Śnieżne płatki w drodze do spotkania

polregion.pl 5 godzin temu

Płatek śniegu leci na spotkanie

Po dwudziestu latach małżeństwa wiele par przeżywa napięte chwile. Kasia i Marek też tego doświadczyli.

Dwadzieścia lat z Maćkiem, tyle przeszliśmy, wychowaliśmy syna, Darka, który teraz studiuje i mieszka w akademiku. Trzeba zadzwonić, pewnie wcale mu się nie nudzi myślała Kasia, wtulona w koc, siedząc w fotelu.

Ich syn od dziecka był uparty jak ona. Dlatego łatwo się dogadywali był jej odbiciem. Czasem żałowała, iż nie zdecydowali się na drugie dziecko, choć marzyła o większej rodzinie. Ale życie bywa trudne, może i lepiej, iż tak wyszło.

Poznali się na studiach, pobrali na trzecim roku, na czwartym urodził się Darko. Na szczęście pomogła mama, nie musiała brać urlopu dziekańskiego. Razem z mężem skończyli uczelnię.

Nie od razu było łatwo ciągle brakowało pieniędzy, ale z czasem, jak to mówią: *wszystko przeminęło jak mgła*.

Maciek złapał dobrą posadę w dużej firmie, wspinał się po szczeblach kariery. Teraz jest wiceszefem. Kasi się tak nie udało, ale ona nigdy nie goniła za wysokimi stanowiskami. Pracowała jako zwykła menedżerka, ale w innej firmie.

Pewnego dnia mąż powiedział:

Mógłbym ci załatwić robotę u nas, ale nie chcę, żebyśmy pracowali razem. Wojtek wziął żonę do firmy i teraz tylko się kłócą. Zazdrosna o każdą sprzątaczkę.

Maćku, rozumiem. Praca to praca, rodzina to rodzina. Też tak uważam odparła, a on był zadowolony, iż myślą podobnie.

Maciek to zasadniczo porządny facet. Nie goni za każdą spódniczką. Choć oczywiście, jak każdy mężczyzna, lubi ładne kobiety, czasem choćby ma różne myśli. Ale nigdy nie zdradził, najwyżej trochę poflirtował. No bo jak inaczej, niektóre same się narzucają.

Kasia bywała zazdrosna, czasem nie wytrzymywała i zaczynała awanturę. Siedzi teraz w fotelu, za oknem cicho sypie śnieg. A ona wpatruje się w ekran telefonu, na którym uśmiecha się do niej znajoma, trochę niezarośnięta twarz męża.

W mieszkaniu cisza, tylko jego uśmiech wciąż przed nią. Myśli:

Uśmiecha się, a mnie boli. Mógłby zadzwonić, czuję się jak nie na miejscu, sama. Wszystko przez tę głupią dumę, iż zgodziłam się na chwilową separację. Mogłam to naprawić, ale nie

Pół roku temu Maciek powiedział:

W pracy będzie impreza z okazji jubileuszu firmy. Szef kazał przyjść z partnerami. No więc, żono, szykuj się

Ojej, trzeba kupić nową sukienkę Muszę wyglądać pięknie!

No jasne, kupimy. Kiedy?

W weekend pojedziemy do galerii zdecydowali.

Kasia wybrała elegancką, gustowną sukienkę. Maćkowi mało szczęki nie opadło, gdy ją zobaczył w nowych butach.

O rany, Kasia, ale z ciebie bombka! zachwycił się.

A myślałeś! zaśmiała się, dumnie podnosząc głowę.

Teraz, siedząc w fotelu, Kasia wspominała tamtą imprezę. Przed oczami stał jej obraz: Maćek, uśmiechnięty, tańczył z koleżankami z pracy. Najczęściej z księgową Magdą, która miała na sobie obcisłą czerwoną sukienkę, szeptała mu coś do ucha i oboje śmiali się głośno.

Kasię zostawiał pod opieką kolegi Wojtka, który był po rozwodzie i nie odstępował jej na krok. Owszem, Maciek zapraszał ją do tańca, był wesoły, pytał, czy jej się podoba. Kiwała głową, ale w środku czuła, jakby koty darły jej serce, gdy widziała go z innymi.

Gdy Wojtek opowiadał kolejną nudną historię z wakacji w Tajlandii, Kasia udawała, iż słucha z zainteresowaniem. Po imprezie wrócili do domu. Maciek widział, iż żona jest naburmuszona, ale nie pytał i tak zaraz zacznie.

Gdy zmyła makijaż i przebrała się, w końcu powiedziała:

Nie podobało mi się, jak się zachowywałeś. Dlaczego ciągle zostawiałeś mnie samą z Wojtkiem? Myślisz, iż słuchanie jego gadki to dla mnie przyjemność?

A co, miałem cały wieczór stać przy tobie i uciekać przed każdą kobietą, która chciała ze mną zatańczyć? choćby zauważyłaś, iż to one częściej mnie zapraszały?

Tak odparła zaczepnie, czując, iż przesadza, ale nie potrafiła się zatrzymać. Lepiej już tak, niż ignorować żonę, gadać ze szefem i tańczyć z tą księgową Magdą.

Kasia westchnął zmęczony, siadając przy stole. Mam już dość twojej zazdrości. To nie pierwszy raz. Twoje pretensje, awantury, podejrzliwość Zachowujesz się jak paranoiczna zazdrośnica.

Lepiej być paranoikiem niż kobieciarzem odcięła się.

No cóż Chyba musimy się na jakiś czas rozstać. Odpocząć od siebie.

Kasia odwróciła się do okna, ledwo powstrzymując łzy. Jej duma nie pozwoliła się przyznać, iż nie chce tego, iż go kocha i boi się go stracić.

Też tak uważam wyrwało się jej.

A za oknem w tym czasie zaczęła się burza. Grzmiało, błyskało, deszcz lał jak z cebra.

Następnego dnia Maciek spakował kilka rzeczy i wyszedł. Kasia miała ochotę wyć z rozpaczy.

Wieczorami, sama, myślała:

Może powinnam była częściej mówić Maćkowi, iż go kocham. Może mniej się awanturować, więcej ufać. W głębi duszy nigdy nie wierzyłam, iż mógłby mnie zdradzić. I na pewno nie powinnam była zgadzać się na rozstanie. Bo teraz to już nie przerwa, tylko początek końca.

Dopiero teraz to zrozumiała. Czemu zawsze przychodzi to za późno?

Kasia choćby nie myślała o innych mężczyznach. Dla niej wciąż istniał tylko Maciek.

Śnieg cicho zasypywał świat

Zbliżał się Nowy Rok. Kasia patrzyła przez okno, jak sypie śnieg rzadko tak bywa, zwykle wieje i płatki lecą prosto w twarz. A ona lubi zimę, tę biel, która przykrywa wszystko: domy, drzewa, ulice, całe miasto.

Telefon zadzwonił w dłoni. Dzwoniła mama.

Kasieńko, córeczko, jak się macie?

Cześć, mamo. Wszystko dobrze skłamała.

Z tatą czekamy na was w sylwestra. I Darka też zab Dobrze, mamo, na pewno przyjedziemy odpowiedziała Kasia, czując, jak śnieg za oknem nagle przestał padać, a w jej sercu zrobiło się cieplej, jakby już wiedziała, iż to dopiero początek ich wspólnej drogi z powrotem do siebie.

Idź do oryginalnego materiału