Patologiczne zaprzeczanie – Dalrock
8 marzec 2012
Ciekawym aspektem wielu dyskusji w manosferze jest to, iż choć często stoją one w sprzeczności z powszechną mądrością, dane wspierające nasze stanowiska są stosunkowo łatwe do znalezienia i udostępnienia. Nasz problem nie polega na braku danych czy logiki do wygrania debaty, ale na kwestionowaniu głęboko zakorzenionych, błędnych wierzeń znacznej części populacji.
Choć wszyscy wiedzą, iż rozwody wynikają z tego, iż mężczyźni porzucają starsze żony dla młodszych modelek, dane pokazują coś przeciwnego. Choć wszyscy uważają, iż rozwódki cieszą się życiem towarzyskim po porzuceniu swoich mężów przegrywów, którzy je ograniczali, dane ukazują znacznie bardziej ponury obraz. choćby „prawdziwe” historie o wzmocnieniu swojej pozycji [bycia bardziej władną] po rozwodzie, jak „Jedz, módl się, kochaj” czy „Jak Stella odzyskała rytm”, opierają się na doświadczeniach, które raczej obalają ten powszechny mit. Okazuje się, iż przystojny latynoski kochanek Elizabeth Gilbert jest o prawie 20 lat starszy od niej, a według jej kolejnej książki ożenił się z nią dla wizy. w tej chwili Gilbert ma 43 lata, podczas gdy jej drugi mąż niedługo skończy 60 lat, jeżeli już tego nie zrobił. Z kolei Stella straciła swój rytm, odkrywając, iż jej jamajski adonis jest gejem i (przypadkowo) ożenił się z nią dla wizy. Można choćby podejrzewać, iż rozwód nie uczynił Lorraine Berry seksowną, mimo jej pełnej entuzjazmu opowieści o wzmocnieniu swojej pozycji po rozwodzie.
Patologia jest największa, gdy chodzi o pytanie o lekkomyślne rozwody kobiet. Możemy przedstawić bardzo mocny przypadek poszlakowy, iż lekkomyślne rozwody są dość powszechne. Mamy motyw w postaci rozwodowego złodziejstwa i (choć nieuzasadnionej) powszechnie przyjętej wiary, iż rozwódki doświadczają magicznie lepszych opcji randkowych i małżeńskich niż w młodości, gdy były bardziej atrakcyjne. Mamy środki w postaci niezwykle stronniczego systemu sądów rodzinnych. Mamy też okazję w postaci rozwodów bez orzekania winy i kościoła, który przymyka oko. Mamy także społeczeństwo, które dopinguje kobiety do rozwodów. Elizabeth Gilbert napisała o swoim lekkomyślnym rozwodzie i stała się bohaterką dla kobiet na całym świecie. Kobiety uznały choćby za stosowne oglądać „Jedz, módl się, kochaj” jako randkę z mężami. Ten bardzo mocny przypadek poszlakowy jest potwierdzony przez świadków ekspertów.
Ale poziom zaprzeczenia jest głęboki. Chociaż absurdalne jest twierdzenie, iż kobiety nie angażują się rutynowo w lekkomyślne rozwody i rozwodowe złodziejstwo, biorąc pod uwagę eksplozję rozwodów inicjowanych przez żony wraz z wprowadzeniem zachęt do rozwodów i usunięciem zniechęceń, oczekuje się od nas niewytłumaczalnie udowodnienia tego znacznie bardziej prawdopodobnego przypadku ponad wszelką wątpliwość. Ci, którzy z pasją wymyślają usprawiedliwienia dla lekkomyślnych rozwódek, mówią nam, iż musimy słuchać wymówek, a oczywiście zawsze znajdzie się jakaś wymówka.
Potrzebujemy wyznania [spowiedzi]. Nie tylko jakiegokolwiek wyznania. Nauczyliśmy się od dobrych chrześcijańskich kobiet, iż kobieta śpiewająca lekkomyślny hymn rozwódek „Nie jestem szczęęęśliwaaa!” nie jest naprawdę lekkomyślna:
„…pozostanie, pozostanie, pozostanie może być bardzo niszczące dla duszy. Wierzę w zaangażowanie i pracę nad małżeństwem w obliczu wszelkich przeciwności, ALE myślę, iż należy oferować więcej miłości i łaski tym, którzy są W lub choćby OPUSZCZAJĄ nieszczęśliwe małżeństwa. „Nie jestem szczęśliwa” może brzmieć banalnie na powierzchni, ale to uczucie jest zwykle wynikiem czegoś poważnie nie tak.”
Ten poziom wyznania nie wystarczy. Żaden przypadek rozwodu inicjowanego przez żonę (z towarzyskim zbieraniem pieniędzy i nagród) nie jest moralnie podejrzany, chyba iż sama rozwódka otwarcie powie nam, iż był lekkomyślny. Nie jestem pewien, ale podejrzewam, iż wyznanie musi być również zaświadczone i poświadczone notarialnie, lub przynajmniej złożone przez samą rozwódkę w jakimś miejscu o zasięgu krajowym.
Może mamy szczęście. Komentator o nicku TM podzielił się linkiem do artykułu w Huffington Post „Czy łatwiej jest poradzić sobie z rozwodem, jeżeli podjęłaś decyzję o odejściu?”. Kliknij link, aby przeczytać cały artykuł, w którym nowo upieczona rozwódka Jennifer Nagy mówi:
„Chociaż to ja zdecydowałam się odejść, przez cały czas czułam się całkowicie zdruzgotana i pełna żalu – mój cały świat się wywrócił.
