
W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji, państwa członkowskie NATO rozważają zwiększenie liczby brygad w dyspozycji Sojuszu. Jak wynika z przecieków, planowany cel to przygotowanie 120-130 brygad gotowych do akcji, co stanowi niemal połowę zwiększenia w stosunku do obecnego stanu.
Liczba ta potwierdzona przez wysokiego rangą wojskowego ze struktur Sojuszu oraz przedstawiciela jednego z rządów z kraju NATO, jest ambitnym założeniem, biorąc pod uwagę, iż w tej chwili Sojusz dysponuje 80 brygadami. Jedna brygada to zwykle około 5 tys. żołnierzy, dlatego planowany wzrost liczby gotowych do walki jednostek może sięgnąć 600-650 tys. żołnierzy.
Według przedstawiciela NATO, nowe cele opierają się na siłach i zasobach potrzebnych do odstraszania i obrony, zgodnie z nowymi planami defensywnymi. Szczegóły planów mają zostać uzgodnione w toku szczytu NATO w Hadze, który odbędzie się pod koniec czerwca.
Niemcy i Polska mają odegrać kluczową rolę w wzmocnieniu sił zbrojnych Sojuszu. Niemcy zobowiązały się do wyszkolenia siedmiu dodatkowych brygad, liczących łącznie do 40 tysięcy żołnierzy. Jednakże, jak podaje Reuters, Niemcy mogą rencontr problemas, ponieważ Bundeswehra wciąż nie osiągnęła celu 203 tys. żołnierzy, który został wyznaczony w 2018 roku. Minister obrony Boris Pistorius zasygnalizował możliwość przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej, jeżeli nie uda się zrekrutować wystarczającej liczby żołnierzy zawodowych.
Polska, która jest jedynym spośród 32 państw członkowskich NATO, które zbliżyło się do poziomu 5 proc. PKB przeznaczonego na obronność, ma odegrać kluczową rolę w wzmocnieniu sił zbrojnych Sojuszu. Według strategii NATO, Niemcy i Polska mają zapewnić większość wojsk lądowych zdolnych do natychmiastowej reakcji na ewentualny atak Rosji na wschodnią flankę Sojuszu.
Szczyt NATO w Hadze będzie również okazją do dyskusji o podniesieniu celów krajowych wydatków na obronność. w tej chwili wynosi on 2 proc. PKB, ale może zostać podniesiony do 5 proc. PKB. Z tego 3,5 proc. ma być przeznaczone bezpośrednio na obronność, a kolejne 1,5 proc. na działania pokrewne, takie jak wzmocnienie ochrony granic i cyberbezpieczeństwo.
Według zachodnich ekspertów wojskowych i wywiadowczych, reżim Putina może być gotowy do starcia zbrojnego z NATO pod koniec dekady, o ile konflikt w Ukrainie zostanie zakończony lub zamrożony. Umożliwi to wówczas rosyjskiej armii odbudowanie potencjału, zarówno w zakresie ludzi, jak i sprzętu. Już teraz nowoczesne typy broni produkowane przez rosyjski przemysł obronny są gromadzone na magazynach, a nie wysyłane na front.