Wyczerpana matka i jej dziecko zasypiają na ramieniu prezesa podczas lotu — gdy się budzi, nie może uwierzyć w to, co się dzieje
Płacz dziecka rozdarł powietrze w ciasnym samolocie, ostry i nieustający. Kilku pasażerów odwróciło się, inni westchnęli głośno lub niecierpliwie przesunęli się w fotelach. Fluorescencyjne światło jarzyło się nad głowami, a stęchłe powietrze dusiło.
Agnieszka Kowalska przytuliła mocniej swoją sześciomiesięczną córkę, Zosię. Ramiona bolały ją od ciągłego noszenia, głowa pulsowała zmęczeniem, a oczy mgliły się z niewyspania. „Proszę, kochanie… zaśnij już” — szepnęła, kołysząc dziewczynkę w górę i w dół.
Lecieli w klasie ekonomicznej nocnym lotem z Warszawy do GdańJej życie zmieniło się na zawsze dzięki przypadkowemu spotkaniu z człowiekiem, który pokazał jej, iż choćby w najciemniejszych chwilach można znaleźć światło.