Dała się naciągnąć najstarszy trik oszustów. "Mój paryski sen stał się koszmarem"

gazeta.pl 6 godzin temu
O czym trzeba pamiętać podczas podróży? Wysokie miejsce na liście z pewnością zajmują oszuści, którzy naciągają turystów. Robią to na różne sposoby, z czego jednym z nich są pozornie proste gierki. Nim się obejrzysz, ogołocą cię do ostatniego grosza. Przekonała się o tym pewna podróżniczka.
Podróżowanie i możliwość zwiedzania innych państw to niezwykle cenne doświadczenie. Nie zawsze jednak bywa tylko i wyłącznie miłe, gdyż w popularnych kurortach oraz miasteczkach nie brakuje oszustów łasych na pieniądze. Tak jest między innymi w Paryżu. Na własnej skórze przekonała się o tym Nathalnia Duque, aktorka, podróżniczka i twórczyni internetowa, która opowiedziała o nieprzyjemnej sytuacji, jaka ją spotkała podczas zwiedzania.


REKLAMA


Mój paryski sen stał się koszmarem
- napisała.


Zobacz wideo Pionowy Las w mieście. Znakomity pomysł na walkę z trującym smogiem


Jak uchronić się przed oszustwem podczas podróży? Nigdy nie graj w "proste" gry
Podczas zwiedzania Paryża Nathalie miała pecha. Jednego dnia w trakcie podróży pociągiem dostała kosztowny mandat, a drugiego padła ofiarą oszustwa. Okazało się bowiem, iż dała się nabrać na dość popularną sztuczkę, jaką jest gra w trzy kubki. Chodzi o wykorzystanie kubeczków oraz niewielkiego przedmiotu, np. piłeczki lub jak w przypadku Nathalie jednej cytryny, którą oszust chował pod jednym z nich. Następnie przestawiał kubki, a zadaniem zainteresowanego było wskazanie, gdzie ukrył się cytrus. - Wszyscy ci mówią, żeby uważać na oszustwa, ale naprawdę nie myślisz, iż to przytrafi się właśnie tobie - powiedziała na filmie opublikowanym na TikToku.


Jak wyznała, gdy odpoczywała nieopodal wieży Eiffla, jej uwagę przykuło stoisko prowadzone przez Włocha, wokół którego zebrało się trochę osób. Wszyscy grali w wyżej wspomnianą grę. - Pomyślałam: nie ma opcji, żeby ci ludzie byli w nim zmowie - relacjonowała aktorka. Choć początkowo tylko obserwowała rozwój sytuacji, mężczyzna niedługo zwrócił na nią uwagę i zaproponował, by dołączyła "tak po prostu, dla zabawy".


Oszukał ją na "dosłownie najstarszy trik". "Jak tylko przegrałam, gra się skończyła"
Ponieważ dzień wcześniej Nathalie straciła sporo pieniędzy przez mandat, pomyślała, iż być może jest to dobry sposób na to, by nieco się odegrać. - No więc zagrałam raz. Potem drugi raz, też tylko dla zabawy, bo to wydawało się takie proste. Przecież widać, gdzie jest cytryna - powiedziała. Tymczasem nim się zorientowała, została wciągnięta w rozgrywkę, przez którą ponownie straciła pieniądze. Zdradziła, iż wszyscy bardzo na nią naciskali.


Oczywiście cały myk polegał na tym, by wskazanie przedmiotu ukrytego pod kubkami było niemożliwe. W tym celu oszuści stosują różne sztuczki. - Jestem prawie pewna, iż on schował cytrynę do ręki. Była wystarczająco mała, żeby ją ukryć - zdradziła Nathalie, dodając, iż najprawdopodobniej to choćby nie była prawdziwa cytryna, tylko mała piłeczka. - I jak tylko przegrałam, gra się skończyła i on od razu odszedł - powiedziała. Niestety, miała okazję przekonać się na własnej skórze, iż tej gry nie da się wygrać. - Po prostu usiadłam i zaczęłam płakać, bo byłam tak wściekła - podsumowała, dodając, iż pojawił się też szok. - Byłam przekonana, iż to takie łatwe... ale tak właśnie nas oszukano - zakończyła. W komentarzach pod filmem wielu internautów nie mogło uwierzyć, iż dała się nabrać na "dosłownie najstarszy trik".


Na co uważać podczas wakacji?Wieża Eiffla. Fot. pexels.com / pixabay


Jak oszukują na wakacjach? "Piłeczka nigdy nie znika naprawdę"
Sztuczka, na którą dała się nabrać Nathalie, jest jedną z najpopularniejszych, a zwycięstwo w niej jest praktycznie niemożliwe. Chyba iż chce tego krętacz, by zachęcić cię do jeszcze większej inwestycji. - Oszust może zaproponować zagranie za symboliczne 10 złotych, które kilkukrotnie pozwoli pomnożyć, żeby wzbudzić zaufanie ofiary - powiedział pod koniec zeszłego roku w rozmowie z podróże.gazeta.pl iluzjonista Maciej Piskorz. Zdradził też, iż choć gra wygląda na prostą, od samego początku jest ściśle kontrolowana przez kanciarzy i nijak ma się do uczciwej rywalizacji. - Oczywiście piłeczka nigdy nie znika naprawdę, a jest sprytnie przenoszona w wewnętrznej części dłoni. To pozwala oszustowi na sprawienie wrażenia, iż jest pod kubkiem, a w rzeczywistości nie ma jej pod żadnym z nich - wyjawił. Dlatego zdecydowanie lepiej wystrzegać się podobnych atrakcji. Spotkałeś/aś się z podobnymi oszustwami? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału