Australię kochają ci, którzy marzą o egzotycznych przygodach, dzikiej przyrodzie i niezwykłych widokach. Jednak życie w tym kraju to nie tylko pocztówkowe plaże i kangury. Codzienność potrafi zaskoczyć i to w sposób, którego nie pokazują przewodniki. Jedna z polskich podróżniczek opisała, co kosztuje najwięcej nerwów i wywołała poruszenie wśród internautów.
REKLAMA
Zobacz wideo Grażyna Szapołowska walczy o to, by wchodzić wszędzie ze zwierzętami. Mówi, iż psy są tam często grzeczniejsze i czystsze
Na co trzeba uważać w Australii? Najgorszy koszmar turystów
Natalia, publikująca pod nazwą "Nat smakuje świat", przez rok mieszkała w Australii, w okolicach Melbourne. Zauważyła, iż nie wszystkie stworzenia, które żyją w tym kraju, stwarzają zagrożenie dla życia. Niektóre z nich są pozornie nieszkodliwe, ale niezwykle irytujące. Należą do nich... muchy. Choć może wydawać, iż te owady bywają uciążliwe także w Polsce, to na antypodach są istnym koszmarem.
- To nie takie muchy jak w Polsce, duże bzyczące i generalnie bardziej zainteresowane uderzaniem o szybę. Mówię tu o muchach mniejszych, cichszych - mówiła Natalia.
Jak uchronić się przed muchami w Australii? Uciążliwy problem
Dlaczego więc te niewielkie muchy są takie irytujące? Przede wszystkim jest ich naprawdę bardzo dużo i znikają dopiero po zachodzie słońca. Dodatkowo, w gorące dni próbują się ukryć w chłodnych oraz wilgotnych miejscach. I nie byłoby to problemem, gdyby nie fakt, iż takimi kryjówkami są... oczy, nos i uszy. - Możesz się od nich odganiać, ile chcesz, a i tak wrócą, i będą próbować się tam dostać. W niektórych regionach jest ich mniej, w innych więcej - dodaje autorka nagrania.
Te natarczywe owady można spotkać m.in. na plażach. Jednak zdaniem kobiety rekordowa liczba występuje w okolicach Ayers Rock. Czy da się przed nimi chronić? Turyści i miejscowi zakładają specjalne czapki z siatką zakrywającą twarz. Temat ten poruszali także Karol i Ola, autorzy bloga busemprzezswiat.pl.
Nie da się nic w takich warunkach zjeść ani normalnie funkcjonować [...] Używaliśmy ich [masek - przyp.red.] przez kilka tygodni i uratowały nam życie. Bez nich można sobie wydrapać w szale oczy, bo przegonić się ich nie da
- napisali na swojej stronie.