Nie straciliśmy czasu, po prostu długo wędrowaliśmy do naszego szczęścia, powiedziała i mocniej się do niego przytuliła.

twojacena.pl 1 tydzień temu

„Nie straciliśmy czasu, po prostu długo szliśmy ku swojemu szczęściu” – powiedziała Weronika, przytulając się mocniej do Romana.

Weronika otworzyła oczy i przeciągnęła się z rozkoszą. Dziś była niedziela – mogła się wylegiwać bez pośpiechu.

Gdy zmarł jej mąż, znajomi i współpracownicy spodziewali się, iż Weronika będzie pogrążona w rozpaczy i nieutulona w łzach. Ona założyła więc maskę niepocieszonej wdowy. W pracy dali jej urlop, żeby przeżyła żałobę godnie.

Z zewnątrz wyglądali na idealną parę, ale co kryło się w środku – jakie szkielety chowali w szafie – to już nikogo nie obchodziło. Nie, ludzkim odruchem było jej żal Krzysia, jak każdego, kto odszedł przedwcześnie. Ale nie jako ukochanego męża.

Weronika spojrzała na zdjęcie w ramce. Wystarczy, teraz mogła je schować. Wcześniej tego nie robiła, bo przychodzili znajomi, pocieszali ją i mimochodem szukali wzrokiem portretu zmarłego.

Budzić się każdego ranka i widzieć jego twarz, zadowoloną jak u najedzonego kota, to było już za wiele. Weronika odrzuciła kołdrę, podeszła do półki i wzięła do rąk fotografię męża. Przez chwilę przyglądała się jego zadbanej, sympatycznej twarzy człowieka pewnego swojej nieodpartości. Ile kobiet zwodził… Weronika uśmiechnęła się gorzko.

„No i co? Dotrwałeś? Myślisz, iż cierpię i opłakuję cię? Nie doczekasz się. Żegnaj.” Rozsunęła książki i wcisnęła między nie ramkę. „O, tak. Tam twoje miejsce, nie w moim życiu.” Otrzepała dłonie z niewidzialnego zWeronika potrząsnęła głową, odsuwając wspomnienia, i pomyślała, iż najlepsze dopiero przed nią.

Idź do oryginalnego materiału