W głowie męt, w sercu wrzała zazdrość i gorycz. Za co oni tak z nią? Czyż nie kochała swego męża? Czy była złą żoną i matką dla ich syna?
Lecz to, co stało się później, przekraczało wszelkie granice przyzwoitości.
Agnieszka była pewna, iż z mężem połączyło ich przeznaczenie. I iż ich dziesięcioletnie szczęśliwe małżeństwo z Mateuszem nie było przypadkiem.
Tego dnia wracała z podróży służbowej, na którą wyjechała dwa dni wcześniej. Szef wezwał ją do siebie i oznajmił, iż tylko ona poradzi sobie z problemami w oddziale w innym mieście.
„Tam pracy na trzy dni, nie więcej. Pakuj się, Agnieszka, i nie próbuj się wykręcać. Wyjeżdżasz jutro” – powiedział lekko zirytowanej kobiecie.
Agnieszka miała własne plany, ale z szefem się nie dyskutuje. choćby gdyby przypomniała mu, iż w firmie na delegacje jeździ tylko młodzież – to on sam ustalił tę zasadę. A ona już swoją kolej odjechała z nawiązką. Po trzydziestce liczyła na spokojniejszy tryb życia.
„Mateusz, wyjeżdżam służbowo. Myślę, iż na trzy dni. Dopilnuj, żeby Staś chodził na korepetycje, bo ostatnio się wymiguje. A ja płacę niemałe pieniądze. I żeby jadł normalnie, nie chipsy i sucharki, ale zupę i kotlety, które zostawię w lodówce.”
„Dobrze, dopilnuję, nie martw się” – burknął obojętnie mąż, nie odrywając wzroku od telefona.
„I to wszystko? – zdziwiła się Agnieszka. – choćby cię nie smuci mój wyjazd? Odłóż wreszcie ten telefon!”
„Przecież nie wyjeżdżasz na miesiąc. Wrócisz za trzy dni. SamOstatnie słowa zamarły jej na ustach, gdy w drzwiach sypialni ujrzała zmieszaną twarz siostry, z którą od lat nie rozmawiała.