Trzyetapowy plan Whispera, jak nie być przygłupem
14 maj 2023

Nigdy nie pracuj z przygłupami lub ludźmi, którzy pracują z przygłupami.
Jakiś czas temu ktoś zapytał mnie, „co bym zrobił” w sprawie „Saddama Husajna”.
Kiedy ktoś pyta mnie, jak zorganizowałbym świat, lubię poświęcić dzień lub dwa na przemyślenie tego. Bo zwykle nie chodzi tylko o udzielenie odpowiedzi — najpierw trzeba skorygować samo pytanie.
Pytania, które ludzie zadają, niosą ze sobą pewne założenia, a te założenia zwykle ograniczają ich sposób myślenia.
Na przykład: jeżeli kłócisz się z kimś, kto próbuje nauczyć się latać, przyklejając sobie pióra do ramion i machając nimi jak szalony, prędzej czy później usłyszysz: „No dobra, cwaniaku, a co byś zrobił, gdybyś wyskoczył z samolotu bez spadochronu?”
Jeśli odpowiesz zgodnie z pytaniem, możesz powiedzieć: „Rozłożyłbym ręce i nogi i miał nadzieję”. A on na to: „Aha! Przyznajesz, iż moje rozwiązanie jest najlepsze!”
Albo możesz powiedzieć: „W takiej sytuacji nie da się nic zrobić”. A on znowu: „Aha! Krytykujesz mój pomysł, ale sam nie masz żadnego!”
Ale co należy wtedy zrobić? Nie odpowiadać na pytanie, które zawiera ukryte założenia. Zamiast tego — wskazać te założenia i poprawić pytanie.
W tym przypadku mówisz: „Nie wyskoczyłbym z samolotu bez spadochronu”.
A on: „Ale co, jeżeli byś wyskoczył?”
Po prostu powtarzaj: „Nie wyskoczyłbym”.
Negatywne Stwierdzenie, Negatywne Zapytanie, Zamgławianie, Zacięta Płyta
Więc, jak bym „poradził sobie” z Saddamem Husajnem?
Prosto. Nie musiałbym sobie z nim radzić. W ogóle nie postawiłbym się w takiej sytuacji. jeżeli nie masz spadochronu, to nie skacz, geniuszu. Dlaczego, do cholery, miałbym się postawić w sytuacji, w której muszę przejmować się tym, co się dzieje w Kuwejcie?
„Ale oni są naszym sojusznikiem!”
Co to, kurwa, w ogóle znaczy, jeżeli mówimy o kraju wielkości znaczka pocztowego bez realnej armii? Jakim cudem to sojusznik? W tym „wzajemnym” sojuszu nie ma żadnej wzajemności. Kto, do cholery, zdecydował, iż się z nimi „sprzymierzymy”?
To tylko usprawiedliwianie jednej złej decyzji kolejną złą decyzją polegającą na podwojeniu [utrwaleniu] wcześniejszego błędu.
„Ale musimy być sprzymierzeni z Kuwejtem, bo jesteśmy zależni od zagranicznej ropy!”
No proszę, kolejna gówniana decyzja. Czyli teraz usprawiedliwiamy nasze złe decyzje wcześniejszymi złymi decyzjami, które same były usprawiedliwiane jeszcze wcześniejszymi złymi decyzjami?
Przestańcie ganiać po świecie w poszukiwaniu ropy jak palacz marihuany w czasie suszy. Budujcie szybkie reaktory powielające.
„Ale sama idea corium [korium] mnie przeraża!”
A więc ta gówniana decyzja, która spowodowała twoją kolejną gównianą decyzję, która z kolei spowodowała następną gównianą decyzję — była oparta na jeszcze jednej gównianej decyzji… decyzji, by opierać politykę na uczuciach zamiast na danych.
Wolisz poddawać się sianiu paniki, zamiast zadać sobie pytanie, ile awarii typu Three Mile Island potrzeba, żeby dorównać jednej katastrofie Deepwater Horizon. (Podpowiedź: 71, jeżeli liczysz w dolarach. Nieskończoność, jeżeli liczysz w ludzkich życiach).
I to właśnie jest problem z rozmowami o polityce publicznej z większością ludzi. Ich gówniane decyzje opierają się na nieskończonej rekurencji gównianych decyzji, sięgającej wstecz do jakiegoś momentu w historii, który uznają za „po prostu taki, jaki jest świat”.
W duchu tej refleksji chciałbym przedstawić Trzypunktowy Plan Whispera na To, Jak Nie Być Przygłupem [Debilem]:
1. Nie podejmuj głupich decyzji.
2. jeżeli już podjąłeś głupią decyzję — nie brnij w nią dalej.
3. jeżeli odziedziczyłeś głupią decyzję po kimś, kto był tu przed tobą — utnij straty i zmień kierunek.
Tak, pierwszy punkt jest trudny, a dwa pozostałe są bolesne. Ale masz wybór: albo cierpieć ból przyznania się do błędu, albo ból wynikający z nieprzyznania się.
