Słońce, niczym ogromna rozżarzona tarcza, powoli chowało się za dachami kamienic, malując niebo w odcienie purpury, złota i miodu. Powietrze było przesiąknięte zapachem jesieni – mieszanką mokrych liści, dymu z pojedynczych kominów i dalekim aromatem kawy z ulicznych straganów. Ludzie spieszyli do domów, śmiali się, przytulali, żyli. A Stanisław stał samotny jak pomnik zapomnianych czasów, […]