Teściowa pędzi na randkę, ja zostaję z wnuczką.

polregion.pl 1 tydzień temu

**Dziennik, wtorek, 3 stycznia**

Moja teściowa, Wanda Kowalska, od lat żyje sama. Rozwód z ojcem mojego męża był trudny, a ona sama wychowywała syna. Choć męskiej uwagi nigdy jej nie brakowało – kobieta z charakterem, zawsze w centrum uwagi – drugi raz za mąż nie wyszła. Mówi, iż bała się, by ojczym nie skrzywdził jej chłopca. A z jej usposobieniem na pewno by na to nie pozwoliła. Całą młodość poświęciła pracy i synowi. Nie było mowy o randkach – wszystkie myśli zajmowało pytanie, jak utrzymać dziecko i wychować je na porządnego człowieka, zwłaszcza gdy były mąż nie dość, iż alimentów nie płacił, to jeszcze grosza na syna nie dał.

I trzeba przyznać, iż sobie poradziła. Za to jej wielkie dzięki. Mój mąż, Krzysztof, to człowiek solidny, troskliwy, i wiem, iż to jej zasługa.

Ale syn dorósł, ożenił się, urodziła się nam córeczka, a Wanda zyskała wnuczkę – nowy sens życia. Uwielbia się nią zajmować: spaceruje po Parku Łazienkowskim, piecze pierniczki, czyta bajki. Wydawałoby się – żyj i ciesz się. A jednak – w jej życiu nagle pojawiły się zmiany, i to takie, iż do dziś nie mogę ochłonąć.

Przed świętami poznała mężczyznę. Przypadkiem, w kolejce w Złotych Tarasach w Warszawie. Zamienili kilka słów, wymienili numery i zaczęło się. On, Jan Nowak, to emerytowany wojskowy, major w stanie spoczynku, też po rozwodzie, mieszka sam. Jak mówi teściowa, mają tyle wspólnego, iż to po prostu przeznaczenie. Oboje uwielbiają stare polskie komedie, spacery nad Wisłą, czytają te same książki. choćby herbatę piją tak samo – bez cukru, z plasterkiem cytryny. Jakby żywcem wyjęte z romantycznego filmu!

Ale jest problem: Jan ciągle zaprasza ją na randki. A my z mężem pracujemy do późna, więc Zosia jest niemal cały czas z babcią. Zabierać dziecko na romantyczne spotkanie? Nie wchodzi w grę. Wczoraj więc Wanda zadzwoniła z prośbą, przy której mało się nie zakrztusiłam kawą: „Marto, posiedź proszę z Zosią wieczorem, a ja… tylko na chwilę, na randkę”.

Szczerze, ledwo powstrzymałam śmiech. Randka? W jej wieku? Ma już ponad pięćdziesiątkę, a zachowuje się jak nastolatka – chce iść do Łazienek z adoratorem, a potem podobno na wystawę do Zachęty! Zaproponowałam: „Niech Jan do was przyjdzie, napijecie się herbaty, Zosia przy was będzie”. Ale nie, Wanda uparła się: „To nie to samo, Marta. To ma być prawdziwa randka, ze spacerem, rozmowami przy księżycu”. Jak z romantycznej powieW końcu zgodziłam się i teraz siedzę w domu, patrząc, jak Zosia bawi się klockami, i zastanawiam się, czy teściowa ma rację – iż na miłość nigdy nie jest za późno, choćby gdy wcześniej całe życie poświęciło się innym.

Idź do oryginalnego materiału