Pragnę powrotu do byłej żony, nowy związek okazał się pusty

newskey24.com 2 dni temu

W małym miasteczku nad Wisłą, gdzie życie toczy się powoli, a rodzinne dramaty rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami, moja historia z byłą żoną i nową partnerką rozdziera mi serce. Ja, Marek, myślałem, iż podjąłem słuszną decyzję, uciekając od niekończących się kłótni, ale tęsknota za przeszłością nie daje mi spokoju.

Moja była żona, Kinga, zawsze znajdowała powód do awantury. Nie jestem święty, mam swoje wady, ale jej ciągłe docinki doprowadzały mnie do szału. Oskarżała mnie o wszystko: o zmęczenie po pracy, o to, iż za mało czasu spędzam z naszym synem Kacprem, który miał już 10 lat. Nie podobało jej się, gdy zabierałem go na mecze piłkarskie czy do wesołego miasteczka — dla mnie to była nie tylko troska o syna, ale i radość. Kinga jednak marudziła, iż ja tylko się z nim bawię, a ona musi grać rolę surowego rodzica. Zmęczyłem się jej kontrolą i pretensjami.

Pewnego dnia nie wytrzymałem. Po kolejnej kłótni spakowałem rzeczy i wyszedłem. Wynająłem mieszkanie niedaleko, żeby Kacper mógł mnie odwiedzać, kiedy tylko zechce. Wydawało mi się, iż to jedyne słuszne rozwiązanie — z Kingą nie potrafiliśmy się zrozumieć, a życie razem stało się nie do zniesienia. Po trzech miesiącach ona sama wniosła o rozwód. Próbowałem się pozbierać, ciesząc się ciszą, wolną od krzyków i wyrzutów. To było jak oddech świeżego powietrza po długim duszeniu się.

Minęło pół roku. Kacper przypadkiem wspomniał, iż do mamy „przychodzi jakiś wujek”. Zignorowałem to, ale gdzieś z tyłu głowy zacząłem się niepokoić. Stwierdziłem, iż czas iść dalej. Spotykałem się z kobietami, ale nic poważnego z tego nie wychodziło. Chciałem stabilizacji, rodziny. Wtedy pojawiła się Agnieszka — młoda, piękna, bez dzieci i bez bagażu przeszłości. Nie mówiła mi, co mam robić, nie urządzała scen. Myślałem, iż z nią wszystko będzie inaczej, łatwiej.

Wzięliśmy ślub bez wystawnego wesela — człowiek, który już raz był w związku, nie potrzebuje takiego przepychu. Życie z Agnieszką wydawało się spokojne, zacząłem choćby myśleć o kolejnym dziecku. Czasem, przyznam, chciałem udowodnić Kindze, iż mogę być szczęśliwy bez niej, iż znalazłem kogoś lepszego, kto nie zamienia mojego życia w piekło.

Ale wszystko się zmieniło, gdy Kinga zadzwoniła: Kacper dostał piłką w nos na treningu. Pognałem do szpitala i pierwszy raz od dawna zobaczyłem ją na żywo. Wyglądała niesamowicie — taką ją pamiętałem z czasów, gdy dopiero się poznawaliśmy. Mówiła spokojnie, bez nawykowych pretensji. W samochodzie został zapach jej perfum i nagle poczułem, jak coś ściska mi serce.

Z nosem Kacpra nie było tak prosto — potrzebna była operacja. Zacząłem częściej widywać się z Kingą, rozmawiając o zdrowiu syna. Pewnego dnia, ze starego nawyku, wszedłem do ich mieszkania, zdjąłem buty, postawiłem czajnik. Dopiero gdy nie znalazłem swojej ulubionej filiżanki, zrozumiałem, iż to już nie mój dom. Tylko ich podwiózłem.

Agnieszka była całkowitym przeciwieństwem Kingi. Spokojna, uporządkowana, gotowała pyszne obiady. Nigdy się nie kłóciliśmy, a w łóżku wszystko było idealne. Ale jej chłód mnie zabijał. Nie śmiała się z moich żartów, nie dzieliła ze mną euforii z ulubionych filmów. Jej emocje były jak za szybą — nie potrafiłem ich odczytać. Życie z nią przypominało piękne mieszkanie z telewizyjnego wystawu: wszystko idealne, ale puste, bez duszy.

Zdałem sobie sprawę, iż wciąż piszę do Kingi, tłumacząc to troską o syna. Ale prawda była inna — tęskniłem. Tęskniłem za naszym domem, za jej głośnym śmiechem, za tym, jak łapała mój sarkazm i kłóciła się ze mną do upadłego. Zapomniałem o kłótniach, pamiętając tylko dobre chwile.

Pewnego dnia, odwiedzając Kacpra, natknąłem się na jej nowego faceta. Był starszy ode mnie, niski, z lekką siwizną. Skinąłem głową na jego „dzień dobry”, ale w środku gotowałem się z wściekłości. Ten obcy był w moim domu, spał w moim łóżku! Nie wytrzymałem i urządziłem Kindze scenę, żądając, żeby ten typ nie kręcił się tam, gdzie mieszka mój syn.

— A co, mam z Kacprem jeździć do niego? — odpowiedziała zimno. — A może odsyłać syna do ciebie, żeby spał między tobą a Agnieszką? Kup mu łóżko, a potem mów mi, z kim mam być!

Wrzeszczeliśmy na siebie jak za dawnych czasów. Kacper, nie wytrzymując, zamknął się w pokoju. Kinga wyszła do kuchni, mrucząc coś pod nosem. Poszedłem za nią i, sam nie wiedząc dlaczego, objąłem ją. Moje usta dotknęły jej szyi. Westchnęła, ale natychmiast mnie odepchnęła.

— Co ty robisz?! Wynoś się! Wracaj do swojej żony! — krzyknęła, jej oczy błyszczały gniewem.

Wyszedłem, czując, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. W domu czekała Agnieszka — idealna, nieskazitelna, ale obca. Nie zrobiła mi nic złego, ale nie potrafiłem udawać. Tęskniłem za Kingą, za jej temperamentem, który kiedyś przyprawiał mnie o zawrót głowy, za porankami, gdy zakładała moją koszulę, za wieczorami, gdy razem czekaliśmy na nowy sezon naszego serialu.

Odszedłem od Kingi świadomie, myślałem, iż tak będzie lepiej. Ale teraz zrozumiałem: mój dom jest tam, gdzie ona i Kacper. Chcę wrócić, ale jak? Mam nową żonę, która nie zasługuje na zdradę, i byłą, której ogień wciąż mnie pali. Pogubiłem się, ale serce ciągnie mnie z powrotem — do prawdziwego domu, do tego, co w życiu najważniejsze.

Idź do oryginalnego materiału