Nadmorski resort, który nigdy nie gościł turystów. Betonowy gigant powoli wraca do życia

kobieta.gazeta.pl 1 dzień temu
Nadbałtyckie kurorty co roku przyciągają tłumy turystów spragnionych wypoczynku wśród szumu morza. Jednak ten monumentalny kompleks na niemieckiej Rugii, zamiast relaksu oferuje lekcję historii. Co się stało z Prora Resort? Historia tego miejsca owiana jest niesławą.
Prora leży na wschodnim wybrzeżu wyspy Rugia, tuż przy miejscowości Binz, nad spokojną zatoką Prorer Wiek. Otulona sosnowym lasem i oddalona od zgiełku, miała stać się wymarzonym miejscem wypoczynku dla niemieckich robotników. Choć część monumentalnego kompleksu KdF doczekała się renowacji, całość wciąż budzi kontrowersje i przyciąga stosunkowo niewielu turystów. Głównie za sprawą swojej niepokojącej przeszłości.


REKLAMA


Zobacz wideo Słupsk. Jedno z ciekawszych miast Pomorza. Co zobaczyć?


Co się stało z Prora Resort? Relikt nazistowskiej architektury do dziś robi wrażenie
KdF został wzniesiony przez nazistowskie Niemcy w latach 1936-1939 w ramach programu "Kraft durch Freude" (Siła przez radość). Projekt zakładał budowę ośmiu identycznych bloków o długości 550 metrów, tworzących łącznie 4,5-kilometrowy ciąg wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Każdy z 10 tysięcy pokoi miał oferować widok na morze, a w planach były również baseny, teatr, kino oraz ogromna hala widowiskowa, mogąca pomieścić wszystkich gości jednocześnie.
Według informacji zamieszczonych na portalu proradok.de, celem obiektu było zapewnienie tanich wakacji dla 20 tysięcy niemieckich robotników, ale nie dla wypoczynku w rozumieniu współczesnym. Miało być to kolejne narzędzie propagandy, wzmacniające wspólnotę narodową w duchu ideologii "Volksgemeinschaft". Zamiast indywidualnych przyjemności - masowe wydarzenia, a zamiast relaksu - dyscyplina i integracja. Miał to być kurort z duszą koszar. Budowa przebiegała błyskawicznie. W 1939 roku większość bloków była już gotowa do umeblowania. Ale wtedy rozpoczęła się wojna. Projekt został wstrzymany, a ówczesny KdF nigdy nie przyjął pierwszego gościa. Zamiast tego zaczął pełnić funkcje budynków wojskowych.


Po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku ośrodek został objęty ochroną konserwatorską, ale przez długi czas stał opuszczony i niszczał. Rozpadające się schody, porośnięte mchem ściany i betonowe szkielety przypominały o niedokończonej megalomanii i ideologii, która chciała kontrolować choćby sposób spędzania urlopu. Dziś to miejsce, choć częściowo odnowione, przez cały czas budzi emocje. Dla fanów urbexu to fascynujący zabytek, dla innych niepokojący symbol totalitarnej przeszłości. A spacer między jego ruinami z pewnością potrafi wywołać dreszcze.


Kompleks Prora || Fot. Michael Mertens | Flickr | CC BY-SA 2.0


Ośrodek Prora nad Bałtykiem nie ściąga wielu turystów. Próbuje jednak "wstać z kolan"
Choć przez dekady Prora bardziej przypominała scenografię do postapokaliptycznego filmu niż nadmorski kurort, dziś zaczyna powoli zmieniać swoje oblicze. Betonowy kolos z czasów III Rzeszy, który miał być wakacyjną dumą totalitarnego państwa, w XXI wieku zyskał nowe życie, choć nie bez kontrowersji i potknięć. Część dawnych bloków zamieniono w luksusowe apartamenty i hotele, inne - jak blok II - przejęli przedsiębiorcy próbujący tchnąć w miejsce ducha codzienności. - Prora jest fascynująca, ale nie jest celem turystycznym - stwierdził w rozmowie z "Ostsee-Zeitung" Karsten Hinzmann, właściciel sklepu rowerowego działającego tu od 2018 roku. I trudno z nim dyskutować.
Spacerując po okolicy, można odnieść wrażenie, iż to miejsce dwóch światów. Z jednej strony eleganckie apartamenty z widokiem na Bałtyk, kilka kawiarni, lodziarni i piekarni - wszystko gotowe na przyjęcie turystów. Z drugiej zaś puste klatki schodowe, tabliczki z napisem "teren prywatny" i zarośnięte ruiny przypominają, iż to przez cały czas przestrzeń na pograniczu przeszłości i przyszłości.


Nie brakuje jednak tych, którzy wierzą, iż Prora ma jeszcze szansę na drugie życie. Działa tu największe schronisko młodzieżowe w Niemczech, a okolica obfituje w atrakcje: ścieżka w koronach drzew "Baumwipfelpfad", spektakularne kredowe klify Parku Narodowego Jasmund czy elegancki kurort Binz to tylko niektóre z nich. Coraz częściej trafia do relacji influencerów jako miejsce "z pazurem" - surowe, autentyczne, nieoczywiste. Czy ta mozaika starego i nowego wystarczy, by Prora na dobre zagościła na turystycznej mapie Bałtyku? Czas pokaże.
Czy fascynują Cię turystyczne miejsca z mroczną przeszłością? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.


Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału