Pomiędzy lśniącymi wodami Laguny Weneckiej kryje się wyspa, która nie potrzebuje zabytków z listy UNESCO, by skraść serca podróżników. Nie znajdziesz tu pałaców ani marmurowych mostów, a mimo to każdy zaułek wygląda jak kadr z filmu. Miejsce niewielkie, ale pełne życia - czasem leniwe, czasem rozbrzmiewające śmiechem mieszkańców i dźwiękiem migawek aparatów. To przestrzeń, gdzie można po prostu iść przed siebie, dać się prowadzić kolorom i odkrywać historie zapisane na ścianach domów. jeżeli lubisz podróże z klimatem i szukasz drogi poza utartym szlakiem, Burano będzie w sam raz.
REKLAMA
Zobacz wideo Majorka poza sezonem? Ależ oczywiście! [VLOG]
Dlaczego domy w Burano są kolorowe? To nie przypadek
Choć dziś Burano tonie w feerii barw, nie zawsze tak było. Przez wieki wyspa była skromną osadą rybacką, gdzie życie toczyło się w rytmie przypływów i połowów. Według jednej z wersji to właśnie rybacy jako pierwsi zaczęli malować budynki na jaskrawe kolory - nie z zamiłowania do estetyki, ale z czysto praktycznych powodów. Wracając z łodzi w gęstej mgle laguny, potrzebowali prostego sposobu, by rozpoznać własny dom. Kolor elewacji miał im w tym pomóc szczególnie wtedy, gdy widoczność była zerowa. A to zdarzało się niezwykle często.
Jest też nieco bardziej żartobliwa wersja tej historii. A może bliższa prawdy? Według lokalnych podań to nie rybacy, ale ich żony stały za kolorową metamorfozą wyspy. Gdy mężczyźni wypływali w morze, kobiety haftowały słynne koronki i z nudów malowały domy. Wybierały barwy, których nie dało się pomylić. Zwłaszcza iż ich mężowie, po całym dniu pracy (i nie tylko pracy), często wracali lekko wstawieni. Odpowiednio dobrany kolor elewacji miał im pomóc uniknąć niezręcznej wizyty u sąsiadki. Spryt? Przezorność? Może jedno i drugie... Tak czy inaczej, efekt do dziś budzi zachwyt.
Współcześnie zmiana koloru domu w Burano to nie kaprys, a formalność. Każdy właściciel musi zgłosić swój zamiar do lokalnych władz, które czuwają nad tym, by barwy się nie powielały i wpisywały w kolorystyczny porządek wyspy. Dzięki temu miejsce to przypomina "żywą galerię", pełną historii, malowanych z pokolenia na pokolenie.
Włochy - Burano (zdjęcie ilustracyjne) fot. unsplash.com/zdjęcie ilustracyjne
Co warto zobaczyć na wyspie Burano? Choć jest niewielka, ma sporo do zaoferowania
Na wycieczkę warto zarezerwować przynajmniej pół dnia. To wystarczająco dużo czasu, by bez pośpiechu zanurzyć się w kolorowy labirynt uliczek i kanałów. Najlepiej poznawać wyspę pieszo, dając się prowadzić wzrokiem, a nie mapą. Spacer można zacząć od Piazza Baldassarre Galuppi - to główny plac wyspy, przy którym znajduje się Muzeum Koronek. W środku można zobaczyć wyjątkowe, manualnie robione hafty oraz poznać historię rzemiosła, które przez wieki było dumą Burano. Tuż obok znajduje się kościół San Martino Vescovo z charakterystyczną, pochyloną dzwonnicą, często nazywaną Krzywą Wieżą Burano. To właśnie ona jest jedną z pierwszych rzeczy, jakie dostrzega się z pokładu wodnego tramwaju.
Warto zatrzymać się przy Tre Ponti - miejscu, gdzie przecinają się trzy mosty, a widok na kanały naprawdę robi wrażenie. Stamtąd można ruszyć w stronę Rio Terranova, czyli spokojniejszej części wyspy, idealnej na krótki odpoczynek. Po drodze nietrudno zauważyć Dom Bepiego - najbardziej szalony budynek na Burano, pełen kolorów i fantazji. To jeden z tych adresów, które aż proszą się o zdjęcie. A kiedy nogi zaczną dawać znać o sobie, wystarczy znaleźć wolny stolik nad wodą, zamówić cicchetti albo coś z owoców morza i po prostu nacieszyć się chwilą. Bo takiego miejsca nie znajdziesz nigdzie indziej we Włoszech.
Który powód bardziej przekonuje Cię do odwiedzenia tej wyspy? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.