Zaginione szczęście. Opowieść

polregion.pl 21 godzin temu

**Zapomniane szczęście**

Agnieszka stała przy oknie swojej maleńkiej kuchni, wpatrując się w szare, jesienne niebo. Do wypłaty pozostał jeszcze tydzień, a w portfelu miała ostatnie dwie banknoty po 50 złotych. Tymczasem jej syn, Kuba, prosił o nowe buty. Serce ścisnęło się boleśnie na myśl, iż znów będzie musiała mu wytłumaczyć, iż musi poczekać. Miał zaledwie dziesięć lat, ale patrzył na świat zbyt poważnie. Dorósł zbyt szybko, choć Agnieszka marzyła, by dać mu szczęśliwe dzieciństwo.

— Mamo, a może poczekam do przyszłego miesiąca? Te buty jeszcze są dobre! — powiedział Kuba przy kolacji. Agnieszka ledwo powstrzymała łzy, wzruszona do głębi.

To był chyba najcięższy rok w jej życiu. Rok, który zaczął się od tego, iż jej mąż, Tomasz, którego uważała za opokę, spakował swoje rzeczy i oznajmił, iż odchodzi. Odchodzi do innej kobiety.

— Potrzebuję nowego powietrza, rozumiesz? Zmęczyła mnie ta rutyna, ta bieda! — rzucił wtedy, ignorując jej łzy.

Agnieszka nie mogła uwierzyć. Wszystko się waliło. Najgorsze było to, iż została z synem praktycznie bez środków do życia. Tomasz przestał pomagać finansowo, a choćby przestał odwiedzać Kubę. Jego nowy romans zniszczył nie tylko ich małżeństwo, ale i ich skromny budżet.

Lecz Agnieszka była silna. Znalazła drugą pracę — w dzień była recepcjonistką w przychodni, a wieczorami sprzątała biura. Czasem czuła, iż nie ma już siły. Ale zawsze przypominała sobie oczy Kuby, jego uśmiech, i to dodawało jej otuchy.

Pewnego wieczoru, po długim dniu pracy, postanowiła spędzić czas z synem na podwórkowym placu zabaw. To był ich sposób na chwilę wytchnienia: ona z kubkiem taniej kawy, on na huśtawkach lub z piłką.

Wtedy zauważyła dziewczynkę o jasnoniebieskich oczach i gęstych piegach. Bawiła się nieopodal, a obok niej siedział mężczyzna — wysoki, spokojny, o łagodnym uśmiechu. Patrzył na córkę w taki sposób, w jaki Agnieszka chciała, by Tomasz patrzył kiedyś na Kubę.

Jej syn natychmiast zaprzyjaźnił się z dziewczynką. Dzieci, w przeciwieństwie do dorosłych, nie zastanawiają się długo nad relacjami. Już po chwili biegali za sobą, krzycząc: „Nie złapiesz mnie!”

— Ma pani wspaniałego syna — odezwał się mężczyzna, zwracając się do Agnieszki.

— Dziękuję — uśmiechnęła się nieśmiało. — Pana córka jest prześliczna!

— Tak, to Zosia — skinął głową. — A ja jestem Jakub.

Tak zaczęła się ich znajomość. Siedzieli na chłodnej ławce, obserwując zabawę dzieci. Rozmawiali lekko, mimo iż nie znali się długo. Agnieszka opowiadała, jak samotnie wychowuje syna, Jakub zaś — jak od trzech lat żyje bez żony, która po rozwodzie wyjechała do innego miasta, zostawiając mu córkę.

— Trudno, ale radzimy sobie — powiedział z lekkim uśmiechem.

Jakub i Agnieszka okazali się sąsiadami z tego samego bloku. Ponieważ Jakub niedawno się wprowadził, wcześniej się nie spotkali.

W ciągu następnych miesięcy ich przyjaźń rosła. Chodzili z dziećmi do teatru, na szkolne przedstawienia, a raz choćby wybrali się razem do wesołego miasteczka. Kuba i Zosia śmiali się na karuzelach, a Agnieszka po raz pierwszy od dawna poczuła, iż ciężar smutku i beznadziei zniknął. Obok był Jakub — spokojny, niezawodny i niesamowicie troskliwy.

Pewnego wieczoru, gdy Kuba zasnął po dniu spędzonym na świeżym powietrzu, Agnieszka pozwoliła sobie w końcu odpocząć. Siedziała w małym salonie, otulona kocem, popijając gorącą herbatę. Za oknem wiatr kołysał nagimi gałęziami. Jakub, ułożywszy Zosię do snu, przyszedł do niej. Tak siedzieli w ciszy, w świetle lampki.

— Agnieszko — przerwał milczenie Jakub, kręcąc w dłoniach filiżankę. — Trzy miesiące myślałem, jak to powiedzieć… Jesteś niezwykłą kobietą.

Podniosła na niego zdumione oczy.

— Robisz tyle dla syna. Samotnie. A wciąż znajdujesz siłę, by się uśmiechać. To mnie zadziwia. Nie wiem, jak to robisz.

— Po prostu muszę — westchnęła. — Mam Kubę. Nie mogę sobie pozwolić na załamanie. On nie ma nikogo innego.

Jakub na chwilę spuścił wzrok, jakby zbierał myśli.

— Odkąd się znamy, nie przestaję myśleć, jak bardzo chciałbym być przy tobie. By ci pomagać. By cię wspierać. Przy tobie czuję coś… prawdziwego. Wiem, iż przeszłaś wiele, ale… Chciałbym być częścią twojego życia.

Jego słowa uderzyły w nią jak grom. Zastygła, próbując je— Dobrze, Jakubie — szepnęła w końcu, a jej głos był cichy, ale pewny, bo w jego oczach znalazła to, czego szukała od tak dawna — nadzieję na nowe początki.

Idź do oryginalnego materiału