"Babcie" rządzą polskim Netfliksem, dosłownie. Polacy pokochali film z Susan Sarandon

natemat.pl 6 godzin temu
Polacy namiętnie oglądają film "Babcie", co widać po rankingu popularności w serwisie Netflix. Komedia z Susan Sarandon oraz Vincem Vaughnem jest oparta na faktach i skupia się na życiu właściciela pewnej restauracji, który chce uczcić pamięć niedawno zmarłej matki. Po tym seansie nabierzecie ochoty na gotowanie.


"Babcie" są numerem jeden na Netfliksie. O czym jest film z Susan Sarandon?


W filmie "Babcie" (oryg. "Nonnas") główny bohater, czyli Jody "Joe" Scaravella, otwiera w 2007 roku restaurację na cześć włoskich kobiet, które go wychowały. Mężczyzna wspomina czasy dzieciństwa, a zwłaszcza dorastanie na Brooklynie w latach 80. Fabuła komedii biograficznej skacze między przeszłością a teraźniejszością. W końcu Joe decyduje się zatrudnić w swojej knajpie – w roli szefów kuchni – starsze panie, a zwłaszcza przyjaciółki zmarłej matki.

Dzieło w reżyserii Stephena Chbosky'ego ("The Perks of Being a Wallflower") bazuje na prawdziwej historii Joego, który prowadzi restaurację Enoteca Maria na Staten Island w Nowym Jorku. "W Enotece kilka babć pochodzących z różnych regionów Włoch gotuje własne menu według rotacyjnego harmonogramu" – tak o swoim lokalu opowiada właściciel, który w 2011 roku stworzył wirtualną książkę kucharską pod tytułem "Nonnas of the World".



W produkcji wystąpili m.in. Vince Vaughn ("Stażyści"), Susan Sarandon ("The Rocky Horror Picture Show" oraz "Thelma i Louise"), Lorraine Bracco ("Rodzina Soprano"), Talia Shire ("Rocky"), Linda Cardellini ("Już nie żyjesz"), Joe Manganiello ("Magic Mike"), a także Campbell Scott ("Za wcześnie umierać").

"Babcie" zostały ciepło przyjęte zarówno przez krytyków filmowych, jak i widzów. Na portalu Rotten Tomatoes hit Netfliksa może pochwalić się 80 proc. pozytywnych recenzji (z 51 artykułów). "Film wielokrotnie podkreśla, iż domowa kuchnia jest siłą jednoczącą wspólnoty, i choćby jeżeli przepełnia swój narracyjny garnek zbyt wieloma niepotrzebnymi dodatkami, to i tak efekt końcowy można uznać za znośny" – stwierdził Carlos Aguilar na łamach amerykańskiego tygodnika rozrywkowego "Variety".

Idź do oryginalnego materiału