangażowała się w program „Dobry klimat dla rodziny” i dbała o to, by mąż miał czas... na wspólną poranną kawę i kino.

Anna Komorowska doskonale wiedziała, iż prezydentura to tylko etap. Dbała o to, co znajduje się poza murami pałacu. „Z tyłu głowy stale pamiętam o tym, żebyśmy mieli do czego wrócić. Są też rzeczy, które przecież wcale się nie zmieniły — najbliższych przyjaciół ciągle mamy tych samych” – mówiła z uśmiechem, gdy jej mąż ubiegał się o drugą kadencję. Bo niezależnie od polityki – rodzina była zawsze na pierwszym miejscu.

Zobacz także: Poświęciła wszystko, by dać życie córce. Ostatni wywiad Agaty Mróz łamie serce

Anna i Bronisław Komorowscy: życie po prezydenturze. Jak naprawdę wygląda ich codzienność?

Dziś mogą wreszcie zwolnić tempo. Anna i Bronisław Komorowscy, po latach wypełnionych obowiązkami publicznymi i politycznym zgiełkiem, odnaleźli nowy rytm – pełen spokoju, bliskości i rodzinnego ciepła. Mają więcej czasu dla siebie, dzieci i wnuków. Nadrobili też towarzyskie zaległości – przyjaźnie z czasów młodości przetrwały próbę czasu, a dziś są cennym fundamentem ich codzienności.

Ich ukochanym miejscem na ziemi jest wieś Buda Ruska na Suwalszczyźnie – prawdziwy azyl z dala od zgiełku. To tutaj oddają się wspólnej pasji: ogrodnictwu. „Anna Komorowska jest tu prawdziwą panią na włościach. Dogląda swego 'dworu' i dba, by wszystko było na miejscu. A jak wymaga tego sytuacja, własnoręcznie wykonuje prace np. w ogrodzie. Tu nie zdadzą egzaminu szpilki i garsonki, więc pierwsza dama Budy Ruskiej stawia na ciepłe swetry i wygodne spodnie. Bronisław Komorowski również porzuca tu eleganckie garnitury i jak trzeba, zakasuje ręce do roboty” – opisywał „Super Express”.

Choć oficjalne obowiązki mają już za sobą, dziś z zaangażowaniem oddają się temu, co dla nich najważniejsze – rodzinie. Z dumą i oddaniem opiekują się wnukami, ciesząc się każdą chwilą razem. Bo najpiękniejsza kariera to ta, którą buduje się wśród najbliższych.

Źródła: polityka.pl, prezydent.pl, gazetaprawna.pl, newsweek.pl

Idź do oryginalnego materiału