Przejęli hotel na ukochanej wyspie Polaków. Ani myślą się wynieść. "Przerażające"

gazeta.pl 5 godzin temu
Nielegalni lokatorzy w Hiszpanii to problem, który z każdym tygodniem narasta. W lutym zajęli czterogwiazdkowy hotel na Teneryfie. Właściciele kilka mogą zrobić, bo... chroni ich prawo. - To przerażające - wyznała przedstawicielka obiektu.
Włamują się do mieszkań, domów i hoteli, a gdy właściciele nie zareagują odpowiednio wcześnie, mogą się w nich rozgościć, gdyż bez wyroku lub dogadania się nie można ich wyrzucić. Tak w uproszczeniu można opisać działalność "okupas", czyli dzikich lokatorów, którzy przejmują obiekty noclegowe w Hiszpanii i przebywają w nich za darmo. Od lutego walczy z nimi między innymi hotel na Teneryfie, który niedawno poniósł pierwszą klęskę w batalii sądowej.


REKLAMA


Zobacz wideo Majorka poza sezonem? Ależ oczywiście! [VLOG]


Na czym polega "okupas"? Od lutego zajmują hotel na Teneryfie
Sprawa "okupas" w czterogwiazdkowym hotelu Callao Sport położonym na południu Teneryfy ciągnie się od 17 lutego. Jak informuje portal canarianweekly.com, to właśnie wtedy wtargnęło do niego dwanaście osób. Choć policji udało się aresztować dwie z nich, reszta została na miejscu, co sprawiło, iż sytuacja gwałtownie przerodziła się z włamania w pełnoprawną okupację. Od tamtej pory z każdym dniem jest coraz gorzej.


Niegdyś luksusowy hotel położony w popularnym regionie Teneryfy, jakim jest Costa Adeje, dziś bardziej przypomina ruinę. Wszystkie z 92 pokoi, a także pozostałe przestrzenie (recepcja, siłownia, kuchnia, gabinety masażu) są w tej chwili zajęte przez nielegalnych lokatorów, a właściciele kilka mogą na to poradzić. Sprawa niepokoi także na okolicznych mieszkańców, którzy skarżą się na hałas i obawiają o swoje bezpieczeństwo.


O co chodzi z ocupados w Hiszpanii?Teneryfa. Fot. pexels.com / pablosavigne


Okupują hotel, a właściciele nic nie mogą zrobić. "Przedstawiliśmy dowody"
Tymczasem sprawa hotelu trafiła do sądu, w którym właściciele obiektu... ponieśli sromotną klęskę. Pomimo złożonego zawiadomienia na policję oraz dowodów, wniosek o zastosowanie środków zapobiegawczych, które doprowadziłyby do natychmiastowej eksmisji "okupas", został odrzucony. W uzasadnieniu prokurator wskazał, ze taka decyzja byłaby nieproporcjonalna, zważywszy na obowiązujące orzecznictwo. - Przedstawiliśmy dowody, dokumentację policyjną, zeznania świadków, a wygląda na to, iż prokurator choćby ich nie przeczytał - powiedziała w wywiadzie radiowym Carmen Margarita, administratorka firmy będącej właścicielem obiektu.


Zdaniem kobiety obiekt jest pod kontrolą kilku osób, które czerpią zyski z podnajmowania pokoi i wspólnych przestrzeni pozostałym. - To nie jest zwykłe dzikie lokatorstwo. To działalność przestępcza. Ludzie zarabiają na wynajmowaniu czegoś, co do nich nie należy, i nikt z tym nic nie robi - wyjawiła rozgoryczona. Dodała, iż nie są to osoby w potrzebie, bo niedawno pod obiekt podjechała para w luksusowym samochodzie.


Wciąż muszą płacić za rachunki. "Żyją tam w całkowitej bezkarności"
To jednak nie koniec. Warto zaznaczyć, iż pomimo braku dostępu do hotelu, wszelkie należności wynikające z jego użytkowania (np. opłaty), wciąż ponoszą... prawowici właściciele. Tymczasem od momentu przejęcia wysokość rachunków za media zwiększyła się trzykrotnie. - A my musimy przez cały czas płacić za wywóz śmieci, inne podatki i prąd. Ne możemy go odciąć, bo sędzia uznałby to za formę przymusu. Podłączyli się do wody. Żyją tam w całkowitej bezkarności - powiedziała jedna z właścicielek cytowana przez portal telecinco.es. - To przerażające [...]. Prawo nie tylko nas ignoruje, ono chroni tych, którzy je łamią - dodała Margarita. Problem z dzikimi lokatorami dotyczy nie tylko Teneryfy. W lutym tego roku pisaliśmy o podobnych sytuacjach na Majorce. Co sądzisz o sprawie "okupas"? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału