Morze Kaspijskie dziś dramatycznie się cofa, odsłaniając puste plaże i spękaną ziemię. Akwen, który przez setki lat wspierał pięć państw regionu, znika bezpowrotnie na oczach świata. Mieszkańcy i turyści z niepokojem obserwują linię brzegową, a eksperci ostrzegają: to niepokojący zwiastun głębszego kryzysu. Czy region znajdzie rozwiązanie, które zatrzyma nadciągającą katastrofę? Coraz więcej wskazuje na to, iż czas już się skończył, a akwen czeka los Morza Aralskiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Borneo. Odwiedź tę wyspę, zanim będzie za późno
Dlaczego Morze Kaspijskie wysycha? Proces rozkręcił się na dobre
Od połowy lat 90. XX wieku poziom Morza Kaspijskiego obniżył się o około 2 metry, a wszystko wskazuje na to, iż będzie tylko gorzej. Według danych organizacji Save The Caspian Sea, do 2100 roku lustro wody może obniżyć się choćby o 18 metrów. To wysokość porównywalna do sześciopiętrowego budynku. Na ten proces składają się dwie główne przyczyny: wzrost temperatur, który intensyfikuje parowanie oraz dramatycznie malejący dopływ wody z rzek - zwłaszcza Wołgi, odpowiedzialnej za dostarczenie aż 80 proc. zasobów wodnych morza.
Zmiany te już dziś odciskają piętno na życiu mieszkańców. W północnym Kazachstanie dawne zatoki i porty zamieniły się w piaszczyste pustkowia, a linia brzegowa cofnęła się miejscami choćby o 18 kilometrów. Mieszkańcy regionu - rybacy, rolnicy, operatorzy turystyki - tracą źródła dochodu, a lokalne społeczności jak Atyrau czy Mangystau opracowują plany awaryjne: relokację portów, zmianę szlaków transportowych i dostosowanie infrastruktury do nowych warunków.
Jednak najbardziej dramatycznym symbolem zmian jest los foki kaspijskiej - jedynej słodkowodnej foki na świecie. Na początku XX wieku żyło ich ponad milion. Dziś populacja spadła poniżej 70 tysięcy, co według ekologów jest efektem utraty siedlisk, zanieczyszczenia wód i zmian temperatury.
Morze, które przez wieki karmiło i łączyło ludzi, dziś staje się zagrożeniem. Raporty z miejscowości takich jak Berezovka, położonej zaledwie 5 km od pola naftowego Karachaganak, ujawniają przypadki masowych problemów zdrowotnych. Mieszkańcy skarżą się na migreny, zawroty głowy, utratę włosów, anemię czy uszkodzenie wzroku, co wiąże się z toksycznymi emisjami. Jak czytamy w "The Diplomat", badania potwierdziły obecność 25 szkodliwych substancji w powietrzu, a większość poszkodowanych nie otrzymała odpowiedniego leczenia.
Czy Morze Kaspijskie można uratować? Potrzebna jest międzynarodowa współpraca
Scenariusze na przyszłość są niepokojące. W optymistycznym wariancie, zakładającym umiarkowane ograniczenie emisji, poziom morza może spaść "tylko" o 5-10 metrów. W najbardziej pesymistycznym - choćby o 21. Oznacza to, iż północna, płytka część Morza Kaspijskiego może po prostu zniknąć. Porty, infrastruktura energetyczna, turystyka i lokalne rolnictwo... Wszystko to stanie się ofiarą tej nieodwracalnej zmiany.
Jednak problem nie kończy się na środowisku. Akwen jest strefą napięć geopolitycznych i energetycznych. Jego dno kryje ogromne pokłady ropy i gazu, eksploatowane od dekad przez Rosję, Iran, Kazachstan, Turkmenistan i Azerbejdżan. Wydobycie paliwa w polu Tengiz osiągnęło rekordowe 699 tys. baryłek dziennie w 2024 roku, a w 2025 planowane jest zwiększenie do 850 tys. Liczby te robią wrażenie i mają swoją cenę: wycieki ropy, emisje metanu, zanieczyszczenia metalami ciężkimi - wszystko to przyczynia się do ekologicznej zapaści regionu.
W teorii, państwa regionu próbują współpracować. W 2018 roku podpisano Konwencję o statusie prawnym Morza Kaspijskiego, tzw. konwencję kaspijską. Dokument ten jednak nie zawiera żadnych wiążących zobowiązań dotyczących ochrony środowiska. Istnieją także protokoły tzw. Teherańskiej Konwencji, które dotyczą zanieczyszczeń ropopochodnych i tych pochodzących z lądu, ale ich skuteczność jest ograniczona. Brakuje egzekwowania przepisów, wspólnego planu działania i rzeczywistego zaangażowania w ochronę ekosystemu.
Jak podkreśla "The Diplomat", Morze Kaspijskie to nie tylko lokalny kryzys, to przestroga dla całego świata. jeżeli region nie zrezygnuje z krótkoterminowego zysku na rzecz długofalowej ochrony zasobów naturalnych, może dojść do katastrofy większej niż w przypadku Morza Aralskiego. Potrzebna jest nie tylko zmiana prawa i technologii, ale także myślenia o wspólnej odpowiedzialności za planetę. Czy uważasz, iż społeczność międzynarodowa powinna bardziej zaangażować się w ratowanie Morza Kaspijskiego? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.