Michalina Starosta, diwa śląskiej sceny i jedna z najbardziej lubianych gwiazd Telewizji TVS, zaskakuje swoją szczerością! W rozmowie z Niną Nocoń w programie Klachy i Lachy odkryła zupełnie nową, bardziej osobistą stronę. Opowiedziała o przyjaźniach z mężczyznami, o ludziach, których nie chce opuszczać… i o tajemniczym śnie, który budzi ją z krzykiem!
„Wierzę w przyjaźń damsko-męską… ale trzeba uważać”
Michalina nie owija w bawełnę. Mówi wprost: przyjaźń między kobietą a mężczyzną istnieje. – „Mam paru przyjaciół mężczyzn i wierzę w to” – mówi z przekonaniem. Ale zaraz dodaje: – „Trzeba być bardzo uważnym”. Skąd ta rozwaga? Być może sceniczne życie i setki spotkań nauczyły ją, iż granica między uczuciem a przyjaźnią bywa cienka jak włos.
Druga szansa? „Nie zawsze się udaje”
Zaskoczyła nas też swoją refleksją na temat drugich szans. – „To zależy od sytuacji” – podkreśla. – „Nie zawsze wchodzi się do tej samej rzeki”. Czy to osobiste doświadczenie? Tego Michalina nie zdradza, ale z tonu wypowiedzi czuć, iż nie mówi tego bez powodu. Życie nauczyło ją ostrożności.
Nie zamieniłaby Śląska na żadne Bali!
Mogłaby mieszkać wszędzie. W tropikach, w Nowym Jorku, pod Paryżem… A jednak wybiera dom. Śląsk. – „Nie chciałabym stąd wyjeżdżać” – mówi stanowczo. – „Ze względu na ludzi, których mam”. W tym zdaniu mieści się wszystko: rodzina, przyjaźń, lojalność i… zakorzenienie w śląskiej ziemi.
Sen, który mrozi krew w żyłach
Ale prawdziwą sensacją jest opis jej najdziwniejszego snu. – „To sen, który bardzo często się powtarzał. Huśtam się na drewnianej huśtawce… bardzo mocno. Nagle spadam i budzę się z lękiem”. Michalina nie kryje, iż ten sen był wręcz przerażający. – „Zastanawiam się, co on mógł oznaczać”. Czuć w jej głosie niepokój. Czy to podświadomość daje znać o dawnych lękach? Czy może artystyczna dusza Michaliny wciąż mierzy się z czymś głębszym?