**Pamiętnik: Niezapomniana Kolacja Urodzinowa**
Wracaliśmy z mężem z restauracji, gdzie świętowaliśmy jego urodziny. To był piękny wieczór. Było mnóstwo gości: rodzina, koledzy z pracy. Wielu z nich widziałam pierwszy raz, ale skoro Krzysztof ich zaprosił, to znaczy, iż byli ważni.
Z natury nie lubię sprzeciwiać się mężowi. Unikam kłótni i scen. Łatwiej mi się z nim zgodzić niż udowadniać swoją rację.
Jadwiga, masz może klucze do mieszkania pod ręką? zapytał.
Przeszukałam torebkę i nagle poczułam ostry ból. Szarpnęłam ręką, upuszczając ją na podłogę.
Dlaczego krzyknęłaś?
Coś mnie ukłuło.
W twojej torebce jest tyle rzeczy, iż nic dziwnego.
Nie dyskutowałam. Wyjęłam klucze ostrożnie i weszliśmy do domu. Zapomniałam o całym zdarzeniu. Nogi bolały mnie ze zmęczenia marzyłam tylko o prysznicu i łóżku. Rano obudził mnie silny ból w ręce. Palec był czerwony i opuchnięty. Wtedy przypomniałam sobie o wczorajszym zdarzeniu. Przewróciłam torebkę do góry nogami i na samym dnie znalazłam dużą, zardzewiałą igłę.
Co to jest?
Nie rozumiałam, skąd się tam wzięła. Wyrzuciłam ją, a potem opatrzyłam ranę. Po bandażowaniu palca poszłam do pracy. Jednak już w południe dostałam gorączki.
Zadzwoniłam do męża:
Krzysiu, coś jest ze mną nie tak. Mam gorączkę, ból głowy, całe ciało mnie łamie. Znalazłam tę igłę w torebce to przez nią się ukłułam.
Może lepiej idź do lekarza? To może być tężec albo poważna infekcja.
Nie dramatyzuj. Przecież przemyłam ranę.
Ale zamiast lepiej, było tylko gorzej. Ledwo dotrwałam do końca zmiany, zanim wezwałam taksówkę. W domu padłam na kanapę i zasnęłam.
Śniła mi się babcia Zofia, która zmarła, gdy byłam mała. Nie wiedziałam, skąd ją rozpoznaję, ale czułam, iż przyszła pomóc. Poprowadziła mnie przez pole, pokazując zioła, z których miałam zrobić napar. Powiedziała, iż ktoś życzy mi źle, a czas ucieka.
Obudziłam się zlana zimnym potem. Spojrzałam na zegarek minęło zaledwie kilka minut. W drzwiach stanął Krzysztof.
Co się z tobą dzieje? Spójrz w lustro!
Nie poznałam siebie: rozczochrane włosy, podkrążone oczy, blada twarz.
Co się ze mną dzieje?
Przypomniałam sobie sen i powiedziałam mężowi o babci.
Ubieraj się, jedziemy do szpitala!
Nie pojadę. Babcia mówiła, iż lekarze mi nie pomogą.
Rozgorzała kłótnia. Krzysztof nazwał mnie wariatką, szarpał, próbując wyciągnąć z domu. W końcu rzucił torbą, zatrzasnął drzwi i wyszedł. Zostałam sama, wysyłając szefowi wiadomość, iż choruję.
Wrócił późnym wieczorem, przepraszając. Powiedziałam tylko:
Zabierz mnie do wsi, gdzie mieszkała moja babcia.
Następnego dnia wyglądałam jak cień. Krzysztof błagał, by jechać do szpitala, ale pojechaliśmy na wieś. Zasnęłam w samochodzie, a gdy się obudziłam, wskazałam pole z snu. Znalazłam zioła i wróciliśmy do domu. Napar przyniósł ulgę, ale gdy poszłam do łazienki, zobaczyłam czarny mocz. Nie przestraszyłam się. Powtórzyłam słowa babci:
Zło odejdzie.
Tej nocy znów śniła mi się babcia, tym razem uśmiechnięta.
Przeklęto cię przez tę igłę. Napar cię wzmocni, ale musimy znaleźć winnego. To ktoś związany z twoim mężem. Kup nową igłę, rzucisz zaklęcie i wsadzisz ją do jego torby. Ktoś się ukłuje, a my poznamy wroga.
Zrobiłam, jak kazała. Gdy Krzysztof wrócił z pracy, opowiedział:
Dziś Sandra z działu obok chciała mi pomóc, sięgając po klucze do mojej torby. Ukłuła się w palec jakąś igłą. Patrzyła na mnie, jakby chciała zabić wzrokiem.
Masz z nią coś?
Jadziu, kocham tylko ciebie.
Zrozumiałam. To ona włożyła mi tę igłę do torebki na przyjęciu.
Babcia wyjaśniła mi w kolejnym śnie, jak odwrócić klątwę. Niedługo potem Krzysztof powiedział, iż Sandra poszła na zwolnienie lekarze nie wiedzą, co jej jest.
W weekend pojechaliśmy na grób babci. Oczyściłam nagrobek, położyłam kwiaty i usiadłam na ławce.
Babciu, przepraszam, iż tak rzadko tu bywam. Gdyby nie ty, może już by mnie nie było.
Wtedy poczułam, jakby ktoś położył dłonie na moich ramionach. Odwróciłam się nikogo nie było. Tylko lekki wiatr musnął moją twarz.














