Od kilkudziesięciu lat badacze, lokalni pasjonaci i śmiałkowie z całego świata próbują rozwikłać zagadkę słynnego Złotego Pociągu, który rzekomo zniknął gdzieś pod Wałbrzychem w ostatnich miesiącach II wojny światowej. Każdy kolejny trop rozpalał emocje i przyciągał media jak magnes. Choć poprzednie próby kończyły się fiaskiem, temat wciąż powraca. Teraz na horyzoncie pojawił się nowy ślad i nowe zezwolenie, choć z mocno ograniczonymi możliwościami.
REKLAMA
Zobacz wideo Majorka poza sezonem? Ależ oczywiście! [VLOG]
Co się stało ze Złotym Pociągiem? Pomysłów jest kilka, a poszukiwania przez cały czas trwają
Złoty Pociąg od dekad rozpala wyobraźnię wszystkich, którzy wierzą, iż na Dolnym Śląsku wciąż można natknąć się na zaginione skarby III Rzeszy. Według wielu podań miał to być pancerny skład kolejowy, który w styczniu 1945 roku opuścił dworzec w Świebodzicach, załadowany po brzegi kosztownościami, dziełami sztuki, albo jak głoszą bardziej mroczne wersje, tajną bronią chemiczną. Problem w tym, iż do stacji Wałbrzych Szczawienko pociąg nigdy nie dotarł. Rozpłynął się gdzieś między wzgórzami, zamaskowanymi sztolniami i tunelami, które po dziś dzień pełne są wojennych historii i plotek o ukrytych depozytach.
Przez lata wokół tematu narosło więcej pytań niż odpowiedzi. Jedni twierdzą, iż Niemcy, uciekając przed Armią Czerwoną, zamurowali maszynę w wydrążonej komorze. Inni, iż skład został rozebrany, a zawartość dawno rozkradziona. Do tego wszystkiego dochodzi klimat tajemnicy, który unosi się wokół Wałbrzycha. Porzucone poniemieckie tunele, wojenne sztolnie w Górach Sowich i Zamek Książ, który już sam w sobie wygląda jak sceneria z filmu przygodowego. Nic dziwnego, iż co kilka lat ktoś próbuje tu kopać w ziemi z nadzieją na bogactwo.
Choć poprzednie próby były widowiskowe i budziły emocje na całym świecie, zawsze kończyły się fiaskiem. Najgłośniejsze poszukiwania sprzed dziesięciu lat zamieniły się w medialną bańkę, która pękła, gdy koparki nie znalazły ani tunelu, ani wagonu, czy choćby jednej skrzyni z nazistowską zawartością. Nadleśnictwo Świdnica, które zarządza dużą częścią tych terenów, podchodziło do tematu z dozą sceptycyzmu. Bo każdy wykop to ryzyko zniszczenia lasu ochronnego, który ma dla regionu nieocenioną wartość.
Dopiero teraz pojawiło się "światełko w tunelu". Po latach ciszy uformowała się nowa grupa, która twierdzi, iż ma coś więcej niż dobre chęci i stary wykrywacz metali. Zespół Złoty Pociąg 2025 przekonuje, iż ich trop jest wyjątkowo solidny. Mają precyzyjne punkty GPS, mapę tunelu z profilem górotworu, a choćby relację świadka z czasów wojny. Według ich wersji nie chodzi o pancerny skład z działami, ale o trzy zwykłe wagony towarowe, które miały zostać wtoczone do zamaskowanego szybu prowadzącego w stronę Zamku Książ. To przyczyniło się do tego, iż otrzymali od nadleśnictwa zgodę na prace odkrywkowe.
Wałbrzych. To tu prawdopodobnie naziści ukryli Złoty PociągFot. Kornelia Głowacka-Wolf / Agencja Wyborcza.pl
Nowa zgoda na poszukiwania. Jednak badacze nie użyją ciężkiego sprzętu
Długo wyczekiwana decyzja z Nadleśnictwa Świdnica to niby "zielone światło", ale mocno przyciemnione. Po analizie dokumentów i konsultacjach z dyrekcją Lasów Państwowych zapadła decyzja o tzw. częściowej zgodzie. Wcześniej, 12 maja 2025 roku, Zespół Złoty Pociąg 2025 wystąpił o pozwolenie, po tym jak jeszcze w kwietniu zgłosił możliwą lokalizację wagonów do Biura Zarządzania Kryzysowego w Wałbrzychu.
Udzieliliśmy zgody na badanie terenu wskazanego przez wnioskodawców, ale zgoda obejmuje tylko badania przy pomocy ręcznych urządzeń, a więc wykrywaczy metali, natomiast inwazyjne dotyczące gruntu dzięki łopat, szpadli i saperek można będzie wykonać punktowo o bokach 30 na 30 cm do głębokości 50 cm
- wyjaśnił Jerzy Zemlik, nadleśniczy ze Świdnicy, cytowany przez serwis walbrzych.naszemiasto.pl. Nie ma więc mowy o koparkach czy buldożerach, bo teren to las glebochronny i wodochronny, a system korzeniowy drzew jest tu prawnie chroniony niczym skarb sam w sobie. Leśnicy stawiają sprawę jasno: każdy krok w głąb wymaga kolejnych pozwoleń i długiej papierologii, która może ciągnąć się choćby latami.
Co na to Zespół Złoty Pociąg 2025? Na razie grają ostrożnie, ale pewnie. Podkreślają, iż ich trop nie ma nic wspólnego z legendarnym pociągiem pancernym, którego szukali Koper i Richter (poszukiwacze, którzy rozpętali "gorączkę złota" w 2015 roku). W praktyce oznacza to, iż nie będzie "działań po omacku", jak dekadę temu, gdy obszar badań przesuwano z dnia na dzień. Teraz tunel jest podobno dokładnie zlokalizowany i opisany w dokumentacji. Grupa zapewnia, iż wszystko przebiegnie zgodnie z planem, o ile administracja na to pozwoli. Jak podali w oświadczeniu opublikowanym 5 czerwca 2025 r.:
Po uzyskaniu zgód rozpoczniemy badania terenowe zgodnie z wpisanym we wniosku planem i harmonogramem
- cytat za wałbrzych.naszemiasto.pl. jeżeli historia nauczyła czegoś wałbrzyskich poszukiwaczy, to tego, iż zanim wbije się łopatę w ziemię, trzeba przekopać się przez gąszcz papierów. A iż tym razem łopata nie może zagłębić się zbyt głęboko, muszą liczyć na szczęście, cierpliwość i może mały cud spod zamku Książ. Czy wierzysz, iż Złoty Pociąg naprawdę istnieje? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.