Tak Rafał Trzaskowski spędza czas po przegranej. Nie jest sam. Towarzyszy mu nie tylko żona

zycie.news 4 godzin temu
Zdjęcie: Rafał Trzaskowski, screen Youtube @rafal.trzaskowski


Symbolicznie — nad Bałtykiem. Nie w odosobnieniu, ale z żoną i w towarzystwie samorządowczyń, z którymi dzieli nie tylko polityczną scenę, ale i podobną wizję Polski.

W Sopocie, z widokiem na molo, bez fleszy i zbędnego rozgłosu, prezydent Warszawy pokazał, iż choćby po przegranej można być obecnym — z godnością, uśmiechem i szklanką wody w dłoni.

Trzaskowski rozpoczął lato od politycznego rozczarowania. Przegrana w drugiej turze wyborów prezydenckich z Karolem Nawrockim była ciosem, choć — jak sam zaznaczył — nie końcem. Zamiast politycznego zniknięcia, wrócił do rytmu miasta. Warszawa znów stała się jego sceną: metro, place, remonty i trudne decyzje.

Gdy w stolicy płonęły przewody przy Racławickiej, a zapach spalenizny paraliżował trasę metra, Trzaskowski był obecny – dosłownie i symbolicznie – w miejscu, gdzie mieszkańcy go potrzebowali. Ale choćby najsilniejszy samorządowiec musi czasem złapać oddech.

Wybrzeże powitało go pogodą łagodną, ciepłą i lekką — idealną na kameralny, nieformalny posiłek. Na wspólny obiad z Małgorzatą Trzaskowską dołączyły: prezydentka Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim oraz prezydentka Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. Miejsce wybrano starannie — restauracja z widokiem na plażę, oddalona od turystycznego zgiełku, sprzyjała rozmowie i chwilom odpoczynku.

W powietrzu unosił się zapach morskiej bryzy, a przy stoliku — śmiech i dyskretne toastowanie. Co ciekawe, Trzaskowski nie sięgnął po wino ani koktajl. Pozostał wierny wodzie — może symbolicznie, może z przekonania.

Choć nie padły żadne deklaracje polityczne, ani nie ogłoszono nowych inicjatyw, spotkanie to było znaczące. Po kampanii i przed kolejnym etapem życia publicznego, Trzaskowski pokazał, iż potrafi łączyć – zarówno ludzi, jak i momenty. Czasem w mundurze na budowie, innym razem w koszuli nad morzem — wciąż ten sam człowiek, który słucha, mówi i nie znika.

Czy to tylko krótki urlop, czy może początek nowej strategii budowania kontaktów w samorządowym gronie? Trudno orzekać. Jedno jest pewne: Trzaskowski wróci. Z energią, pomysłami i – jak pokazał – z dystansem do porażki.

Idź do oryginalnego materiału