Jedną z najważniejszych rzeczy, jakich nauczyłem się przez dwadzieścia pięć lat pracy w inżynierii, jest to, iż im wcześniej wykryjesz problem, tym taniej i łatwiej go naprawić. Ten sam błąd, który kosztuje cię pięć dolarów, jeżeli zostanie wykryty przez testy jednostkowe lub analizę kodu, będzie kosztował pięćset dolarów, jeżeli wychwyci go dział kontroli jakości — albo pięć milionów, jeżeli znajdą go użytkownicy.
Ale wykrycie problemu to nie wszystko. Zanim go rozwiążesz — tanio czy drogo — musisz najpierw przyznać, iż to faktycznie jest problem. Jeśli próbujesz ratować twarz, ego albo budżet, udając, iż to była dobra decyzja od początku, to po prostu będziesz musiał go naprawiać później — kiedy będzie jeszcze gorzej. Albo czekać, aż zrobi się tak źle, iż nic się już nie da zrobić i wszystko, co próbowałeś zbudować, się zawali.
Ale to choćby nie jest najgorsze w niekonfrontowaniu się ze swoimi wcześniejszymi złymi decyzjami. Najgorsze jest to, iż im dłużej unikasz tej samoświadomości, tym większy koszt poniesiesz, kiedy w końcu się z nią zmierzysz — i tym bardziej będziesz chciał to odwlec i schować głowę w piasek. A to z kolei pogłębia problem w samonakręcającym się cyklu.
Jest cała masa facetów, głównie byłych żołnierzy sił specjalnych, którzy spędzili całą swoją karierę realizując amerykańską politykę zagraniczną. Którzy stracili przyjaciół. Którzy wrócili z trwałymi urazami — fizycznymi i psychicznymi. Którzy zbudowali całą swoją tożsamość ego na przekonaniu, iż bronią wolności i ojczyzny.
Jak myślisz, ile by ich kosztowało zmierzenie się z kłamstwem? Uświadomienie sobie, iż całe to cierpienie i poświęcenie było dla Rockefellera i Lockheed Martina? To poziom egzystencjalnego kryzysu typu „włożyć sobie Glocka do ust”. I nic dziwnego, iż choćby faceci, którzy bez mrugnięcia okiem wskoczą w lodowatą wodę kilometry od brzegu Coronado w stanie Kalifornia, wolą nie dotykać tej sprawy.
Dlatego będą ci opowiadać prawdziwe, ale ostatecznie nieistotne historie o tym, jak krwiożerczy są nasi wrogowie — żeby usprawiedliwić gównianą decyzję tej dekady na podstawie gównianej decyzji z poprzedniej dekady. I tak właśnie lądujesz w szpitalu dla weteranów bez nóg, podczas gdy akcjonariusze Boeinga są na Barbadosie i popijają pina colady.
Widzisz, sekret nie tkwi w tym, iż stajesz się przygłupem [debilem] przez to, iż podejmujesz złe decyzje. Każdy je podejmuje. Ja kiedyś umawiałem się z ukraińsko-amerykańską modelką bielizny, której językiem miłości były „prezenty”.
Podczas gdy byłem spłukanym studentem.
Nie, przygłupy [debile] to ci, którzy brną w swoje złe decyzje, zamiast się z nich wycofać, gdy tylko zorientują się, iż były złe. Naucz się to robić, a przetrwasz swoje błędy. Ja przetrwałem Katerynę.
Jeśli masz z tym trudność, pamiętaj: nie musisz przyznawać się nikomu innemu oprócz siebie… jeżeli po prostu przestaniesz to robić i dasz sprawie umrzeć śmiercią naturalną, ludzie zwykle zapomną. Pamiętaj też, iż niektóre rzeczy potrzebują czasu i wytrwałości, żeby przynieść efekty — ale to nie jest wymówka, by przez cały czas okłamywać samego sobie, kiedy już wiesz, iż złe wyniki biorą się z twoich wyborów, a nie z braku zaangażowania.
I wreszcie — nie biczuj się, ani dosłownie, ani metaforycznie, za tego rodzaju błędy. Im bardziej wstydzisz się ich popełnienia, tym trudniej będzie ci przyznać przed sobą, iż je popełniłeś.
Sekret tego, jak nie spieprzyć sobie życia — niezależnie od tego, czy jesteś pojedynczą osobą, czy całym krajem — jest prosty: Jeśli już jesteś w dziurze, przestań kopać.
Źródło: Whisper’s Three Step Plan for Not Being a Retard
Zobacz na: Świadectwo Nayirah – zeznania kuwejckiej nastolatki
Sześć rodzajów problemów – Marian Mazur
Wyzerowanie – Rollo Tomassi
Freudowski model Ego, Rząd i Czerwień
Karta Praw Asertywnych
Kiedy mówię „nie”, czuję się winny – dr Manuel J. Smith