Przyszli, kiedy spaliśmy Halina Marcinowa obudziła się od dźwięku, którego nie potrafiła od razu zidentyfikować. Cichy skrzyp podłogi na korytarzu, jakby ktoś ostrożnie skradał się po mieszkaniu. Kobieta nadstawiła ucha, serce zabiło jej mocniej. Obok spokojnie pochrapywał mąż – Tadeusz Janusz choćby się nie poruszył. „Tadeusz” – szepnęła, lekko szturchając go w ramię. „Tadeusz, słyszysz?” […]