Ozzy Osbourne zaplanował swój pogrzeb. Wiemy, jak będzie wyglądać ceremonia pożegnania muzyka

miumag.pl 16 godzin temu
Ozzy Osbourne nie żyje. Jeden z najbardziej charakterystycznych frontmanów w historii muzyki zmarł 22 lipca 2025 roku w wieku 76 lat. Mimo trwających od lat problemów zdrowotnych do końca zachował kontakt z publicznością – a także pełną kontrolę nad tym, jak ma wyglądać jego ostatnie pożegnanie. Ozzy Osbourne pogrzeb potraktował jak osobisty manifest: szczerze, bez pompy, z czarnym humorem i nieoczywistą ścieżką dźwiękową.


W tym artykule:


Przedstawiamy kulisy ostatnich tygodni życia Osbourne’a – od walki z Parkinsonem po symboliczny koncert, który sam nazwał finałowym.


Sięgamy do archiwalnych wypowiedzi muzyka, w których zdradzał, jak wyobraża sobie własny pogrzeb – bez patosu, bez łez, bez użalania się.


Opisujemy osobistą filozofię pożegnania Osbourne’a, która więcej mówi o jego życiu niż śmierci – z miejscem na wdzięczność i gorzki dowcip.


Analizujemy, jaka muzyka miała zabrzmieć podczas ceremonii – i dlaczego Ozzy wolał Beatlesów zamiast własnych „greatest hits”.


Ozzy Osbourne nie żyje. Zmarł na kilka tygodni po pożegnalnym koncercie w Birmingham


Ozzy Osbourne zmarł 22 lipca 2025 roku w wieku 76 lat. Odszedł „otoczony miłością” – jak potwierdziła w oficjalnym oświadczeniu jego rodzina. Wiadomość o śmierci wokalisty została opublikowana w poniedziałkowy wieczór, zaledwie kilka tygodni po jego ostatnim publicznym występie na scenie w Villa Park w Birmingham – mieście, w którym wszystko się zaczęło.
Choć oficjalna przyczyna śmierci nie została jeszcze podana do wiadomości publicznej, Osbourne od lat zmagał się z licznymi problemami zdrowotnymi – w tym chorobą Parkinsona, zdiagnozowaną w 2019 roku, a także powikłaniami po operacji kręgosłupa. Pomimo walki z bólem, nie rezygnował z kontaktu z fanami i jeszcze na początku lipca pojawił się na scenie, by pożegnać się z rodzimą publicznością. Mimo chęci koncertowania, podczas ostatniego występu gwiazdor estrady występował na siedząco, przywiązany do fotela na swoją własną prośbę. Jak tłumaczył, wiedział, iż na scenie może chcieć dać się porwać emocjom.


Instagram @ozzyosbourne


Ozzy Osbourne pogrzeb: muzyk sam zaplanował swoje ostatnie pożegnanie


Ozzy Osbourne od lat mówił wprost, jak chce być zapamiętany — i jak nie chce być żegnany. Już ponad dekadę przed śmiercią mówił o tym otwarcie i bez owijania w bawełnę. Pogrzeb miał być po jego myśli: bez czarnego welonu żalu, bez teatralnych łez, bez sztucznego patosu.

„Nie chcę, żeby to była stypa. Chcę, żeby ludzie powiedzieli po prostu: ‘dzięki’”


– deklarował w 2011 roku na łamach brytyjskiego „The Times”.


To podejście nie powinno dziwić nikogo, kto śledził jego karierę. Osbourne – choć kojarzony z mrokiem, nietrzeźwymi latami i życiem na granicy – w rzeczywistości był brutalnie szczerym realistą. Nie lubił udawania. Nie bał się śmierci, ale nie chciał, by jego odejście zamieniło się w żałosne widowisko.


„Nie będzie żadnego użalania się nad złymi czasami. Trzeba pamiętać, iż wielu ludzi przez całe życie widzi tylko nieszczęście, a my – zwłaszcza tacy rockmani jak ja – mamy szczęście”


– dodał w tym samym wywiadzie.


W jego oczach pogrzeb nie miał być ceremonią, ale ostatnim gestem w stronę publiczności – symbolicznym bisem, podczas którego nikt nie udaje, iż świat się kończy. W rozmowach z mediami żartował, iż na pogrzebie chciałby wyświetlić film, na którym prosi lekarza o „drugą opinię” na temat własnej śmierci – typowy dla Ozzy’ego czarny humor, ale też pokaz charakterystycznego dystansu do siebie, który towarzyszył mu do końca.


Instagram @ozzyosbourne


Kto zagra na koncercie Osbourne’a? Muzyk miał swój typ


Choć Ozzy Osbourne przez lata był twarzą ciężkiego brzmienia, jego muzyczne serce biło zaskakująco miękko – szczególnie dla Beatlesów. I to właśnie ich utwory najchętniej usłyszałby podczas swojego pożegnania. W 2016 roku w rozmowie z NME powiedział bez wahania:


„Prawdopodobnie coś z Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band albo Revolver. Potrzebuję jeszcze kilku lat, żeby to przemyśleć, ale raczej coś z tych płyt”.


W kręgu spekulacji najczęściej pojawia się „A Day in the Life” – psychodeliczna, wielowarstwowa kompozycja, która doskonale oddaje ducha jego twórczości: melancholia i absurd w jednym akordzie.
Choć znany z takich hymnów jak „Paranoid” czy „Crazy Train”, Ozzy nie życzył sobie, by jego największe hity wybrzmiały podczas ceremonii. „Nie chcę mojego piep**onego greatest hits albumu. Nigdy go nie słucham, jestem nim zażenowany” – mówił otwarcie. I dodawał z typowym dystansem: „I zdecydowanie nie chcę wesołej piosenki – przecież nie żyję”.


Instagram @ozzyosbourne
Idź do oryginalnego materiału