Niecodzienny gest Dudy i Nawrockiego po spotkaniu. Padli na kolana i milczeli razem

zycie.news 13 godzin temu
Zdjęcie: Duda i Nawrocki, screen Youtube @AFP


Andrzej Duda, ustępujący prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, i jego sukcesor – Karol Nawrocki – zakończyli swoje pierwsze oficjalne spotkanie wspólną chwilą skupienia w prezydenckiej kaplicy. Spotkanie, które miało charakter kurtuazyjny i organizacyjny, zakończyło się jednym z najbardziej symbolicznych gestów w historii powyborczych przekazań władzy.

Prezydent Duda, który wcześniej nie ukrywał swojego poparcia dla Nawrockiego, przyjął go po powrocie z zagranicy. – Wszyscy wiedzieli, iż głosowałem na Karola Nawrockiego. To wielka radość, iż to właśnie on wygrał. – przyznał Duda w Radiu Wnet. Obaj panowie odbyli rozmowę „ogólną”, ale pełną osobistych akcentów. Były gratulacje, uścisk dłoni, i – jak relacjonuje sam prezydent – rozmowa o trudach kampanii i cieniach, które zawsze towarzyszą wielkiej polityce.

Jednak najbardziej poruszający fragment spotkania wydarzył się już po jego oficjalnej części.

– Myśmy wczoraj z prezydentem elektem, na zakończenie jego wizyty, poszli we dwóch do kaplicy prezydenckiej i klęknęliśmy razem. Modliliśmy się, każdy w ciszy. – wyznał Duda. – To była modlitwa do Ducha Świętego o oświecenie dla niego, ile razy znajdzie się przed koniecznością podjęcia trudnej decyzji.

Nie wiemy, o co modlił się Karol Nawrocki. Prezydent Duda nie pytał i nie próbował zgadywać. W tym geście nie chodziło o politykę – chodziło o symboliczne przekazanie odpowiedzialności, duchowe wzmocnienie i ludzkie wsparcie.

Chociaż wybory były zacięte, a wynik – niemal remisowy – to właśnie te ciche momenty po kampanijnym zgiełku tworzą historię. Bo choć polityka to arena debat, przemówień i sporów, są w niej też miejsca na milczenie, modlitwę i refleksję.

Karol Nawrocki obejmie urząd za dwa miesiące. Do tego czasu, jak wynika z relacji obu stron, kontynuowane będą przygotowania do sprawnego przekazania władzy. Ale już teraz wiemy jedno: nowy prezydent zaczyna swoją drogę nie od fanfar, ale od klęczek – w ciszy i w towarzystwie człowieka, który przez ostatnie 10 lat sam nosił ciężar najwyższego urzędu w państwie.

Idź do oryginalnego materiału