Wyłącz swój mózg – Rian Stone
7 marzec 2016
Seksowny Łajdak [Chad]
Stary, ostatnio na forum MRP [Małżeńska Czerwona Pigułka] pojawia się masa debilnych pytań. Przypomniało mi się stare powiedzonko, które usłyszałem dawno temu. Dotyczyło głównie siłowni, ale jestem pewien, iż pasuje do większości rzeczy w życiu. Masz przed oczami obraz Chada? Napakowany gość, który ma kobiety na zawołanie, nie? W klasycznym stylu Nietzschego — zazdrość wobec pewnego siebie gościa, który zawsze dostaje, co chce — czegoś mnie nauczyła. (Tak, uważam, iż zazdrość potrafi inspirować.) Wiesz, co robi Chad? Wstaje, je, idzie na siłkę, wraca, pisze do kobiet ze swojego telefonicznego haremu, mówi, czego chce, dostaje to — albo nie — i idzie na obiad.
Co za kretyn, nie? Szkoda tylko, iż nie jest bardziej „samoświadomy”. Szkoda, iż skupia się tylko na jednym: na szczęściu.
Myślenie nie pomaga, gdy masz jeden, jasny cel.
Wiesz, co robi myślenie? Daje ci wymówki, debilu. Myślenie podrzuca ci powody, dla których coś się nie uda. Im „mądrzejszy” jestem, tym więcej myślę — i tym bardziej te wymówki zaczynają brzmieć sensownie. Pamiętam, iż podczas jednej z moich pierwszych autorefleksji przyznałem, iż jestem bardzo inteligentnym [bystrym] facetem – i nie był to komplement. Naprawdę tak uważam.
Największym przekleństwem inteligentnej osoby jest to, iż potrafi zracjonalizować wszystko
No to się rozgadam:
Wiesz, co robią „mądrzy” ludzie? Wszystko przychodzi im łatwo i naturalnie. A jak coś nie klika od razu? Rzucają to, bo jestem inteligentnym facetem, a jeżeli coś nie idzie samo z siebie, to znaczy, iż nie warto się tym zajmować.
1. Jestem mądry, więc stworzę sobie narrację, która pogłaszcze moje ego. Nie muszę konfrontować się z rzeczywistością.
2. Mógłbym osiągnąć lepsze wyniki, gdybym się przyłożył, więc to oczywiste, iż tego nie zrobiłem, a nie to, iż nie jestem utalentowany we wszystkim.
Zwykłem więc ignorować rzeczy, których nie da się od razu opanować, ponieważ alternatywą jest przyznanie, iż ta moja legitymacja „inteligentnego człowieka” jest ważniejsza niż prawda, rozwój czy sukces. Powiedz mi, iż to nie jest kwintesencja Niebiesko Pigułkowych bzdur. Wcale nie tęsknię za tym gównem, to naprawdę wyzwalające. Nie martwię się już o to, iż nie jestem w czymś doskonały, a i tak nikogo to nie obchodziło.
Wracając do sedna:
Chcesz obfitości?
Want abundance?
Masz sytuację, z którą nie wiesz, jak sobie poradzić?
„Opór pod prysznicem
Zamieściłem to gdzie indziej… zasugerowano mi, żebym zamieścił to tutaj.
