Amulet, który odmienił losy: jak żona przywróciła męża do życia

newsempire24.com 1 tydzień temu

Jeden naszyjnik zmienił wszystko: jak żona przywróciła męża do życia

— Kochanie, dziś wpadnę do Kingi — powiedziała Jagoda, poprawiając włosy przed lustrem. — Sto lat się nie widziałyśmy.

— Jasne — skinął głową Czesław. — Miłego wieczoru.

Jagoda wyszła, a w domu zapanowała cisza. Czesław, zadowolony z rzadkiej okazji spokojnego grania w gry, zanurzył się w świat pikseli. Ale niedługo przerwał mu telefon.

— Hej, stary! — rozległ się głos Zbyszka, jego starego kumpla. — Wpadam do ciebie! Żony nie ma w domu, prawda? A tak w ogóle, właśnie widziałem twoją Jagodę koło mojego biura…

Czesław zastygł z telefonem w dłoni. Mechanicznie zapytał:

— Koło biura? Na pewno? Mówiła, iż idzie do Kingi.

— Pewnie, iż ją widziałem — potwierdził Zbyszek. — Wychodziła z jubilera z jakąś paczuszką. Wsiadła do auta i pojechała. Mógłbym pomylić swoją Magdę z kimkolwiek, ale twoją Jagodę? Nigdy w życiu.

Czesław poczuł, jak coś ciężkiego osiada mu w klatce. Zawsze bezgranicznie ufał Jagodzie. Przez pięć lat małżeństwa nigdy się nie pokłócili na serio, ich związek był wzorem dla znajomych. Ale teraz…

Gdy Zbyszek przyszedł, Czesław wciąż głowił się nad tym, co usłyszał.

— No to co, zaczynamy! — Zbyszek postawił na stole siatkę z piwem.

— Czekaj… Jesteś pewien, iż to była Jagoda? — nalegał Czesław.

— Pewien. Była taka uśmiechnięta, z pakunkiem… Prezent może? Kupiłeś jej coś?

— Nie — ochrypłym głosem odparł Czesław.

W głowie wirowały mu myśli. „Czy ona ma kogoś?” — zadręczał się. Postanowił zadzwonić do Jagody.

— Cześć, złotko. Gdzie u nas są te duże szklanki? Zbyszek przyszedł, a ja nie mogę znaleźć… — powiedział, udając wesołość.

— W szafce, po prawej — odpowiedziała Jagoda. — Siedzimy z Kingą i przymierzamy jej nowe ciuchy. Wszystko gra.

Z telefonu dobiegł głos Kingi, potwierdzając słowa żony.

Czesław odetchnął, z ulgą. Może Zbyszek się pomylił.

Jagoda wróciła późnym wieczorem. Pachniała perfumami i czymś jeszcze — ledwo wyczuwalnym zapachem czegoś nowego.

— Jak było? — spytał Czesław.

— Cudownie — uśmiechnęła się, całując go w policzek. — Kinga kupiła nowe rzeczy, przymierzałyśmy. Chciała jeszcze iść do klubu, ale bez ciebie nie poszłam.

Czesławowi zrobiło się lżej. Postanowił przestać dręczyć się podejrzeniami.

Następnego ranka, jak zwykle, przygotował śniadanie. Od pół roku był bezrobotny, szukał pracy — i starał się zrekompensować Jagodzie drobnymi gestami. Podał jej kanapki do łóżka, patrząc z dumą, jak uśmiecha się nad kubkiem kawy.

Ale wtedy Jagoda, dziękując, dodała:

— Może jednak znajdziesz w końcu tę pracę… Ile można siedzieć na mojej głowie?

Słowa zabolały. Czesław chciał odpowiedzieć, ale w tym momencie zauważył na jej szyi mały naszyjnik w kształcie serca, którego wcześniej nie widział.

— Skąd ten naszyjnik? — ochrypł.

— Prezent — odparła Jagoda lekko. — Kupiłam go sobie. Z premii.

Ale wątpliwość już zasiała się w sercu Czesława. Mimo zapewnień żony, myślał tylko jedno: „Ona ma kogoś”.

Ten dzień spędził, gorączkowo przeglądając oferty pracy. Musiał znaleźć coś natychmiast.

Kilka godzin później siedział już na rozmowie kwalifikacyjnej. A po dwóch dniach zaczął pracę — w firmie produkującej okna. Pensja nie była oszałamiająca, ale stabilna.

— od dzisiaj wszystko będzie inaczej — obiecał sobie.

Po tygodniu postanowił zrobić Jagodzie niespodziankę — upiekł kurczaka w rękawie, nakrył do stołu.

Gdy Jagoda wróciła, zdziwiła się:

— Jaka okazja?

— Jutro pierwszy zaliczek — odparł dumnie. — Czas świętować.

Jagoda uśmiechnęła się zmieszana. Gdzieś głęboko w środku ukłuło ją poczucie winy. W końcu ten naszyjnik był jej małą sztuczką…

Następnego dnia zadzwoniła do matki:

— Mamo, udało się! Znalazł pracę! Dźwiga mnie na rękach. A ten naszyjnik… — zaśmiała się. — Wystarczył jeden, żeby go otrząsnąć.

Patrząc na śpiącego po pracy Czesława, Jagoda zrozumiała jedno: czasem mała prowokacja to najlepszy sposób, by przypomnieć o tym, co ważne.

Idź do oryginalnego materiału