DALEKA
Wróciłem z dalekiej podróży, która trwała jakieś trzysta tysięcy lat. Sto dwadzieścia milionów dni w ciągu jednej nocy.
Przechodziłem z ciała do ciała, ze
świadomości do świadomości moich przodków. Umierałem i odradzałem się – w
gigantycznym nieprzerwanym łańcuchu genów, ze mną w każdym ogniwie. A każde
ogniwo, to osobne życie – szczęśliwe lub nieszczęśliwe, przegrane lub
tryumfujące. Byłem istotny i marginalny, wybitny i przeciętny, okrutny i
dobrotliwy, mądry i głupi, ładny i brzydki, bogaty i biedny; byłem władcą i
niewolnikiem Uczestniczyłem w scenach rozgrywających się w błyskawicznym
tempie, widziałem miliony migoczących twarzy, czułem ból i rozkosz, rozpacz i
euforię tysięcy ludzi.
Obudziłem się wyczerpany. Nie chciało mi się
wstawać, ale wiedziałem, iż ta podróż już się nie powtórzy, dobrnąłem do mety.
Więc zwlokłem się z tapczanu, aby przeżyć następny mój dzień…