…Miałam idealne życie i idealny związek. Mieszkałam w apartamencie nad morzem, miałam świetną karierę i życzliwego, cierpliwego męża. Miałam przyjaciół, pieniądze do wydania i bezpieczeństwo. Jedyną rzeczą, której nie miałam, była szczęście.”
Dodaje też zaskakująco powszechny komentarz lekkomyślnych rozwódek, iż chciałaby zrzucić winę za swoją lekkomyślność na męża:
„Często życzyłam sobie, aby to mąż mnie zostawił. Oczywiście przyznaję, iż bycie porzuconym nie jest przyjemniejsze, ale pragnęłam uniknąć odpowiedzialności za decyzję, która sprawiła, iż czułam się tak rozchwiana. Gdybym została porzucona, mogłabym zachować wiarę, iż zrobiłam wszystko, by uratować nasze małżeństwo. W trudnych chwilach mogłabym się wściec i obwiniać go. Zamiast tego musiałam zmierzyć się z samotnością, smutkiem i pustką rozwodu, a także z paraliżującą wątpliwościami i żalem.”
Przejrzyjmy zatem dowody na zarzut lekkomyślności:
— Nie jestem szczęęęśliwaaa! – Odhaczone.
— Przyznanie, iż zainicjowała rozwód bez ważnego powodu. – Odhaczone.
— Napisane jej własną ręką swojej wersji w publikacji o zasięgu krajowym. – Odhaczone.
To może być to. Możemy właśnie znaleźć jedną lekkomyślną rozwódkę, którą możemy nazwać lekkomyślną. Chociaż tłumy entuzjastów i apologetów lekkomyślnych rozwodów przez cały czas będą oczywiście twierdzić, iż problem jest przesadzony, w tym jednym przypadku możemy przekonać zaprzeczających!
Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki i przedstawić to sędziom. Pierwszą jest koleżanka po rozwodzie, mamacat:
„…W moim przypadku minęły ponad dwa lata, zanim przestałam się wzdrygać na myśl o tym, co zrobiłam – zainicjowałam rozwód.
Jednak nigdy wcześniej nie słyszałam, by ktoś twierdził, iż rozwiódł się będąc w idealnym małżeństwie. To sprzeczność w terminach, moim zdaniem. W artykule nie widzę wystarczających wskazówek, by domyślić się, co dokładnie zmotywowało autorkę do opuszczenia małżeństwa, ale cokolwiek to było, to coś, a nie nic, więc to, co miała, nie było idealnym małżeństwem. jeżeli jedynym sposobem, by autorka miała się uratować, było odejście, to jej małżeństwo było dalekie od ideału.”
Wyraźnie komentująca mamacat nie uznała, by autorka pani Nagy przedstawiła wystarczająco mocny przypadek własnej winy. Oczywiście twierdzi, iż rozwiodła się lekkomyślnie, ale nie można brać jej słów na wiarę. Ale to może być przypadek odosobniony. Na pewno inni są skłonni przyjąć szczere wyznanie pani Nagy za dobrą monetę. Sprawdźmy, co miał do powiedzenia komentator Huffpo StuntHunt:
„To nie był idealny związek. Wyglądał tak tylko na papierze. W każdym „udanym” związku jest yin i yang. Tego nie da się udawać.”
Następna jest znów mamacat z dalszymi przemyśleniami. Chociaż jest pewna, iż małżeństwo nie dało się uratować, ma nadzieję, iż w przyszłości to małżeństwo może być uratowane:
„Może z naprawdę dobrym terapeutą kiedyś mogliby się ponownie połączyć. Zakładam, iż w pewnym momencie odczuwali wzajemny szacunek, podziw i miłość.”
Kolejne są przemyślenia komentującego o nazwie Imhappy. Nie ma słowa, czy kupuje podejrzane wyznanie pani Jennifer Nagy, ale pomocnie przypomina, by nigdy nie oceniać tych, którzy się rozwodzą, choćby jeżeli sami przyznają, iż nie mieli dobrego powodu:
„Wszyscy byli tak surowi wobec Jennifer. Nie da się ocenić jej serca, jeżeli nie chodziło się w jej butach. Małżeństwo to tak skomplikowana sprawa, iż naprawdę niesprawiedliwe jest rzucanie kamieniem w Jennifer za jej decyzję.”
Jednak LeeRose przypomina, iż brak oceniania ma swoje granice. Wydaje osąd na tych, którzy krytykują lekkomyślne rozwody, i z dumą staje w solidarności z panią Nagy oraz jej decyzją o zakończeniu dobrego małżeństwa:
„Czytając gorzkie komentarze grupy niedojrzałych mężczyzn, którzy kręcą się po tej sekcji, by krytykować kobiety, uważam, iż macie szczęście.”
Przepraszam za fałszywy alarm. jeżeli kiedyś natknę się na przypadek lekkomyślnego rozwodu, który będzie na tyle przekonujący, by przekonać zaprzeczających, dam wam znać. Na wszelki wypadek, czy któryś z was jest notariuszem?
Źródło: Pathological denial
Zobacz na: Kto lub co zniszczyło małżeństwo?
Proszę, zerwij ze mną!
Każda nieszczęśliwa żona jest ofiarą gwałtu – Archwinger
Zdradziłam mojego IDEALNEGO męża i żałuję tego. [Kompilacja]