Poznałam rodziców narzeczonego, ale jego matka wywołała awanturę.

polregion.pl 2 dni temu

Dzisiaj miał być piękny dzień, a skończyło się na łzach i rozczarowaniu. W maleńkim miasteczku na Podlasiu, gdzie drewniane domy pamiętają jeszcze czasy naszych pradziadków, moje marzenia o szczęśliwym zaręczynach rozbiły się o zimną rzeczywistość. Ja, Zosia Różewicz, chciałam zapoznać rodziców mojego narzeczonego, Kamila, z moją mamą. Zamiast serdecznego spotkania, dostałam awanturę, która zraniła mnie do żywego.

Z Kamilem byliśmy razem dwa lata. Myślałam, iż to miłość na całe życie. Dbał o mnie, był pracowity i czuły. Gdy oświadczył, iż chce się ze mną ożenić, fruwałam z radości. Czas było przedstawić sobie nasze rodziny. Moja mama, Elżbieta, od lat mieszkała w Niemczech, ale specjalnie wróciła na tę okazję. Rodzice Kamila, Marek i Ewa, wynajmowali małe mieszkanie w sąsiednim mieście. Wiedziałam, iż nie mają lekko – Kamil często im pomagał, płacił czynsz, i podziwiałam go za to. Ale nigdy nie przypuszczałam, iż ich trudna sytuacja stanie się początkiem końca naszych planów.

Postanowiliśmy zorganizować kolację u nas. Mama uparła się, iż sama wszystko przygotuje, żeby było domowo. Spędziłam cały tydzień na sprzątaniu, zakupach i pieczeniu sernika według jej przepisu. Kamil zapewniał, iż jego rodzice nie mogą się doczekać spotkania. Wyobrażałam sobie, jak siedzimy przy stole, śmiejemy się, rozmawiamy o weselu. Ale życie napisało inny scenariusz.

Gdy mama wróciła z lotniska, zmęczona, ale uśmiechnięta, od razu wręczyła im prezenty – niemieckie wino i porcelanowe figurki. Chciała być miła. Tylko iż Ewa i Marek weszli do domu z kamiennymi twarzami. Od razu poczułam ciężką atmosferę. Ewa obrzuciła salon spojrzeniem pełnym zawiści, a Marek milczał. Próbowałam jakoś rozluźnić sytuację, częstując herbatą, gdy nagle Ewa rzuciła:

— Całe życie ledwo wiążemy koniec z końcem, wynajmując kąty — warknęła, patrząc prosto w oczy mojej mamie. — A Kamil musi nas utrzymywać, chociaż sam ledwo daje radę. Ale pani, Elżbieto, pewnie w Niemczech opływa w luksusy?

Tego się nie spodziewałam. Mama, zaskoczona, próbowała łagodnie wyjaśnić, iż pracuje jako opiekunka osób starszych i żyje skromnie. Ale Ewa przerwała:

— Skromnie? To po co te drogie podarunki? Żeby nam pokazać, jak wam dobrze?

Stałam jak sparaliżowana. Mama się speszyła, Marek ani drgnął, a Kamil tylko się czerwienił. Ewa nie ustępowała:

— Sernik, wino, a my choćby porządnej kanapy nie mamy! Myślicie, iż jak wam się powodzi, to możecie nas poniżać?

Próbowałam protestować, iż nikt nie miał takiego zamiaru, ale ona już krzyczała o naszej pysze. Mama w końcu wstała od stołu:

— Przyjechałam poznać się z rodzicami przyszłego zięcia, a nie słuchać obelg.

— To wracaj do swoich Niemiec! — ryknęła Ewa.

Kolacja skończyła się katastrofą. Wyszli trzasnąwszy drzwiami. Kamil przepraszał, ale słowa brzmiały pusto. Mama płakała, a ja czułam, jak moje wymarzone wesele rozpada się na kawałki. Jak budować rodzinę, skoro jego rodzice nas nienawidzą?

Dzwoniłam do Kamila następnego dnia, licząc, iż dogada się z matką. Ale on tylko westchnął:

— Nie przegadasz mamy, ona całe życie miała pod górkę. Może twoja mama rzeczywiście się wywyższa?

To mnie dobiło. Kochałam go, ale czy mogę zaakceptować ludzi, którzy znieważają moją rodzinę? Mama wróciła do Niemiec bez pożegnania. Powiedziała tylko:

— Zosiu, zastanów się, czy chcesz takiej teściowej.

Teraz nie wiem, co robić. Kamil prosi o czas, ale ja nie umiem zapomnieć upokorzenia. Ewa choćby nie pomyślała o przeprosinach, a Marek choćby słowem jej nie przerwał. Boję się, iż ten jad będzie zatruwał nasze życie. Kocham Kamila, ale ta rana między nami rośnie. Marzyłam o ślubie, o rodzinie, w której wszyscy się szanują. Dostałam tylko gniew i ból.

Sąsiadka, gdy usłyszała, co się stało, poradziła mi szczerą rozmowę: jeżeli Kamil nie potrafi mnie obronić przed własną matką, to czy jest naszą przyszłość warta? Nie chcę go stracić, ale też nie zniosę życia w cieniu jej nienawiści. Rozdarłam się między miłością a dumą. Chciałam połączyć nasze rodziny, a teraz nie wierzę już w nasze wspólne jutro. Ewa swoją złością zniszczyła nie tylko ten wieczór, ale i moją nadzieję.

Idź do oryginalnego materiału