Pokój zajął bratanek

polregion.pl 4 godzin temu

Zajęła pokój siostrzeniec

Krystyna Stanisławowa stała przy kuchennym oknie, obserwując, jak na podwórko wjeżdża zielony polonez. Z auta wysiadł powoli wysoki chłopak w pomiętej koszulce i dżinsach, wyciągnął z bagażnika dwie duże torby i sportową torbę.

— No i przyjechał — mruknęła pod nosem, wycierając ręce w ściereczkę, po czym wyszła powitać siostrzeńca.

Tomek urósł. Ostatni raz widziała go, gdy miał może ze czternaście lat — chudy nastolatek odstającymi uszami. Teraz przed drzwiami stał dorosły mężczyzna, choć trochę zagubiony.

— Ciociu Krystyno? — niepewnie zapytał, gdy otworzyła drzwi.

— No jasne, iż to ja! Wchodź, wchodź, Tomku! Boże, jaki ty wielki! — objęła siostrzeńca, czując zapach podróży i taniej wody toaletowej. — Rozgość się w pokoju. Zmęczony pewnie?

— Nie, spoko. Dzięki, iż się zgodziłaś mnie przyjąć. Naprawdę tylko na chwilę, aż pracę znajdę i coś wynajmę — Tomek przestępował z nogi na nogę, rozglądając się po przedpokoju.

Krystyna Stanisławowa skinęła głową, choć w sercu już pojawiły się wątpliwości. Mówić jedno, a robić drugie. Tak jak jej siostra, Tomkowa matka, zawsze obiecywała gruszki na wierzbie, a potem znikała na miesiące.

— Chodź tu — wskazała kierunek pokoju, który jeszcze wczoraj był jej gabinetem. Biurko, półki z książkami, ulubiony fotel przy oknie — wszystko musiała przenieść do sypialni, by zrobić miejsce dla siostrzeńca.

Tomek zatrzymał się w progu.

— Słuchaj, a może lepiej się rozgoszczę na kanapie w salonie? Nie chcę cię cisnąć.

— Co ty! Młody człowiek potrzebuje swojej przestrzeni — odparła Krystyna Stanisławowa, choć w środku wszystko się w niej skurczyło. Dwadzieścia lat urządzała ten pokój, każda rzecz miała swoje miejsce, swoją historię.

Tomek postawił torby na podłogę, rozglądając się po wnętrzu.

— A gdzie teraz będziesz pracować? Widziałem, iż tu stało biurko.

— Przeniosłam do sypialni. Nic się nie stało — starała się mówić wesoło, ale głos lekko jej zadrżał.

Siostrzeniec najwyraźniej tego nie zauważył, już rozpinał zamek jednej z toreb.

— Mogę się trochę rozpakować? Wszystko pogniecione po drodze.

— Oczywiście! Ja tymczasem zrobię obiad. Co lubisz?

— Wszystko jem, nie jestem wybredny — Tomek się uśmiechnął, a w tym uśmiechu Krystyna Stanisławowa rozpoznała rysy nieżyjącego brata. — Tylko, ciociu Krystyno, nie rób dużo. Dzisiaj padnę, a jutro od rana zacznę szukać roboty.

Skinęła głową i poszła do kuchni, a za plecami już słychać było odgłosy przestawiania. Tomek wyraźnie nie zamierzał zostawić ustawienia mebli takiego, jakie dla niego przygotowała.

Przygotowując kotlety, Krystyna Stanisławowa przypomniała sobie dzisiejszą rozmowę z sąsiadką, Wandą Kazimierzową.

— A ty pewna jesteś, iż dobrze robisz? — pytała tamta, zerKrystyna Stanisławowa zamknęła oczy i westchnęła z ulgą, w końcu mogąc nacieszyć się ciszą własnego mieszkania.

Idź do oryginalnego materiału