Dramatyczne wydarzenia pod południowym słońcem

newsempire24.com 3 tygodni temu

**Rozstanie pod południowym słońcem: dramat w Nowej Wsi**

Ewa wracała do domu po urlopie, z sercem ściśniętym od żalu. Jej mąż, Tomasz, przez cały ten czas choćby do niej nie napisał. Na dworcu w Nowej Wsi nikt na nią nie czekał… W domu panowały ciemności, nie było kolacji, a w mieszkaniu zalegał chaos. „Widocznie Tomek cały czas siedział u swojej matki” – pomyślała ze goryczą. Wyjęła drugą torbę i zaczęła pakować swoje rzeczy. Właśnie wtedy zastał ją mąż, wracając do domu.

– Wróciłaś? – rzucił, stając w drzwiach. – A ja choćby ciebie nie oczekiwałem! Myślisz, iż po tych wybrykach wszystko ci ujdzie na sucho?

Ewa nagle wybuchnęła śmiechem – gorzkim, niemal histerycznym.

– Nie martw się, nie zostanę długo – odpowiedziała, a głos jej drżał od powstrzymywanych emocji.

– Co to ma znaczyć?! – zmarszczył brwi Tomasz. I wtedy go olśniło…

– Tomku, jak mogłeś? Przecież tyle czasu planowaliśmy ten wyjazd! – Ewa była bliska płaczu.

Cały rok marzyła o tej podróży. Ona i Tomasz oszczędzali pieniądze, wybierali ofertę, dyskutowali, jak będą wylegiwać się na plaży.

– No i co mam zrobić? Mama zachorowała, muszę zostać – burknął Tomasz, odwracając wzrok.

– A kiedy indziej? Rozumiałabym, gdyby twoją mamę zabrali do szpitala albo leżała w łóżku. Ale przecież nic poważnego się nie stało! – oburzyła się Ewa.

– Miała wczoraj gorączkę! Wzywała pogotowie! – warknął Tomasz.

– Gorączka była niewielka, spadła od razu, jak wzięła tabletki. Tomku, to last minute! jeżeli teraz nie skorzystamy, za tę samą cenę już tego nie znajdziemy!

– Wiesz co? Mam dość twojego egoistycznego uporu! Powiedziałem – nigdzie nie jedziemy. Mamie może się pogorszyć! – odciął się stanowczo.

– Przecież ma jeszcze córkę – zauważyła Ewa. – Czy Kasia nie może się nią zająć?

– Wiesz dobrze, iż Kasia jest zajęta. Koniec tematu. Pojedziemy innym razem. A teraz zostaniemy w domu. Obiecałem mamie pomóc z remontem. Ty też pomożesz.

Tomasz wyszedł z pokoju, jakby sprawa była zamknięta. A Ewa wybuchnęła płaczem.

Nie dość, iż pracowała w nielubianej pracy, tylko po to, by zarabiać na dom, to jeszcze odbierają jej ten wymarzony urlop. Znosiła ciągłe uwagi szefa, nadgodziny, wszystko dla jednej myśli – o ciepłym morzu i palącym słońcu.

Ewa od dawna chciała zmienić pracę, ale Tomasz zakazał. „Tu dobrze zarabiasz”. Kupili nowe auto, zrobili remont. A jego wypłata zawsze lądowała na zachcianki matki – albo coś naprawić, albo kupić. Ale i to nie wystarczało!

Pewnie to ona namówiła go, by odwołali wyjazd. Przyzwyczaiła się, iż wszyscy wokół niej tańczą. Tylko kim są „wszyscy”? Tylko jej ukochany synek! Córka Tomasza, Kasia, dawno zrozumiała, iż z matką lepiej nie zadzierać. Dlatego choćby nie prosi jej o pomoc. Ale żonie łatwiej odmówić niż matce…

Marzenia o morzu oddalały się. Ewa wyobraziła sobie, jak zamiast plaży będzie kleić tapety w dusznym mieszkaniu teściowej, i zrozumiała – nie wytrzyma. Potrzebuje tego urlopu.

Po pół godzinie podeszła do męża i oświadczyła stanowczo:

– Jadę na wakacje. Z tobą lub bez.

– Co?! Oszalałaś?!

– To ty oszalałeś! Czekałam na ten urlop jak na cud. A ty postanowiłeś mi go odebrać. jeżeli tak dbasz o matkę – zostań. Ja jadę.

– I z kim? – spytał podejrzliwie Tomasz.

– Sama.

Skrzywił się, po czym zaczął nerwowo chodzić po kuchni.

– Już wiem, po co ci ten wyjazd! Zachciało ci się kurortowego romansu? Szukasz przygód?

Ewa milczała, bojąc się wybuchnąć. Miałaby tyle do powiedzenia…

– Milczysz? Bo wiesz, iż mam rację!

– jeżeli mi nie ufasz – pojedź ze mną – powiedziała cicho.

– Nie zostawię mamy – odparł twardo.

– No to nie zostawiaj…

Ewa wyszła z kuchni, dusząc się z bezsilności. Nie dość, iż mąż zawsze wybiera matkę, nie ją, to jeszcze oskarża ją o coś, co mu się uroiło! Nigdy nie dała mu powodu do podejrzeń. Jedynym, czego pragnęła, był spokój. Żadne romanse nie były w jej planach.

Tomasz jednak myślał, iż Ewa go tylko straszy.

Nazajutrz spytała go jeszcze raz, czy jedzie. Odrzekł, iż jest głupia, i odszedł. A po południu Ewa wróciła do domu z biletem w ręce.

Tomasz wpadł w szał. Nigdy dotąd nie kłócili się tak ostro. Ewa zaproponowała, żeby kupił sobie wyjazd, licząc, iż się opamięta. Ale on chyba postawił na swoim. Choć Ewa nie rozumiała sensu – skoro jego matka dziś choćby gorączki nie miała.

W końcu, gdy już wysiadała na dworzec, Tomasz rzucił:

– Możesz nie wracać! Taka żona mi nie potrzebna!

Ewa wsiadała do pociągu ze łzami w oczach, nie wiedząc, iż te wakacje zmienią jej życie na zawsze…

Na miejscu od razu zapomniała o problemach. Ciepłe morze, łagodne słońce, dobre jedzenie i wygodny pokój pochłonęły ją. Pierwszego wieczoru napisała do Tomasza, iż dojechała, iż jest tu pięknie i iż szkoda, iż go nie ma. Ale on nie odpowiedział.

Wtedy postanowiła więcej nie pisać. jeżeli zechce, sam się odezwie. Ale Tomasz chyba uznał, iż milczeniem „ukarze” ją za nieposłuszeństwo.

Ewa smuciła się tylko jeden dzień. Potem urlop wciągnął ją całkowicie. Nie przypuszczała, jak wspaniale jest być samej. Z Tomaszem na pewno by marudził, i pewnie nie wyszliby poza basen i restaurację. A ona zwiedzała, spacerowała po mieście, pływała.

I dużo myślała. Przemyślała swoje życie. Gdy w duszy zapanował spokój, wszystko stało się jasne. Pracuje w nielubianej pracy nie dlatego, iż nie może znaleźć lepszej, ale bo Tomasz boi się stracić jej pensję. Ale choćby nie cieszy się z tych pieniędzy – bo to on decyduje, na co je wydać.

Na ten wyjazd długo go namawiała. I to ona zbierała pieniądze – on nie dołożył ani złotówki! DoEwa otworzyła własną kawiarnię nad morzem, gdzie każdego ranka patrzyła na fale i uśmiechała się do nowego życia.

Idź do oryginalnego materiału