Dziś rano, przed wyjściem do pracy, zajrzałem do łazienki, kiedy moja żona brała prysznic. Jeszcze chwilę wcześniej była w świetnym nastroju – klepnęła mnie w tyłek, jak się przebierałem, przytulaliśmy się, żartowaliśmy ze sobą – typowe droczenie się. Więc kiedy zajrzałem do kabiny prysznicowej, uśmiechnąłem się i zrobiłem palcami gest: „obróć się”, bo chciałem rzucić okiem na jej ciało. Jej nastawienie natychmiast się zmieniło i powiedziała mi, żebym przestał to robić. Że nie podoba jej się, gdy mówię jej, co ma robić. Że przez takie gesty czuje się jak kawałek mięsa. Że rozumie, iż chcę na nią popatrzeć, ale nie lubi, gdy mówię: „obróć się”, „podejdź” – i nie wie, czemu w ogóle to robię. Zaraz potem się popłakała i odwróciła. A ja? Odpowiedziałem tylko na luzie: „Co mogę powiedzieć… twoje ciało to ogień,” pocałowałem ją w tył głowy, rzuciłem „Kocham cię, lecę do roboty” – i wyszedłem. I teraz pytanie: Skąd ta nagła zmiana z jej strony? Czy coś robię nie tak, jeżeli chodzi o sposób podejścia? Czy może ona po prostu nie do końca czuje do mnie pociąg w tym momencie i się dystansuje? Bo nie raz było tak, iż mówiłem jej: „Pochyl się i podnieś to dla mnie”, a ona z uśmiechem: „Tak? W ten sposób?” – wypinając się, pokazując wszystko, machając do mnie tyłkiem. Więc… co tu się zmieniło? Jak powinienem to rozegrać?” – Have a situation you don’t know how to deal with?
Na przykład: nie wiesz, co zrobić, jak zostaniesz zamknięty poza własnym domem?
„Jestem żonaty od 15 lat, mam dwójkę dzieci, właśnie kupiłem dom. Dopiero niedawno odkryłem forum Małżeńska Czerwona Pigułka [MRP] w ciągu ostatnich kilku tygodni i uderzyło to we wszystkie możliwe struny. Potrzebuję trochę pomocy w pewnej sytuacji i nie wiem, gdzie się zwrócić. Moja żona budzi się każdego ranka w złym nastroju, przyzwyczaiłem się do tego, trzymam mordę na kłódkę i obserwuje, wiedząc, iż to minie, zawsze przechodzi. Dziś rano zrobiłem coś drobnego, co – jak twierdzi – wywołało presję. Odpowiedziała oschle (jak suka) i kazała mi się wynosić, żeby mogła skończyć to, co robiła (ma zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, potrafi się zafiksować i może popaść w niekończące pętle). Poszedłem do innego pokoju, odczekałem 15 sekund, dałem jej skończyć (nic się nie stało). Utrzymałem ramę. Wróciłem do kuchni – ona wychodzi na fajkę. Nie idę za nią. Zachowywała się jak suka, nie mam zamiaru tego nagradzać uwagą i trzymam mordę na kłódkę. Widzi, iż nie idę – wścieka się bardziej. Pyta, czemu ją „prowokuję”. Mówię tylko: „Nie prowokuję.” I tyle. Wraca do domu, a gdy ja wstaję na swojego papierosa, próbuje zacząć rozmowę. Zatrzymuję się, myślę: może coś ważnego chce powiedzieć – ale od razu widzę, iż tylko chce mnie opierdzielić za to, iż „wywierałem presję”. No dobra. Wychodzę na papierosa. Zamykam za sobą drzwi. Ona je ZAMYKA NA KLUCZ. Szósta rano. Zostaję zablokowany przed własnym domem. Trzymam ramę. Ona wychodzi znowu na fajkę – z kluczem w ręku, znów zamyka drzwi, patrzy na mnie z wrogą postawą, czeka na reakcję. Próbuje mnie wciągnąć w gówno. Decyduję: pierdolę to, najlepiej będzie oddalić się. Zaczynam iść. Spaceruję przez około godzinę przed powrotem do domu, mając nadzieję na najlepszy scenariusz (zachowuje się, jakby nic się nie stało), ale wiedząc, iż będę miał więcej tego typu atrakcji, kiedy wrócę do domu. Wchodzę do domu. Idę umyć zęby. Idzie za mną. Próbuje mnie wciągnąć w kłótnię. Przez 20 minut trzymam ramę. W końcu widzi, iż nie wygra, więc zaczyna wyciągać stare błędy, próbuje mnie zawstydzić. I tu mnie ruszyło. Powinienem to przewidzieć. Za późno. Eskalacja. Musiałem wyjść do pracy. Wyszedłem. Ostatnie co widzę – jej łzy. Teraz nie wiem, co robić, wysłała mi potem smsa – klasyczna przynęta. Odpisałem: “Mam dość. To nigdy nie będzie w porządku, niezależnie jak bardzo się staram.” Jej odpowiedź? “OK. No to OK.” I teraz pytanie: Ignorować to? Znaleźć gdzieś nocleg? Wrócić do domu i udawać, iż nic się nie stało?” – Need advice/guidance please
Przestań tyle myśleć. Idź na siłkę. Zjedz płatki owsiane i jajko sadzone. Zarywaj do swojej baby w domu. Olej to, jak Cię spławi. Rób coś innego. Nie rozkminiaj. Wyłącz mózg. Nie myśl o tym, iż mogłaby bardziej Cię pragnąć. Nie analizuj tego, iż coś tam szczeka pod nosem – to nie ma znaczenia. Zaczyna “rozmawiać” o 22:00? Idź spać. Powiedz, żeby to sobie zapisała – przeczytasz rano. Historia z życia wzięta. Śmiałem się sam z siebie dzisiaj rano – złapałem się na tym. W końcu idealnie ułożyłem włosy po zeszłotygodniowym cięciu. I co? Już chciałem olać siłownię, bo fryz się rozwali, prysznic dopiero jutro, żona dziś potrzebuje wsparcia, komfortu i tak dalej… No kurwa jego mać. Wrzucam ten post i schodzę na trening. A potem walę jeszcze cztery kawy. Pierdol się, mózgu. Pierdol się.
Wiesz, jaka jest alternatywa?
Żona ma w tym tygodniu jazdy – nadmierne analizowanie, panika w pracy. W pełni normalne w jej sytuacji. Przerabiałem to. To nie “coś z nią nie tak” – to po prostu kwestia tego, żeby nie dać się wciągnąć w cudzego syfu. Dałem jej moje stare marynarskie drażetki (Ativan – Lorazepam) i powiedziałem: wrzuć do torebki. Sama świadomość, iż są pod ręką, wystarczy. Jak zdecydujesz się wziąć – zadzwoń.
Poranek pod znakiem gówno testów.
Jak /u/bogey06 napisał dziś w komentarzu – zaczep ją o jej ulubione zmartwienie, ale trzymaj ramę. Przez chwilę miałem wrażenie, iż gość opisuje dokładnie moje życie. Ona się wkurza, potem śmieje, potem znowu wkurza. Wszystko siedzi w jej głowie. Ostatnia rzecz jaka nam jest potrzebna, to podkręcanie tego dramatu i nadawanie mu realności.
To wszystko mogło iść w inną stronę – i to z łatwością.
Mogłem odpalić tryb gaszenia pożaru – stąpać po szkle, traktować ją jak porcelanę, zapewniać, iż wszystko dobrze (bo przecież na pewno umiem naprawiać innych ludzi, no nie?). Siedzieć w Starbucksie, poprawiać fryzurkę, wciągać kolejne vente frappy, tyć od cukru i martwić się, jak uratować ten dom przed zawaleniem. Tak, pisząc to – myślę o tym więcej, niż powinienem. No ale co – wszyscy mamy być jak Jezus? No bez jaj.
Po prostu przestań tyle myśleć. Rób rzeczy, które sprawiają Ci frajdę. Załatwiaj swoje sprawy. Idź dalej. Nie wiesz, o czym myśleć, gdy coś się dzieje? Nie myśl. Masz ważniejsze rzeczy do roboty.
Źródło: Turn Off your Brain
Zobacz na: Mentalny Punkt Wyjścia
Potęga narracji w podejmowaniu decyzji
Sztuka życia według stoików – Piotr Stankiewicz
Dlaczego tak wielu ludzi jest neurotycznych – Carl Jung jako terapeuta
Nietzsche: Moralność Pana i Niewolnika
Jak tworzyć niewolnika – List Williego Lyncha
Czy feministka stworzyła MRA i MGTOW? Czy mężczyźni są niewolnikami? ♦ Część I
Playboye, samce alfa i „prawdziwi mężczyźni”: manipulacyjne pojęcia-wabiki służące kontroli narracji
Obejmij swojego wewnętrznego psychopatę