JA I SOBOWTÓR
Ja i mój sobowtór, podobny do mnie jak kropla do kropli, wsiedliśmy do małej łódki, aby powiosłować w stronę wyspy majaczącej na czystym widnokręgu. Był tam raj niewyobrażalnie wspaniały o wspaniałościach niewyobrażalnych. Sobowtór z moją świadomością wiedział o tym; nie pytałem skąd.
- Wiosłuj, chłopcze. Do raju! - krzyknąłem
do niego…
A my cały czas przy brzegu, a horyzont z
rajską wyspą ani drgnie.
I tak było już do końca syzyfowego
wiosłowania, mimo iż pomagałem mu prawą dłonią, na zmianę z lewą.